Foka spełnia podstawową funkcję: jeździ. Ale wyposażenie typowe dla GHIA jest dodatkowym atutem - szczególnie miłe w zimie podgrzewane fotele i podgrzewana przednia szyba...
A na poważnie podstawowe kryterium wyboru:
- dzielona tylna kanapa dla trzech rozwydrzonych "małolatów",
- diesel bo 6L/100_ON to nie 9L/100_Pb95,

Szczegóły:
Model pojazdu: Focus C-MAX
Typ nadwozia: 5-drzwiowy UAV
Wersja: Seria 50
Silnik: 2.0L Duratorq-TDCi (136PS) - DW10
Przekładnia: 6-bieg. przekł. ręczn. - MMT6
Klimatyzacja: dwustrefowa automatyczna
ABS
EPS
parkomat tył
parkomat przód
wbudowana nawigacja
komputer pokładowy
tempomat
elektryczny hamulec postojowy
ogrzewanie szyby przedniej
elektrycznie regulowane i ogrzewane lusterka
ogrzewane fotele kierowcy/pasażera
fotel kierowcy regulacja elektryczna
ręcznie regulacja podpory lędźwiowej
CD + Radio AM/FM + 8 głośników
sterowanie radiem na kolumnie kierownicy
pakiet wyposażenia systemu ICE 8
poduszka powietrzna kierowcy
poduszka powietrzna pasażera
boczna podusz.pow.- str. kierowcy
boczna podusz.pow.- str. pasażera
szyba ciemna x3
automatyczne zamykanie okien
automatyczna wycieraczka szyby przedniej
automatyczne reflektory
elektrochromatyczne lusterko wsteczne
mocowanie fotelika ISOFIX
lakier Tonic Metalik
205/55VR-16 BSW Tyre

Patriotyczny zakup, OPEL MADE IN GLIWICE. Wtedy wydawało się, że potrafimy wszystko, niestety, korozja w progach stała się znakiem rozpoznawczym rodzimej produkcji. Ale silniczek X16XEL dawał satysfakcję na trasie (100KM), natomiast w mieście powodował bóle w portfelu na stacji benzynowej.
Bagażnik obszerny jak na sedan i gdyby nie ślady korozji to spoko można jeszcze parę lat pojeździć.

Mały samochód z dużym silnikiem. Diesel 1600 robił ponad 800km na 40 litrowym baku bez problemu, najlepsze bylo to, że na trasie mało palił i w mieście też mało palił. Zasłużony dla rodziny, pomimo małego bagażnika, który wymagał specyficznej logistyki przy pakowaniu. Ale kto wcześniej pakował malucha na wakacje ten w Fieście czuł się jak z przyczepką. Jednak miał pewien feler - zostawiony na parkingu pod moją nieobecność jak magnes przyciągał inne samochody - 4 stłuczki na parkingu, w tym największa: brak 20 cm samochodu z tyłu, zniszczona tylna klapa, wybita szyba, itd, finał w sądzie grodzkim - o dziwo świadek sam się zgłosił.

Tak naprawdę pierwszy maluch był formą wspówłasności z braćmi. Kto pierwszy dorwał z półki dowód rejestracyjny i klucze ten jeździł przynajmniej pół dnia. Ale nie sposób nie wspomnieć o tym kultowym aucie, które można było odpalić 50groszówką między bezpiecznikami, albo samemu popchnąć i odpalić jak siadł akumulator.
Jak pierwsza miłość, sentyment nigdy nie zaginie, mimo, że przejazd z gór nad morze w kucki mógł spowodować ból głowy (ja to nazywałem "młockarnia w głowie- wyjmujesz kluczyki ze stacyjki i dalej słyszysz dryn,dryn,dryn...).