Dlugo zastanawialam sie z mezem na co zamienic naszego poczciwego mondeo kombi 2.0TDCIz 2004roku.Poniewaz czesto odwiedza nas rodzina i znajomi,zeby nie jezdzic na 2 auta pomyslelismy o jakiejs 7-osobowce.Przegladajac mpv wpadla mi w oko honda stream.Pojechalismy ogladac ,maz wsiadl i przepadl-szukamy hondy stream.Wybor padl na sprowadzona z Japonii czarna honde z 2006roku z silnikiem 1.7 i automatyczna skrzynia.Jezdze nia juz prawie 2 miesiace.Jest zrywna,szybka i naj!Moj Black Horse!

Moj pierwszy samochod!Od czegos trzeba bylo zaczac...zreszta na maluchu robilam prawo jazdy...Ach ta prostota konstrukcji...wszystko mozna bylo zrobic samemu pod domem..i to odpalanie na kij od szczotki;)Byl niebiesciutki i bardzo milo go wspominam...A jaki pojemny- szesciu roslych facetow zapakowalo sie do malacza...Zjezdzil cala poludniowa Polske,po Beskidzie targal...Najszybciej jechalismy nim 143km:)Maly pirat:)

Taksowka mojgo meza...Troche nia jezdzilam.Duze w miare wygodne auto...Pojechalismy kiedys na grzyby 300km.Panowie,jak to panowie grzyby i cos mocniejszego do grzybow...No i mnie wyrolowali-musialam wracac...bez gpsa,pierwszy raz nubi jechalam,ale dalam rade...Potem czesto jak maz mial wolne jezdzilam nia...Od tego czasu polubilam duze kombi:)

Pierwszy samochod w Irlandii.Kupilismy ja za 600E okrutnie poobijana,ale silnik marzenie...Zrobilismy nia tysiace kilometrow bez zadnego problemu...Maz targal nia po budowach dziennie robiac po 250km.Nigdy nas nie zawiodla...skonczyla tragicznie...Pod domem jakis skurczybyk chcial ja ukrasc...Byla otwarta,a on odgial drzwi decha i rozbebeszyl cala stacyjke,a i tak jej nie odpalil!Niestety koszty naprawy przewyzszaly wartosc mikruni i poszla na zlom:(W zamian dostalismy z ubezpieczenia prawie 1500E:)Najlepsza ze wszystkich trzech micr,a wlasciwie march jakie mielismy...Moj synus wracal nia z porodowki..Nawet wozek sie w niej miescil:)Mala a wielka duchem..Spoczywaj w pokoju malenka...

Moje najmniej ulubione auto...i najkrocej bylo w naszej rodzinie zaledwie pare miesiecy...Zaliczylo rudego kota,kot przezyl,ale zderzak pekniety...Cos z rozrzadem caly czas sie robilo...Sprzedane mechanikowi...

Kupione od kolezanki za 450E:)Serwisowane przez nia tylko w Renault...Kupiona okazyjnie...ale jakos nigdy renowek nie dazylam sympatia...Sprzedana bez zalu,chociaz nigdy nie bylo wiekszych problemow...Jedynie mezowi tlumik sie urwal;)

Monek numer jeden.Duze wygodne auto.W sumie jezdzil nim maz,bo to manual byl;)A ja blondynka tylko automatami jezdze;)Bagaznik super robil za przewijak dla mlodego na wycieczkach...Sprzedany znajomemu i zastapiony micra nr 2:)

Po przerwie w jezdzie trzeba bylo znow wsiasc za kierownice...Wybor padl na march w automacie..Dobrze mi sie nia jezdzilo,mala zwinna i niezawodna.Jedyna awaria-wymiana rozrusznika.Po nabraniu wprawy-sprzedana...a kupione moje ukochane mondeo:)

Ostatnia z trzech micr,ktore mielismy i chyba najgorsza...Zawsze mielismy japonskie wersje march...Ta byla jakas mulasta i palila 10litrow na setke..Rozstalam sie z nia ,a raczej moj maz bez zalu...chlop 186cm i slusznej postury wygladal ciut komicznie...Szybko znalazla nowego wlasciciela..bye bye...

Moje ukochane auto,ktore wiozlo mnie do slubu...dobrze sie czulam w mojej"krowce"i trudno bylo mi pogodzic sie ze sprzedaza tego auta...Przez 3 lata jezdzenia oprocz podstawowego serwisu praktycznie nie dolozylam ani centa..Raz maz zalal go benzyna;)ale przemielil wszystko hi hi;) Sprzedalam mondka,bo szkoda mi go bylo na tak krotkich trasach meczyc...Do pracy mam 7 minut wiec sie nawet rozgrzac nie zdazyl...Mam nadzieje,ze dziwlnie sluzy nowemu panu;)