Land Rover Discovery 300 Tdi; silnik 2,5 turbo, wersja wyposażenia ES - najważniejsze, że ma klimatyzację ;) Opony Continental ContiCrossContact AT 205/80R16 - na pewno kiedyś zostaną zmienione (BF Goodrich AT lub Goodyear Wrangler Duratrac). Zawieszenie standardowe. Modyfikacje? - odcięta dolna część zderzaka przedniego ;) A na inne jeszcze przyjdzie czas...

Minęło kilka lat od tego wpisu, zatem dodajmy:
- dziwne akcje z turbiną, po kilku latach winną okazała się śruba na przewodzie zasilającym, była wkręcona z cholera wie jakiego auta i dawała za mało oleju;
- w czerwcu 2011r. opancerzyłem auto od spodu, wydawało mi się, że to najważniejsza rzecz w aucie... i tak dalej uważam; od kolegi Herbu dostałem łóżko do auta! A przy okazji rozkręcono pół silnika w poszukiwaniu kłopotu z olejem i turbiną - imho warto było to zrobić, bo przy okazji wyszły inne rzeczy -> odkręcona pompa oleju oraz zdecydowaliśmy się na wymianę panewek;
- 2012r. - montaż owego łóżka w samochodzie, we wrześniu wypad na Ukrainę z wtedy padającą turbiną, o czym jeszcze nie wiedziałem, ale ta była ostatnia, pomalowałem na ładny czarny matowy zderzaki przód i tył;
- maj i listopad 2013r. wtedy znaleźliśmy przyczynę kłopotów z zasilaniem turbo w olej, wymieniłem przedni wał na taki od Defendera na dużych krzyżakach;
- 2014 - 2016 - krótkie wypady po okolicy i urlop na Warmii, Mazurach i Podlasiu w 2016r.;
- marzec 2016r. - auto dostało nowe gumy, w większym rozmiarze 245/75R16 - najlepszy wybór do Dyskoteki, przynajmniej ja tak uważam. Opony to Silverstone AT-117.
- wakacje 2017r. spędzone ponownie na Warmii, Mazurach i Podlasiu, na wyjeździe rozleciał mi się alternator, zatem wyboru nie było i nabyłem jakiś chiński Cargo za 4 i pół stówki, przynajmniej do domu wróciłem :) Dziwne, że 3 takie mieli w sklepie w Łomży, a do starego regulatora napięcia nigdy w sklepie nie mieli. Muszę to kiedyś ubrać w jakąś "opowieść" i wrzucić w bloga auta.

Golfiacz z podobno niezniszczalnym silnikiem 1,8 o mocy 75KM. Kupiony w 2008r. i użytkowany przez brata, który w kwietniu 2011r. kupił inne auto, a Golfik trafił w moje ręce. Jak na swój wiek stosunkowo mało rdzy, bardzo dobrze utrzymane wnętrze, technicznie bez zarzutu. Ciekawostką jest odsuwany, miękki dach, choć nie jest to kabriolet. Zdjęcie wrzucę, ale kiedy...?
Z rzeczy zrobionych w ciągu ostatniego roku (tych potrzebnych i tych z kaprysu): przednie zawieszenie (tuleje przód i tył), górne mocowania amortyzatorów, osłona przegubu wewn. z prawej; łożyska przód i tył (te tylne coś szybko padają), cylinderek hamulcowy z prawej, tłumik tylni, łącznik rur za katem; zamontowano instalację LPG - nie, ja nie jeżdżę taniej, ja jeżdżę WIĘCEJ przy tych samych zasobach!
DODANO:
We wrześniu 2017r. przekazany Kuzynce; przed przekazaniem ogarnąłem trochę rdzę oraz przednie hamulce (tarcze ATE, tym razem zwykłe, klocki ATE, nowe prowadnice zacisku, tulejki, gumki, śrubki), w czerwcu wymieniłem pompę wody, w lutym rozrząd wraz z paskami, olej z filtrem, nowe przewody hamulcowe giętkie przednie; w październiku 2016r. wymieniono nowe tuleje tylnej belki, przewody hamulcowe sztywne z tyłu, nowy cylinderek bodajże lewy).
Przekazany przy przebiegu ok. 230 800 km, zatem w naszych rękach przez 9,5 roku zrobił 110 000 km. Te auto to jak najlepszy przyjaciel, praktycznie nigdy nie zawiódł, był plan wybrać się nim do Albanii, ale nie został zrealizowany. Fajne auto z czasów, gdy nie było elektroniki, a wszystko było proste i łatwe do naprawienia.

Był to mój pierwszy samochód. Miałem go 1,5 roku i przejechał ze mną 30 000 km. Mimo, że to Fiat, wspominam go mile, o dziwo się nie psuł, a jeśli już coś to ceny nie powalały na kolana. Sporą część Polski udało mi się dzięki niemu zwiedzić. Jak na pierwszy samochód to pojazd idealny...

Bardzo zacne autko, obecnie przebieg znacznie większy, praktycznie wszystko na lpg :) Nic poza częściami eksploatacyjnymi nie musiałem wymieniać.

Przy przebiegu 198 022 km Lanos zakończył swój żywot; debil uciekający (świeżo zakupionym BMW X5) przed policją wyskoczył na czołówkę, staranował Laniego, później wbił się w bok Mondeo jadącego za mną, w którym zginął kierowca; otarł się też o Skodę Octavię - tam na szczęście nikomu nic się nie stało.

Przyjemne auto, nigdy nie zawiodło, tyle lat i kilometrów "razem" - po wszystkim czuje się żal... Jakby odszedł najlepszy kumpel :(