ROK: 2000
MODEL: Honda Accord 1.8i
SILNIK: 1.8 F18B2
UKŁAD DOLOTOWY: Seria + wtryski barracuda
UKŁAD WYDECHOWY: Jeszcze oryginalny hondy + nowa plecionka
ELEKTRONIKA: Seria + Stag qbox
UKŁAD NAPĘDOWY: Seria
ZAWIESZENIE: Seria z tyłu lekki negaryw (wszystko w normie podanej przez producenta) :cwaniak:
UKŁAD HAMULCOWY: Seria
BODY-KIT: Dołożone chlapacze z chin, nadkola plastikowe czekają
ŚRODEK: Ładny czysty w pełnej serii
CAR-AUDIO: Wyciszone drzwi przód, radio Pioneer(jak znajdę model podam), zmienione głośniki przód, wszystko wykonane na zlecenie poprzedniego właściciela.
KOŁA: Seryjne aluminiowe 15 cali
OPIS:

Po długich poszukiwaniach trafiła mi się Honda od znajomego mojej cioci( przesiadka się na CR-V). Wiem że przyjechała z niemiec jakieś 3lata temu z przebiegiem ok: 170tys robiono to co powinno sie zrobić (rozrządy, płyny). Ogólnie auto nie miało źle, czyste zadbane w pełnej serii (no po za audio)i przebiegiem niepełnych 210000 trafiło w moje rączki.

Pierwsza z więkrzych inwestycji zaraz po kupnie to instalacja lpg (zakładana w Davanti, katowice), potem konserwacja całego podwozia (oczywiście bez dostępu do kanału o podnośniku nawet nie mażyłem), przy okazji plecionka wymieniona we własnym zakresie :diabelgrin:. Ostatnio wpasowałem chlapacze z chin, teraz myślę jak wpasować plastikowe nadkola żeby czegoś nie spie... "zepsuć"

Nazwa mówi sama za siebie w sumie bardziej pasowało by trojan ale pandora też ujdzie. Dostałem to autko bo wujek kupił sobie pt cruisera zawieszenie wali jak wściekłe tulejki tylnej belki do wymiany lewego błotnika nie ma bo puknięcie spowodowało jego wykruszenie ale spoko dam sobie z tym radę, w środku oczywiście grzyb ale to też przerabiałem 2 tuby sylikonu już czekają.
Ja to mam szczęście do takich wynalazków no ale cóż jak to mówią mówi się trudno i idzie się dalej tak tez zrobię.
Pozbyłem się jej za 700zł w sumie lepiej niż na złomie huehuehue

Ohh aż się łezka w oku kręci od razu mówię że nie była moja ale mojego dziadka traktowana jako jeden z członków rodziny jej historię mógł bym spisać w kilku stronach formatu a4 ale postaram się skrócić. Dziadek kupił ją jako totalnie zajechane autko przez wiele lat je remontował zawsze jak szedł przy niej robić to mówił że idzie do Bożenki babcia wiedziała o co chodzi ale niektóre osoby podejrzewały zdradę ale to już inna historia. Dziadek bez względu na pogodę robił przy niej w każdej wolnej chwili efektem tych prac podłoga zrobiona z nierdzewki nowe wnętrze fotele obszyte specjalnym materiałem jeszcze z ZSRR(fotele mam jeszcze w domu super wygodne)nadwozie zrobione na cud miód malina. Niestety w roku 1996 3 dni przed moimi trzecimi!! urodzinami dziadek zmarł i również z nim syrena która stała przez pewien czas na dworze i niszczała. Jako ze nie maił się nią kto zaopiekować po roku do śmierci dziadka ,babcia oddała ją wujkowi który nadwozie wywiózł na złom a silnik wykorzystał do traktora który do dziś jeździ. Tak to się skończyła historia Bożenki. Mama namawia mnie żebym taką kupił ale niestety mam już dosyć grzebania przy samochodach typu (gravedigger) i raczej się nie skuszę. Jeżeli znajdę w domu jakies stare zdjęcie Bożenki do wrzucę skan na AC.
Pozdrawiam misiek

od roku posiaadam ten czecho-słowacki wynalazek w prawdzie trzyma się dłużej niż kraj w którym go wyprodukowano i z plusów to by było na tyle. Kupiłem od starszego pana niestety nie wszyscy starsi panowie dbają o swoje pojazdy, ja właśnie na taki trafiłem niedawno musiałem kleić podłoge po pasażerowie mogli by zakupy wrzucać bez otwierania drzwi, elektryka w stanie opłakanym na każdej dziurze przestaje działać duża część wyposażenia elektrycznego, odpalanie niezależnie od pogody wymaga solidnego uderzenia (ręką, młotkiem gumowym) w moduł, skrzynka bezpiecznikowa to jedno wielkie nieporozumienie ścieżek więcej niż w tatrzańskim parku narodowym. Po pierwszych deszczach zaczęło się szukanie dziur bo woda leciał nawet z pod deski rozdzielczej problem rozwiązałem stosując sylikon na wszystkich uszczelkach zewnętrznych głównie przedniej szyby. jeżeli chodzi o nadwozie to u mnie jest dosyć dobrze blacha jest tak miękka że po gradobiciu nie ma żadnych kropek. a więc jeżeli zastanawiasz się nad skodą favorit przemyśl czy masz na tyle cierpliwości żeby przynajmniej raz na 2 tygodnie w niej grzebać bo zawsze coś padnie pozdrawiam misiek(jest to komętarz który napisałem pod tą publikacją http://www.autocentrum.pl/testy-aut-uzywanych/samochod-w-cenie-telewizora-skoda-favorit-1988-1995/strona-2/ napisałem go ja tylko nick inny)