Fiat Cinquecento?! Dobry samochod?! ahahhahaha, miałem to dziadostwo rąbało się dosłownie wszystko, wypad na parking i czy odpali to była loteria, wypad w dłuższą trasę również, trzeba go było pchać i może zapalił za 5 razem ale często bywało że nie odpalał w ogóle.Mechanicy często sami nie wiedzieli co się z tym samochodem dzieje, specjalista elektryk mówi że odkąd pracuje nigdy nie widział takiego samochodu, naprawiło się jedną rzecz, padała druga, oprócz tego wypad w trasę i żeby coś nie padło to cud, raz w połowie drogi padły całkowicie światła, innym razem wycieraczki, w dodatku samochód raził przy wyjściu z niego prądem (!) silnik po wyłączeniu i wyjęciu kluczyków ze stacyjki sam się włączał (!) i masa innych mniejszych bądź większych rzeczy, szkoda gadać, skarbonka bez dna.W końcu udało mi się opylić samochód jakiemuś jeleniowi, ale podejrzewam że z tymi usterkami zbyt długo nie pojeździł i pewnie skończył na złomowisku.Masakra, nie polecam tego pseudo-samochodu nikomu, nie wierzcie w tą bujdę że to dobry samochód, nigdy więcej Cinquecento i nigdy więcej żadnego Fiata.

Generalnie mam sporo sentymentu dla tego samochodu ponieważ tak jak w przypadku wielu innych osób to auto było moim pierwszym. Pomijając ten fakt moja ocena będzie jednak negatywna ponieważ w końcu chodzi tu o podsumowanie niezawodności. Auto miało silnik 0,9 l i wg powszechnie spotykanej opinii miało być dużo lepsze pd względem niezawodności od wersji z silnikiem 07l. Jeżeli tak jest w istocie to wolę nie myśleć co czekałoby mnie z tym ostatnim. Generalnie auto było z pewną przeszłością ponieważ od momentu zakupu znajdowało się w rodzinie. Przejąłem je w wieku 9 lat i przy jakiś 85 000 km przebiegu. Muszę zaznaczyć, że w ciągu jakiś 2,5 lat eksploatacji użytkowałem go mało intensywnie i tylko w mieście (za wyjątkiem jednego dalszego wyjazdu nad morze. Dość napisać, że przez ten okres zrobiłem jakieś 10 000 km. Przez ten okres padło sprzęgło , jeszcze później linka sprzęgła, chłodnica , posypał się wydech , przegnił zbiornik paliwa, szwankował ręczny, a na ostatnim przeglądzie usłyszałem że muszę powoli przymierzyć się do wymiany przednich reflektorów. Nie wymieniam nawet pierdół w postaci niedziałającej tylnej wycieraczki i innych. Sam się dziwię, że zawieszenie nie wymagało żadnej interwencji. Auto małe, proste i nie oczekuję cudów ale mimo wszystko zdecydowanie za dużo tych problemów. Silnik wymagał co jakiś czas dolewek oleju. Może i to niesprawiedliwe porównanie ale w trochę starszym japończyku z dużo większym przebiegiem nigdy silnik nigdy nie brał grama oleju nie mówiąc o tym że nigdy mi nie stanął.

Wiele lat temu mialem 2 CC - jedno z silnikiem 700 cm3 a potem o pojemności 0,9 litra... Do dziś uważam, że cinquecento (zwłaszcza 900) to świetne auto - idealne do miasta, ekonomiczne, relatywnie bezawaryjne, tanie w eksploatacji i użytkowaniu. Przejechałem moimi \"cieniaskami\" łącznie ponad 150 tys km (700tką - 20 tys, bo ktoś sie na niego połasił i ponad 130 tys \"dziewięćsetką\", w tym jeden wyjazd w dwie osoby do Hiszpanii - w pełni załadowany sprzetem turystycznym i z boksem na dachu). Po \"cieniaskach\" jeździłem wieloma innymi autami - większymi i mniejszymi (punto, almera, laguna, passat, corolla, jeep i kilka innych) ale zawsze mile wspominam czas za kółkiem cinqecento - i kto wie, może jeszcze się skuszę na zakup jako kolejnego auta w domu...