Moc zostawimy na później, bo naprawdę wprawia w osłupienie. Swoją drogą Ariel Atom to świetny samochód - wygląda ciekawie, ma powalające osiągi, zaś podczas jazdy możemy okazyjnie łyknąć kilka chrabąszczy i zgrabnie przefasonować sobie twarz. Coś pięknego!
Owszem, jego funkcjonalność sprowadza się do przewożenia, bardzo szybko dodajmy, naszych czterech liter z punktu A do punktu B, a czasem i X... Bagażnik nie istnieje, spalanie nie jest atrakcyjne, zaś w czasie deszczu nawet bielizna przemoknie, ale przecież nie o to w tym aucie chodzi.
Tutaj chodzi o skrajne, ekstremalne i radykalne emocje. Do tego Ariel Atom został stworzony. Tym bardziej, że teraz Ariel Atom jest jeszcze mocniejszy. Tak, to lekkie jak rozbity Maluch autko dysponuje teraz silnikiem, mogącym zrywać skalpy z głów swojego kierowcy i pasażera. Za tym procederem stanęła firma DDMWorks.
Otóż dodali oni do silnika zarówno turbosprężarkę oraz sprężarkę mechaniczną. Wynik? Monstrum widoczne na zdjęciach. Oprócz tego dorzucili do jednostki napędowej ceramiczne tłoki, popychacze H-Beam Carillo, osprzęt ARP i wiele, wiele innych zabawek. Dzięki tym wszystkim operacjom, 2,0-litrowa jednostka dysponuje mocą... 700 KM.
Serwis Carscoop zauważa, że autko ważące niewiele ponad 657 kg ma lepszy stosunek mocy do wagi od wartego majątek Bugatti Veyrona. Nie wiemy jakie to auto ma osiągi, ale aż strach nawet o tym myśleć. Aby auto choć szczątkowo trzymało się drogi, zafundowano mu szerokie opony typu slick oraz wielkie tylne skrzydło.