Ocena kierowcy - Nissan Primera II Hatchback

Przyjemne auto, mało doceniane, zdarzają się małe usterki oraz większe problemy z silnikiem 1.8. Krótko mówiąc to tak naprawdę udało się komuś zepsuć FAJNE auto słabym zabezpieczeniem przeciw korozji oraz silnikiem 1.8... Więcej w szczegółach.

Jakieś jaja. Po zakupie (130 000 km) okazało się, że trzeba dolewać oleju 0,2-0,3 na 1000 km, później więcej i więcej... Gdy było powyżej litra na tysiąc kilometrów (!) padła decyzja o wymianie pierścieni tłokowych (2 tys.zł) - pomogło. Później pierdoły tupu przepustnica, czujnik wału/wałka (teraz po 20 tyś. chyba znowu do wymiany, a może tylko przeczyszczenia). No dobra, są też zalety silnik o ile nie ma sportowego charakteru o tyle przy spokojnej jeździe odwdzięczy się naprawdę niskim zużyciem paliwa (trasa 800km na stronę - średnio 6,3 litra za całą trasę na benzynie, na gazie rok później o litr więcej), dobrze czuje się w niskich obrotach - tak to auto ma maksymalny moment obrotowy poniżej 3 tys. obrotów.

Jest ok.

Doskonały, zakręty pokonuje jak przyklejony. Prędzej ktoś zginie na zawał myśląc, że wyleci z zakrętu niż faktycznie z niego wyleci. Duży plus!

Do przodu ok, do tyłu na wyczucie (parkowanie). Widoczność w lusterkach na trasie zadowalająca.

Jest nieźle, wszystko pod ręką.

Również dobrze, szybko ogrzewa w zimie, szybko chłodzi klima w lecie. Odejmuję 1 pkt za klimatronik - w lecie nie da się ustawić na 22 stopnie bo zachłodzi wnętrze.

Również dobrze, lepiej niż w A4 ale do Mondeo Mk3 sporo brakuje.

Słabe wyciszenie silnika i drzwi. Silnik wyraźnie słyszalny pow. 3 tys. obrotów. Na trasie cicho i przyjemnie do 110km/h, później już tak przyjemnie nie jest... Niemniej wyciszenie lepsze niż u aut miejskich.

Gdyby nie silnik i korozja było by nieźle. Co jakiś czas trzeba zadbać o jakąś małą pierdółkę (pewnie nabywca z salonu przez 100 000 nie miał co robić). Poniżej podane spalanie dotyczy jazdy na benzynie, na gazie doliczyć trzeba 10-15%.

Z motorem 2.0 było by dobrze, z 1.8 już nie... tak naprawdę przez silnik dałem "nie kupiłbym jeszcze raz" - producent sobie na to zasłużył.

Przepustnica, czujniki wału/wałka, jakiś pasek, jakieś małe łożysko, mocowanie szyby w drzwiach kierowcy, siłowniki klapy bagażnika, regulacja pochylenia siedzenia kierowcy, podgrzewanie fotela kierowcy, w sumie to ****rele przy silniku czy budzie. Żarówki zegarów czy ogranicznik wychylenia drzwi (stukał) wymieniłem sobie sam (dobre wsparcie na forach int.).

No to zaczynamy... Silnik bierze olej - wpiszcie sobie w google "primera 1.8 olej" to się przekonacie. Tylko kilka osób ma taki przypadek? Niemożliwe, chyba wszyscy chcą sprzedać swój egzemplarz... Robota pierścieni to 2 tysiące zł i pomaga (szkoda, że przy przebiegu 160 000, człowiek spodziewałby się po Japończykach większej dokładności w projektowaniu silnika). Pół roku po założeniu gazu silnik klekocze jak diesel i... straciłem do niego zaufanie. Na dodatek znów mi falują obroty na zimno więc pewnie ponownie czujniki wału/wałka... Na szczęście łańcuch nie ruszany - na razie. Jeżeli chodzi o metal - wymiana belki pod chłodnicą (częśc 550zł + robocizna, chyba, że macie zaprzyjaźniony zakład obróbki metali ;-) ), do tego sanki, spawanie podłużnicy, spawanie kielichów. Karoseria też rdze bierze, malowanie jedno już było, teraz 16-latka nie będę dopieszczać. W sumie mazda w modelu 6 zafundowała użytkownikom to samo... choć mało to pocieszające.