Ocena kierowcy - Skoda Kodiaq SUV

Słodko-gorzkie trzy gwiazdki. Powoduje zarazem radość z jazdy, jak i rozczarowanie. Wersja Sportline w przepięknym kolorze ocean race przykuwa uwagę przechodniów. W środku aż tak nie powala na kolana. Powiedziałbym, że jest neutralna. Duży plus za virtual cokpit. Silnik o mocy 190 KM z napędem 4x4 sprawdza się bardziej niż przyzwoicie. Skrętny i wygodny w mieście- nawet przy parkowaniu. Bagażnik duży i całkiem ustawny. Dla rodziny z dziećmi może stanowić atut, który skusi do zakupu. Tylko te wykończenie w środku... Trzy kropki nie odzwierciedlają mojego niezadowolenia, które zabija radość z jazdy. Tam dosłownie WSZYSTKO trzeszczy. Samochód za spore pieniądze, w jednej z najbogatszej wersji powinien zachować choć trochę pozorów. Jeżeli Škoda aspiruje do aut bardziej premium to przy takim wykończeniu może zapomnieć o jakichkolwiek laurach..

190 KM w napędzie 4x4 daje radę. Nie ma strachu wyprzedzać. Zrywny, choć ta dziura związana ze start stopem może irytować. Spalanie bardzo przyzwoite jak na taką wagę i ogólne gabaryty. Średnia poniżej 10l/100km w cyklu mieszanym to bardzo realistyczny scenariusz. W trasie najniższe spalanie 6.8l/100km. DA SIĘ.

Typowe DSG- czasem zakręcone jak termos. Ale do najgorszych skrzyń jej daleko. Być może przydałby się ten 8 bieg.

Tutaj bez rządnych zarzutów.

Bardzo dobre spasowanie elementów. Lakier całkiem odporny na odpryski i zarysowania.

Widoczność bardzo przyzwoita. Szyba przednia jest wręcz ogromna. W tym samochodzie można poczuć się wywyższonym. Lusterka dają świetne pole widzenia. Kamera cofania dobrej jakości.

Jest po prostu przemyślany w środku kabiny, jak i w bagażniku.

I grzeje, i ziębi. Nie mam żadnego negatywnego wspomnienia.

Dużo to za mało powiedziane. Zasłużone gwiazdki.

Przy wyższych prędkościach głośno jak w traktorze. Materiału wyciszającego jak na lekarstwo. Widziałem na własne oczy rozebrane drzwi Kodiaqa. Tam praktycznie NIE MA NIC, co mogło by poprawić komfort jazdy.

Mam gwarancję, a więc ciężko powiedzieć, jak to jest na własnej skórze. Gdyby paliwo w Polsce było w normalnej cenie to tankowanie nie byłoby uciążliwe (choć uważam, że bak mógłby być większy). Mój serdeczny przyjaciel ma Kodiaqa z 2018 roku, parę napraw za sobą i nie nadszarpnęły mocno budżetu. Wizyta w serwisie pozakonkursowa (wymiana oleju z filtrem) to koszt niecałych 800 zł. Ale cena wycieraczek (370 zł) to śmiech na sali. Marża..

Tu zaczynają się schody związane z wykończeniem. Dekory to jeden wielki plastik. Trzeszczą przy każdym dołku lub łączeniu asfaltu. Jestem już po naprawie trzeszczącego elementu, który okazał się jakimś złym nitem. Przy słupku było słychać jakby coś w środku się poruszało. Prawy schowek to horror. Każde dotknięcie dekoru sprawia, że jakaś część mnie umiera. Co z nagłośnienia Cantona jak wszystko trzeszczy przy głośniejszym słuchaniu muzyki. A w serwisie stwierdzili, że reklamacja jest bezzasadna. Wyzerowali mi ustawienia nagłośnienia i stwierdzili, że jest okej. Jeden z panów stwierdził nawet, że to po prostu taka jakość. I w sumie to on nic nie obiecywał mi. Boję się, co dalej. To dopiero przecież niecałe 40.000 km..

Incydent z samozamykającym się samochodem. Wymieniono moduł i klamkę, która była źródłem problemu. Oczywiście, serwis zaczął od wymiany baterii, za którą trzeba zapłacić bo gwarancja nijak ma się do takiej wymiany. No, ale doszli, co było nie tak, więc za to duży plus. Z innych drobnych awarii, które odnotowano to uszkodzony łącznik stabilizatora. Wymieniono w ramach gwarancji.

Odpukać- nic poważnego się nie dzieje. Jedna gwiazdka minus za awarię klamki (może dlatego, że zatrzasnęło mi się 5 tygodniowe dziecko).