Ocena kierowcy - Subaru Impreza I Sedan

Auto raczej dla ludzi ze spokojnym temperamentem. Nie lubi pałowania ani rajdów spod świateł. Nie jest synomimem luksusu ani obiektem westchnień sąsiadów i złodziei. Taka taczka do turlania się tu i tam. Auto nie jest popularne i dobrze, bo dzięki temu za niewielkie pieniądze otrzymujemy nasz mały powód do dumy - parkując pod sklepem pośród zaciekawionych właścicieli Golfów Trzecich i zarytych BMW po 20 turkach. Natomiast w zimę śmiejemy się im prosto w twarz, bo oni latają wokół swoich wymarzonych, niemieckich fur z łopatą, zaś nasz pokraczny konus rwie do przodu, nie bacząc na panującą aurę. Dlatego mimo wielu tajemniczych awarii, nadal pozostaję przy tej marce, na czas bliżej nieokreślony. Chyba to właśnie na tym polega magia Subaru.

Zdecydowanie za słaby. Opornie się zbiera. Kultura pracy na wysokim poziomie. Plus za spalanie oleju - absolutne 0 litrów.

Brakuje 6 biegu. Czasami coś zaskrzypi, chrupnie, zazgrzyta, ale auto dalej jedzie i nie narzeka.

Mały, miejski czołg. Na zawalony śniegiem parking idealny, lecz zwiedzanie terenów leśnych odradzam. Autem można brać zakręty dużo szybciej, niż innymi autami, w dowolnych warunkach pogodowych. Mimo braku ABS-u auto hamuje tak, jak powinno.

Dużo szkła wokół. Za małe lusterka - te z Forestera byłyby idealne. Są za to w pełni zelektryfikowane.

Plus za uchwyt na napoje. Wszystko na swoim miejscu.

Brak klimy. Para ciężko schodzi z szyb - zjawisko dziwne, mimo wywalenia zgniłych dywaników i wystawienia auta w 40-stopniowym upale na cały dzień. Widocznie ten typ tak ma.

Ci z przodu nie mają na co narzekać, z tyłu też, o ile nie mają 190 cm wzrostu. W 5 osób tylko na krótkie trasy.

Słychać wszystko - szum powietrza, opony, kamyczki obijające się o podwozie i nadkola. Brak ramek w drzwiach + słabe uszczelki = powyżej 120 robi się głośno. Powyżej 160 nie da się rozmawiać.

Rozpiętość spalania LPG jest dość spora jak na tak mały silnik - od 8,5 litra w trasie, do 13 w mieście. Na autostradzie nieważne, czy jedziemy 110, czy 180 km/h - auto pali tyle samo.

Auta są relatywnie tanie, ale trzeba mieć na uwadze kosmiczne koszty ewentualnych napraw. I nie każdy mechanik się ich podejmie, bo specjalistów od Subaru w Polsce jest bardzo mało.

Generalnie to jakieś elektroniczne bzdety, nie zawracam sobie nimi głowy, bo trzeba mieć jeszcze pieniądze na naprawę tego, bez czego się już nigdzie dalej nie pojedzie, ale o tym za chwilę...

...i tu jest mały koszmar. Silnik ma przytarty cylinder, objawia się to tym, że chodzi jak diesel i mocno falują mu obroty - wymiana silnika jest w planach, bo jeszcze trochę wytrzyma. Najpierw trzeba się zająć mechanizmem różnicowym w skrzyni, który totalnie się rozsypał, zapieczonymi hamulcami i czymś tam jeszcze. Rozsypały się 4 przeguby z 8 - są bardzo delikatne. 2 z 4 amortyzatorów puściły, 2 z 4 sprężyn po prostu się odkształciły. Silnik-1300 PLN (naprawa tego to 3000, więc..) mechanizm-2200. Amortyzator-500/szt. Sprężyna-250. Przegub 300. Wniosek-nigdy więcej aut od handlarzyn. Zachodnioeuropejskim złomem. Pierwszy właściciel itd...