Nieuchronnie, choć zima nie odpuszcza, zbliża się wiosna, a wraz z nią czas obudzenia naszego kamperka z zimowego snu. To radosny okres, w którym podejmujemy próby planowania letnich wojaży i nakręcamy się na coraz ambitniejsze trasy (ma się rozumieć pod wpływem zajmującej lektury numerów "Caravaning Eksperta").
W myślach, jesteśmy już gdzieś nad cieplutkim morzem, w majestatycznych górach albo łowimy taaakie ryby w owianych legendami jeziorach, zwiedzamy niepoznane i tajemnicze zakątki świata. Obdarzeni ogromną wyobraźnią przeżywamy każdy dzień upragnionych, a zbliżających się wakacji. I tak np. spacerujemy w czerwcowe południe główna promenadą Dubrownika albo pomykamy naszym domkiem na kółkach o wschodzie słońce klifowym brzegiem Morza Czarnego.
Wszystko byłoby fajnie, tylko słońce tak razi i ciągle mrużymy oczy. Myśl ta sprowadza nas z powrotem na ziemię przybierając kształt natrętnej refleksji: zapomniałem słonecznych okularów. W ferworze pakowania na urlopowy wyjazd zapominamy często o okularach przeciwsłonecznych. Ktoś powie: ale ściema, kupię je na miejscu, w kiosku, na straganie na plaży. To nie jest żaden problem.
Należy mieć świadomość, że każdy ośrodek optyczny, który znajdzie się pomiędzy naszym okiem, a tym co oglądamy ma wpływ (pozytywny lub negatywny) na to, jak widzimy. Na jeden ośrodek optyczny prowadząc samochód i tak jesteśmy skazani: jest to szyba samochodowa, czyli płytka równoległościenna, która teoretycznie nie złamuje obrazu. Użyłem określenia teoretycznie, gdyż w praktyce różnie z tym bywa . Doświadczeni kierowcy wiedzą, że rysy na szybie, zwłaszcza w czasie jazdy nocą podczas deszczu powodują rozszczepienie światła, a więc spadek i tak już nie wielkiej widoczności, a pęknięcia lub "pajączek" po uderzeniu kamieniem, zwłaszcza w polu widzenia. Jednak, szyby samochodowej, póki co, nie można się pozbyć, a jedynie dbać, by była czysta i bez zarysowań (w nowoczesnych pojazdach na przednią szybę nakłada się warstwę przewodblaskową tzw. antyrefleks - bardzo dobre optycznie rozwiązanie).
I tutaj zalecam daleko posuniętą ostrożność podczas kupna, bowiem "odpustowo-straganowe" okulary przeciwsłoneczne to najczęściej tandeta, której używanie naszym oczom na zdrowie nie wyjdzie, a podczas prowadzenia pojazdu może mieć skutki wręcz katastrofalne. Nie bez przyczyny, przepisy normują stopień zabarwienia szkieł okularowych do prowadzenia pojazdu w dzień i w nocy w warunkach ograniczonej widoczności itd. Niestety, część owych przepisów została napisana krwią. Ośrodkiem optycznym, są także okulary przeciwsłoneczne. Na ich wybór mamy wpływ.
Z racji wykształcenia i wykonywanego zawodu, od wielu lat przyglądam się ludziom używającym pomocy wzrokowych (okularów, soczewek kontaktowych). Od lat zauważam pewne trendy panujące w optyce. Otóż, spośród osób noszących okulary korekcyjne wyłoniła się stale rosnąca grupa, która woli inwestować w coraz lepsze soczewki okularowe, nawet kosztem mniej ekskluzywnej oprawy, co jest zjawiskiem bardzo pozytywnym. Niestety, w sektorze okularów przeciwsłonecznych, trend jest dokładnie odwrotny. "Topowe" muszą być przede wszystkim oprawki, a to, przez co patrzymy, jest mniej ważne. Co roku, od wczesnej wiosny do późnej jesieni, rynek zalewa fala wszechobecnej tandety sprzedawanej, gdziekolwiek i bez jakiejkolwiek odpowiedzialności. Tanie, kiepskie jakościowo, a często wręcz szkodliwe okulary przeciwsłoneczne, dla uśpienia czujności klienta opatrzono nazwą znanej firmy i tajemniczo wyglądającą naklejką UV400. Uszczęśliwieni nowymi okularami i zaoszczędzoną gotówką, w niedługim czasie możemy się jednak przekonać, że rzeczywistość odbiega od wyobrażeń. Wnikliwi obserwatorzy zauważą, że przy gwałtowniejszych ruchach obraz "pływa", przy próbie przecierania szkieł, szybko pojawiają się rysy, a w końcu pękają śrubki i odpadają zauszniki.
Zjawisko pływania obrazu związane jest z naprężeniami występującymi w soczewkach kolorowych, przypominających raczej grubą celuloidalną folię niż materiał używany w optyce. W warunkach profesjonalnego zakładu optycznego można je (naprężenia) zobaczyć za pomocą polaryskopu. Zjawisko zarysowania z kolei związane jest z miękością celuloidowej soczewki, która najczęściej nie jest niczym utwardzona. Łamanie oprawek (zawiązy, zauszniki) oraz wypadanie wkrętów i śrubek, wiąże się bezpośrednio z jakością użytego materiału, która przekłada się wprost proporcjonalnie na trwałość wyrobu. Wszystko to można określić jednym słowem: jednorazówka.
Jednakże wyrzucanie "w błoto" kilkunastu czy kilkudziesięciu złotych jest niczym w porównaniu ze szkodą jaką możemy ponieść poprzez uszkodzenie wzroku. Jak to jest możliwe? Mechanizm tego zjawiska jest dość prosty. Światło słoneczne (zresztą nie tylklo) złożone jest oprócz pasma światła widzialnego o długości fali elektromagnetycznej od 380 nm do 750 nm, także z podczerwieni oraz ultrafioletu (100 do 380 nm), który możemy podzielić na tzw UVA (315-380 nm), UVB (280-315 nm) i UVC (100-280 nm). To właśnie ultrafiolet może wywołać różne dolegliwości układu wzrokowego. Najgroźniejszy z nich (UVC) jest niemal całkowicie pochłaniany przez atmosferę ziemi (należy tu pamiętać, że ochronna funkcja atmosfery maleje wraz z wysokością nad poziomem morza). UVA i UVB w mniejszym lub większym stopniu dociera do powierzchni ziemi i naszych oczu. Podczas ekspozycji na światło słoneczne źrenica oka zwęża się wpuszczając do oka mniejszą ilość światła widzialnego i ultrafioletu, które podlega tym samym prawom, co światło widzialne. Co się stanie, jeśli przed oczami umieścimy ciemne szkiełko przepuszczające promieniowanie UV? Źrenica rozszerzy się, aby wpuścić więcej światła widzialnego, a przy okazji również szkodliwego nadfioletu, który może wywołać różne negatywne skutki od zapalenia spojówek i rogówki poprzez tzw. zaćmę fotochemiczną aż do fotochemicznych szkodzeń siatkówki sprzyjających degeneracji jej centralnej części (AMD). W ten sposób można by zdefiniować szkodliwość niektórych wyrobów mających za zadanie, o ironio, chronić nasz wzrok. Odrębną i do tego bardzo szeroką grupą okularów przeciwsłonecznych stanowią okulary przeznaczone do prowadzenia pojazdów. I tej właśnie grupie przyjrzymy się dokładnie w następnym numerze "Caravaning Eksperta".