Sprowadzamy auto z USA - uwaga na wydatki!

W USA właścicielem nowego Forda Mustanga można się stać już za 22 tys. $. Za taką kwotę otrzymujemy auto w podstawowej wersji wyposażeniowej z silnikiem widlastym V6 o pojemności 3.7 l i mocy ponad 300 KM. W przeliczeniu na PLN (przy obecnym kursie dolara na poziomie 1 $ = 3.5 PLN) okazuje się, że za legendę amerykańskiej motoryzacji przeciętny Amerykanin musi zapłacić tylko 77 tys. PLN. Przeciętny Polak taką kwotę musi zostawić w salonie za przyzwoicie wyposażonego... Focusa napędzanego silnikiem rozwijającym nieco ponad 1/3 tej mocy. Dlatego nie sposób się dziwić, że moda na import aut z USA kwitnie w najlepsze. Jednak Uwaga! - na kupujących czyha wiele "niespodzianek".

Przede wszystkim do ceny końcowej należy doliczyć szereg opłat związanych ze sprowadzeniem auta zza Oceanu, jak i zarejestrowaniem go w Polsce. A tych jak się okazuje uzbierało się kilka. Najważniejsza z nich to cło w wysokości 10% wartości sprowadzonego auta. Kolejną gotówkę przygotować należy na podatek akcyzowy, którego wysokość uzależniona jest od pojemności skokowej pojazdu: w przypadku aut z silnikiem o pojemności poniżej 2.0 l stawka wynosi 3.1%, dla pojazdów napędzanych jednostkami napędowymi o pojemności większej niż 2.0 l stawka wynosi już niebagatelne 13.6%. Jakby tego było mało do ceny auta należy doliczyć podatek VAT w wysokości 23% (liczony od wartości auta powiększonej o cło i akcyzę). W przypadku opisywanego auta (Ford Mustang) za ok. 77 tys. PLN opłaty i wszelkiej maści podatki zwiększają cenę samochodu do niemal 113 tys. PLN, czyli o blisko 36 tys. PLN!

Jednak opłaty na tym się nie kończą – do ceny zakupu doliczyć należy koszty transportu. Te w zależności od portu docelowego wahają się od 4 do 5 tys. PLN (kontener to koszt rzędu 3 – 3.5 tys. PLN, opłaty portowe to ok. 1 – 1.5 tys. PLN).

Zanim udamy się z dokumentami do Wydziału Komunikacji, by zarejestrować ukochane auto (koszt to ok. 1000 PLN, w tym rejestracja, opłata recyklingowa, tłumaczenia dokumentów), auto musi zostać poddane obowiązkowym badaniom technicznym (koszt ok. 170 PLN). Jednak tak naprawdę bardzo często w tym właśnie miejscu zaczynają się największe problemy. Dlaczego? Bo przepisy obowiązujące w USA są zgoła odmienne od tych obowiązujących w Polsce i przed wydaniem pozwolenia na poruszanie się po polskich drogach samochód musi zostać dostosowany do wymagań polskiego ustawodawcy. A zmiany, jak się okazuje, dotyczą wielu elementów auta.

Przede wszystkim trzeba się zająć oświetleniem. W USA reflektory przednie są symetryczne, a to niestety nie jest pożądane przez polskiego ustawodawcę. Dodatkowo, w USA dość powszechnie stosuje się czerwone klosze kierunkowskazów oraz pomarańczowe światła pozycyjne z przodu, tzw. obrysówki. Dostosowanie oświetlenia do polskiego prawa może kosztować ok. 1 – 2 tys. PLN w przypadku aut starszych i mniej zaawansowanych technicznie. Jednak w przypadku nowych modeli koszty mogą być zdecydowanie wyższe, gdyż mogą wymagać ingerencji w skomplikowaną elektronikę sterującą. Ponadto, polski ustawodawca nakłada obowiązek wyposażania aut w tylne światła przeciwmgielne – amerykańskie samochody często takowych nie posiadają.

Kolejna modyfikacja powinna dotyczyć zegarów – prędkościomierze w USA wyskalowane są w milach na godzinę, podczas gdy w Europie obowiązują kilometry na godzinę. Często w amerykańskich autach mocowania lusterek bocznych są sztywne i nie posiadają możliwości składania. Na ten element także należy zwrócić uwagę.

Problemem może także okazać się układ wydechowy. W USA dość powszechną praktyką jest umieszczanie tłumika końcowego z prawej strony pojazdu i skierowanie go w prawo. W Polsce taka konfiguracja jest zabroniona i przed rejestracją należy taki układ wydechowy przystosować do polskiego ustawodawstwa.

Co jeszcze? Zawieszenie (w USA bardziej komfortowe), termometr (wyskalowany w stopniach Fahrenheita), materiały wykończeniowe (w USA tworzywa sztuczne i plastiki gorszej jakości), radio (często problem z odbiorem stacji nadawanych na falach UKF), czy jednostki napędowe w autach z USA często różnią się od ich europejskich odpowiedników. Bardzo często pod maską aut amerykańskich montowano silniki, które w Europie nie były dostępne. A to z kolei może stwarzać problemy z częściami zamiennymi.

Lista potencjalnych problemów na tym się nie kończy – często samochody sprowadzone z USA mają za sobą bardzo poważne kolizje. Istnieje możliwość sprawdzenia przeszłości auta znając jego VIN – doskonale nadają się do tego strony www.carfax.com i www.autocheck.com.

Jak widać sprowadzenie samochodu z USA nie ogranicza się tylko do uiszczenia stosownych opłat podatkowych i pokrycia kosztów transportu. Bardzo często koszt obowiązkowych przeróbek sprawia, że celowość takiego importu traci sens. Tym bardziej obecnie, kiedy kurs amerykańskiej waluty stoi na bardzo wysokim poziomie.

Jednak równie często ludzie decydując się na sprowadzenie auta z USA nie kierują się pobudkami ekonomicznymi – często amerykańskie samochody sprowadzane są do Polski nie ze względu na ich cenę, lecz ze względu na ich… duszę. I w tym przypadku ewentualne koszta często nie mają najmniejszego znaczenia.

Dodano: 11 lat temu,
autor: Łukasz Kochanek
Zobacz inne artykuły
Bezpieczeństwo w Mazda CX-60 – czyli systemy wspomagające i ochrona
Chcesz poczuć się jak właściciel ponad 3000 aut, których nie musisz naprawiać ani ubezpieczać? Takie rzeczy tylko w Traficarze
Okazje ze Stanów mogą być pułapką, ale nie muszą. Oto, jak sobie z nimi radzić
Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje Politykę prywatności .