Rover 200 - mocno niedoceniany

Na rynku używanych samochodów do 10 tys. zł znajdziemy wiele propozycji. Jedną z bardziej oryginalnych jest Rover serii 200. Omawiany samochód był produkowany w latach 1996-2000. Tego 3- lub 5-drzwiowego hatchbacka zalicza się go do segmentu aut miejskich lub kompaktowych (zależnie od interpretacji, jest to "rozrośnięty mieszczuch", albo "karłowaty kompakt").

Jeśli chodzi o historię, ta (trzecia) generacja „dwusetki” była samodzielnym projektem Rovera. Poprzednia bazowała na Hondzie Concerto (właściwie była to Honda z ładniejszym wykończeniem). Czy jednak zakończenie współpracy z japońską marką wyszło Brytyjczykom na dobre? Biorąc pod uwagę fakt, że niecałe 10 lat po premierze nowej 200, Rover zbankrutował, można by przypuszczać, że ten model był początkiem końca tego zacnego producenta. To jednak jest temat na osobny artykuł. W obecnym zajmę się opisem Rovera 200 III generacji jako auta używanego.

Mała popularność tego samochodu sprawia, że ceny są bardzo przystępne. 200 z początku produkcji można kupić już za około 4 tys. zł. Oczywiście, wybierając tak tani pojazd należy przygotować się na wydatki serwisowe w celu doprowadzenia go do stanu jako takiej używalności. Egzemplarze w dobrym stanie, to już przedział 6-8 tys. zł, zależnie od rocznika.

Gama silnikowa obejmuje 6 wersji benzynowych i 2 wysokoprężne. Benzyniaki mają pojemność od 1.1 do 1.8l i dysponują mocą od 60 do 145 KM. Natomiast diesle, dwulitrówki z turbosprężarką i mechanicznym wtryskiem, generują moce 86 i 105 KM (mocniejsza wersja z intercoolerem). Warto wspomnieć, że w przypadku silników benzynowych występują 2 wersje o pojemności 1.4 i 1.8.

W przypadku mniejszego silnika największą różnicę stanowiła liczba zaworów. W słabszej wersji było ich 8, w mocniejszej 16. Jednostki te legitymują się mocą odpowiednio 75 i 103 KM. Warto poszukać wersji szesnastozaworowej, ponieważ spalanie benzyny jest równe tej ośmiozaworowej, a dynamika pojazdu jest znacznie lepsza.

Jeśli chodzi o silnik 1.8, występuje on tylko w wersji z 16 zaworami (podobnie 1.6, natomiast 1.1 są tylko ośmiozaworowe). Różnica między wspomnianymi wyżej wersjami polega na tym, że w mocniejszej (oznaczonej Vi) zastosowano system zmiennych faz rozrządu. Uzyskano dzięki temu moc 145 KM, w porównaniu do 120 KM, „zwykłego” 1.8. Dla porządku wspomnę, że silnik 1.6 ma moc 111 KM.

Opisując typowe usterki zespołu napędowego należy wymienić szybko (po ok. 150 tys. km) wypalającą się uszczelkę pod głowicą w silnikach benzynowych (skrótem określa się ten problem HGF – Head Gasket Failure). Obecnie problem ten można wyeliminować stosując bardziej trwałą uszczelkę, która jednak nie była stosowana w pierwszym montażu. Dotyczy to wszystkich silników benzynowych, ponieważ są to jednostki o bardzo podobnej konstrukcji (tzw. seria K). Również układ chłodzenia nie jest zbyt wydajny, stąd silnik Rovera można łatwo przegrzać (i doprowadzić do HGF-u). Przy zakupie warto zwrócić uwagę na zbiorniczek płynu chłodniczego, korek wlewu oleju oraz bagnet. Jeśli na którymś z nich znajduje się maź podobna do masła (mieszanka oleju i chłodziwa), oznacza to, że żywot uszczelki pod głowicą dobiega końca. Remont jest dość skomplikowany i warto zlecić go doświadczonemu warsztatowi. Koszt? Od 1200 do nawet 1600 zł z robocizną. Poza tym większych usterek w silnikach benzynowych nie ma. Diesle to trwałe konstrukcje i nie słyszałem, aby jakiś użytkownik musiał utopić w nich małą fortunę.

Z powyższego opisu mogłoby wynikać, że najlepiej trzymać się z dala od benzyniaków. Niezupełnie… Warto im się dokładnie przyjrzeć przed kupnem, bo zadbany i nieskatowany silnik benzynowy odwdzięczy się bardzo dobrą dynamiką (jeśli bierzemy pod uwagę wersje 16V) i da mnóstwo frajdy z jazdy, jako, że „szesnastki” uwielbiają wysokie obroty. Nawet użytkownik 1.4 Si (oznaczenie Si stosowano dla wszystkich 16V, oprócz wersji Vi) nie będzie narzekał na przyspieszenie.

Trzeba tylko przyzwyczaić się do średnio precyzyjnej skrzyni biegów. Czasem lubi haczyć, albo wyrzucić niedbale włączony bieg (najczęściej trzeci). Operowanie lewarkiem wymaga „stanowczości”, da się do tego przyzwyczaić, niemniej może być to irytujące na początku. Z typowych dolegliwości – nie zawsze uda się wrzucić za pierwszym razem wsteczny bieg. Ale to ogólnie częsta przypadłość samochodów z tamtych lat, nie tylko Roverów.

Mając do dyspozycji mocne silniki, dobrze by było, gdyby zawieszenie i układ kierowniczy za nimi nadążały. W Roverze 200 nie ma z tym problemu. Nastawy zawieszenia są dość twarde (słyszałem niekiedy opinie o zbytniej twardości), dzięki czemu samochód trzyma się drogi jak przyklejony. Co ważne, zawieszenie jest bardzo trwałe i niedrogie w naprawie ze względu na swoją prostą budowę (z przodu kolumny McPhersona, z tyłu belka skrętna). Układ kierowniczy ma wspomaganie hydrauliczne (bardzo rzadko zdarza się wersja bez wspomagania), które nie jest zbyt mocne, ale wystarczające, aby nie spocić się przy manewrach na parkingu. Układ kierowniczy jest precyzyjny i doskonale przenosi „komendy” z kierownicy na asfalt.

Nadwozie o ponadczasowym i urzekającym kształcie nie jest podatne na korozję. Jeśli na karoserii widać oznaki rdzy, to można z dużą dozą pewności przypuszczać, że samochód przeszedł naprawę blacharską.

Wnętrze nawet po kilkunastu latach sprawia bardzo dobre wrażenie. Użyto w nim materiałów dobrej jakości, a deska rozdzielcza pokryta jest miękkim tworzywem. Owszem, czasem lubi coś zatrzeszczeć, zwłaszcza na mrozie, ale nie jest to zbyt denerwujące ani szczególnie częste. Warto wspomnieć także o dobrym wyposażeniu wielu modeli. Nietrudno znaleźć samochód z klimatyzacją, ABS-em, wspomaganiem kierownicy, dwiema poduszkami powietrznymi, czy światłami przeciwmgłowymi.

Częstą przypadłością 200 jest przetarcie wiązki tylnej klapy. Objawia się to niedziałającymi urządzeniami elektrycznymi na tylnej klapie (wycieraczka, spryskiwacz, podświetlenie tablicy rejestracyjnej). Warto sprawdzić to przed zakupem, choćby przez włączenie tylnej wycieraczki. Inną bolączką związaną z tylną częścią nadwozia jest woda zbierająca się we wnęce koła zapasowego. Najczęściej powodem tego są sparciałe uszczelki przy łączeniu dachu i klapy, które przepuszczają wodę.

Wszystkie powyższe cechy sprawiają, że angielski samochód może stanowić ciekawą propozycję wśród aut za niewielkie pieniądze. Jeśli uda się znaleźć dobrze utrzymany egzemplarz, koszty eksploatacji nie zrujnują budżetu, a ponadto posiadanie oryginalnego, ładnego i dobrze prowadzącego się pojazdu dostarczy właścicielowi sporo radości.

Dodano: 12 lat temu,
autor: MotoUlv
Zobacz inne artykuły
Bezpieczeństwo w Mazda CX-60 – czyli systemy wspomagające i ochrona
Chcesz poczuć się jak właściciel ponad 3000 aut, których nie musisz naprawiać ani ubezpieczać? Takie rzeczy tylko w Traficarze
Okazje ze Stanów mogą być pułapką, ale nie muszą. Oto, jak sobie z nimi radzić
Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje Politykę prywatności .