Chevrolet Cruze LT - Dziecko globalizacji

Może słyszeliście powiedzenie, że z czasem każde auto staje się Oplem. Dla Opla to nie zawsze przyjemne hasło, ale dla Chevroleta Cruze zostanie Oplem to z pewnością komplement, bo ten model ma koreański rodowód - jego poprzednika znamy jako Daewoo Lacetti.

Specjaliści z Chevroleta z chirurgiczną precyzją podmienili w Cruze geny odpowiedzialne za skojarzenia z Lacetti i nowy model, mimo że ideologicznie nadal pozostaje bliski Daewoo, przypomina mi coraz bardziej Opla. Wszystkim - wyglądem, interierem , techniką i zachowaniem na drodze.

Pierwsze próby zmian stylistycznych w Chevrolecie widzieliśmy na przykładzie Aveo. Jednak nie można było tego ocenić pozytywnie - wyszła niezbyt udana drogowa „mydelniczka". Dopiero Cruze ze swoim spójnym, nowoczesnym stylem i lekko opadającą w modnym stylu coupe linią dachu powoduje, że wizerunek tego modelu nie znika z pamięci w tej samej chwili, kiedy przejeżdżające auto znika za rogiem. Korea ujrzała ten model już 2 lata temu, choć tam jest on nadal sprzedawany pod nazwą Lacetti. Tam też nowy model został zaprojektowany. Akurat ten projekt był dla General Motors bardzo ważny, ponieważ miał zapoczątkować nową linię stylistyczną Chevroleta. Nad Cruzem pracowało więc aż 11 studiów projektowych GM, a najlepszy projekt przedstawili sami Koreańczycy. Taewan Kim, kierownik zwycięskiego studia projektowego, powiedział na konferencji prasowej, że czerpał inspiracje ze starych amerykańskich Chevroletów – jak widać czerpanie z dobrych wzorców procentuje!

Cruze ma więc nieźle namieszane w genach - należy do Amerykanów, zaprojektowany i produkowany w Korei, zbudowany na nowej platformie GM o nazwie Delta II (na którym zbudowana jest też nowa Astra), wyceniony w Polsce. Dziś sprawdzamy, na ile ta mieszanka DNA przysłużyła się temu modelowi. Do testu otrzymaliśmy auto w wersji LT z dwulitrowym silnikiem Diesla w mocniejszej odmianie o mocy 150 koni mechanicznych, automatyczną 6-biegową skrzynią biegów i bogatym wyposażeniu obejmującym m.in. nawigację z 7-calowym kolorowym wyświetlaczem oraz skórzaną tapicerkę.

Wnętrze auta jest zaprojektowane estetycznie i z dbałością o szczegóły. Oko się cieszy, ciało już mniej, ponieważ użyte materiały są twarde w dotyku i są plastikami nawet jeśli wyglądają jak metal. Plastiki nie są też odporne na zarysowania - drzwi do schowka pasażera znalazłem wyraźnie porysowane. Nie wiem czy ktoś wcześniej zaliczył tym autem przeprowadzkę, czy po prostu testował odporność plastików - tak czy inaczej nie zdały one egzaminu. Ciekawe jest natomiast zastosowanie skórzanych wstawek na kokpicie - w wersji bez skórzanej tapicerki jest w tym miejscu tkanina. Wygląda to interesująco i jest to jedyna miła w dotyku część kokpitu. Pomysł nie jest jednak nowy, bo przejęty z Corvette (z lat 50). Można też mieć zastrzeżenia do nieproporcjonalnie wysokiego lewarka zmiany biegów, ale do skrzyni biegów jeszcze wrócę, bo muszę. Przyciski łatwo znaleźć, wszystko jest pod ręką, choć czasami pod złą – mam tu na myśli sterowanie sprzętem audio z kierownicy które umieszczone zostało na prawym jej ramieniu - moim zdaniem to mniej wygodne rozwiązanie.

Pierwszy test jest standardowy – wskakuję do środka, próbując znaleźć optymalną pozycję dla swoich 2 metrów wzrostu. Obaw nie mam, bo dane techniczne zdradzają spore wnętrze. 4597 mm długości nadwozia to już powyżej ligi Golfów - z tymi danymi Cruze zbliża się do klasy średniej. Zgodnie z oczekiwaniami dzięki kierownicy regulowalnej w dwóch płaszczyznach i dużym możliwościom regulacji fotela test na pojemność wnętrza został zaliczony na piątkę, jednak z małym minusem. Okazało się, że środkowa konsola jest zbyt szeroka i prawa noga musi ciągle opierać się o jej twardą plastikową krawędź. Do tego, podobnie jak w parę rozmiarów mniejszym Sparku, ciągle zmieniam nogą ustawienia temperatury nawiewu klimatronika. Gałka zmiany temperatury jest zbyt wydatna i zbyt blisko brzegu konsoli. Efekt jest taki, że centralny wyświetlacz co chwilę zaczyna migać potwierdzając zmianę ustawień i rozprasza kierowcę, informując o kolejnej niezamierzonej zmianie temperatury o kolejne pół stopnia.

Bagażnik o pojemności 450 litrów jest ustawny i pozwala się znacznie powiększyć poprzez złożenie tylnej kanapy. Skoro o niej mowa - jest na niej sporo miejsca dla dwóch dorosłych osób. Z trzecią osobą będzie mały kłopot - okazuje się, że oparcie, czyli rozkładany podłokietnik to deska obszyta skórą i nie rozpieszcza ono miękkością. Po mieście pewnie da się to wytrzymać, ale na długie trasy lepiej zabrać z domu jakąś poduszkę.

Po kilku dniach jazdy najwięcej zastrzeżeń w tym aucie mam do 6-biegowego automatu. Podnosząc cenę auta o 5.500 złotych, stanowi jego najsłabsze ogniwo. Przy niskich i średnich prędkościach czas reakcji na polecenia kierowcy jest w nim mierzony w sekundach i może ich być w zależności od humoru auta i sytuacji drogowej nawet dwie albo i więcej. Włączanie się autem z tą przekładnią do ruchu ociera się czasem o określenie „niebezpieczne". Po wciśnięciu pedału gazu przez sekundę do dwóch nie dzieje się nic specjalnego, w tym czasie luka w potoku aut, do której chciałem się włączyć, jest już za daleko, tramwaj nadjeżdża za blisko albo auto z tyłu zaczyna migać długimi światłami, pytając co ja robię na lewym pasie. Manewr wyprzedzania trzeba planować z wyprzedzeniem, mimo że auto jest wyposażone w mocny silnik Diesla. Parę sekund przed rozpoczęciem manewru pedał gazu już musi być w podłodze. Na domiar złego, jak już wszystko zaskoczy to mocny silnik przy skręconych kołach wyrywa kierownicę z rąk, a więc najpierw oblewam się zimnym potem, że moje auto wyjeżdżając z podporządkowanej ulicy toczy się leniwie w poprzek drogi, a chwile później muszę walczyć o to, aby nie wjechać na krawężnik, bo silnik potężnym momentem obrotowym prostuje koła. Przełączenie się w tryb manualny nie poprawia sytuacji ani o jotę. Dobrze radzę, zainwestuj te 5.500 zł w inne wyposażenie i ciesz się swoim wypasionym Cruzem z manualną skrzynią biegów. Jeśli jednak masz już automat to spróbuj przyśpieszać nieco łagodniej, aby skrzynia biegów nie musiała redukować. Czas który ona zmarnuje na zmianę biegu na niższy, delikatnie poganiany silnik wykorzysta o wiele lepiej. Na koniec testu dostosowałem się do tego stylu jazdy na tyle, że skrzynia właściwie przestała mi tak bardzo przeszkadzać .

Silnik mnie nie rozczarował – spodziewałem się co prawda lepszego wyciszenia, ale mocą i elastycznością rekompensuje to z nawiązką. Jeśli lubisz „deptać" to bierz go w ciemno – jest w zupełności wystarczający do dynamicznej jazdy autem tej masy. Jeśli jednak zakupisz jego słabszą odmianę, to nie będziesz o wiele wolniejszy, a o 15.000 zł bogatszy, więc sam musisz sobie odpowiedzieć na pytanie, czy różnica 25 koni mechanicznych oraz dodatkowych elementów wyposażenia, które się otrzymuje wraz z mocniejszym silnikiem, są warte tej dopłaty. Zastanów się dobrze, bo mocniejsza odmiana pali prawie tyle samo paliwa (5,6 kontra 5,5 l/100km), a daje znacznie więcej przyjemności z jazdy. Zmierzone komputerem pokładowym podczas testu wartości spalania mieściły się w granicach od 7 do 10 litrów na 100 km, co należy jednoznacznie złożyć na karb wampirycznej, pożerającej paliwo i przyjemność z jazdy automatycznej skrzyni biegów.

Na drodze Cruze zachowuje się mniej więcej jak poprzednia Astra. Dobrze trzyma się drogi, a dynamicznie prowadzony prowadzi się pewnie i przewidywalnie. Odjęcie gazu ani hamowanie w zakręcie nie powodują nerwowych reakcji auta, a przekładnia kierownicza stawia właściwy opór i pozwala wyczuć pracę przednich kół.

Siła tego modelu nie polega oczywiście na tym, że można go wyposażyć w skórzaną tapicerkę, tylko na tym ile on kosztuje w wersji bazowej. Cena testowanej wersji 98.600 złotych budzi wątpliwości czy hasło reklamowe Get Real jest na pewno dobrze przemyślane - z tym budżetem można przebierać już w autach klasy średniej. Jeśli jednak masz zaledwie połowę tej kwoty to wycieczka do salonu Chevroleta może być dla Ciebie pozytywną niespodzianką. Cena 52.490 zł za podstawową wersję nie jest odstraszająca, jak na świetnie trzymające się drogi i wyglądające najlepiej w całej rodzinie (nie licząc Camaro i Corvette) duże auto – prawie Opla.

Zalety
+ wygląd auta z zewnątrz i w środku
+ spore jak na swoją klasę wymiary auta
+ neutralne i przewidywalne prowadzenie
+ mocny silnik Diesla
+ atrakcyjna cena wersji bazowej

Wady
- powolna automatyczna skrzynia biegów
- wysoka cena w pełni wyposażonego auta
- twarde plastiki w środku
- słabe wyciszenie silnika Diesla

Dodano: 13 lat temu,
autor: Zachar Zawadzki
Zobacz inne artykuły
Bezpieczeństwo w Mazda CX-60 – czyli systemy wspomagające i ochrona
Chcesz poczuć się jak właściciel ponad 3000 aut, których nie musisz naprawiać ani ubezpieczać? Takie rzeczy tylko w Traficarze
Okazje ze Stanów mogą być pułapką, ale nie muszą. Oto, jak sobie z nimi radzić
Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje Politykę prywatności .