Citroen Xantia - polubisz każdą drogę

Francuska motoryzacja nie pozostawia nikogo obojętnym. Albo się ją lubi albo nie. Na korzyść przemawiają bez wątpienia doskonałe właściwości jezdne oraz często niesamowite projekty nadwozi i wnętrz. Minusem jest awaryjność, która w niektórych kręgach motoryzacyjnych fanów została wyolbrzymiona do granic możliwości.

Citroen Xantia nie należy do najbardziej futurystycznych francuskich projektów stylistycznych. Ba – mało tego – nie jest nawet francuskim projektem! Nadwozie zostało przygotowane przez włoskie studio Bertone. Swoją drogą - ciekawe jak wyglądałaby Xantia gdyby wyszła spod ręki autora modelu C6 (Jean-Pierre Ploue). Mam wrażenie, że nie była by tak spokojna i stonowana...

Od 1993 roku w sprzedaży był liftback, natomiast dwa lata później do oferty dołączył model kombi posiadający spory (choć nie największy w tej klasie) bagażnik o pojemności 618 litrów. Po rozłożeniu tylnych foteli przestrzeń bagażowa wzrastała do 1690 litrów. Planowano również wprowadzeniu stylowego modelu coupe, jednak nie trafił on do seryjnej produkcji. W 1997 roku Xantia doczekała się drobnego faceliftingu polegającego na wyobleniu zderzaków, zastosowanie nowej maski zespolonej z grille oraz zmianie lamp, ale do końca produkcji zachowała kanciasty charakter.

Jak wiadomo w ramach koncernu PSA Peugeot i Citroen wymieniają się technologiami - nic więc dziwnego, że płyta podłogowa Xantii jest identyczna z podwoziem Peugeota 406. Standardowym plusem francuskich samochodów jest niemal zawsze zawieszenie, które doskonale radzi sobie z wytłumianiem nierówności, jednocześnie zapewniając dużą stabilność i wygodę prowadzanie. Tak też jest w Xantii, która ma opinię samochodu bardzo przyjaznego zarówno przy spokojnej jeździe jak i podczas korzystania z pełnego zakresu obrotów jednostek napędowych.

A tych w Xantii na przestrzeni ośmiu lat produkcji (1993-2001) było aż piętnaście. W momencie premiery wybrać można było sześć jednostek napędowych – m.in. niezbyt mocny silnik 1.6 8V o mocy 87 KM, motor 1.8 8V (103 KM) oraz jednostkę 2.0 16V produkującą 150 KM. Ci, którzy godzili się na klekoczące silniki mogli zdecydować się na 70-konny motor 1.9 D lub jego odmianę z turbosprężarką produkującą 90 KM. Od 1998 roku w sprzedaży były już nowocześniejsze diesle HDI o pojemności 2.0 i mocy od 91 do 107 KM. W międzyczasie do oferty dołączył jeszcze diesel 2.1 Turbo (109 KM), a w 1997 roku wprowadzono potężną jednostkę benzynową V6 o pojemności 3-litrów i mocy 188 KM generującą 235 Nm momentu obrotowego. Podstawowe jednostki benzynowe nie są mistrzami sprintu – silnik 1.8 potrzebuje aż 14,7 sekundy do osiągnięcia 100 km/h, a prędkość maksymalna to zaledwie 177 km/h. Przy rozsądnej jeździe spalają za to ok 8 – 9 litrów benzyny. Na drugim biegunie jest mocne V6 rozpędzające przyciężkawą Xantię do 100 km/h w granicach 9 sekund, a przyspieszanie zakończy się przy 225 km/h. Niestety - tak dobre osiągi są okupione potężnym spalaniem – nawet kilkunastu litrów na 100 km. Miłośnicy oszczędnej jazdy powinni zainteresować się nowoczesnymi dieslami HDI, które spalą w granicach 5-7 litrów na 100 km w zależności o rodzaju trasy.

Nawet na rynku polskim prezentowany Citroen był nieźle wyposażony - w połowie lat dziewięćdziesiątych w podstawowej wersji odnaleźć można było m.in. wspomaganie kierownicy, elektrycznie sterowane szyby, centralny zamek oraz napinacze pasów. Bogatsze wersje posiadały również immobiliser, a w opcji były poduszki powietrzne dla kierowcy i pasażera, a także klimatyzacja. Pod koniec produkcji wyposażenie seryjne rzecz jasna się poprawiało, więc kupując model z okolic 2000 roku można liczyć na ABS, ESP, dobry system audio, skórzaną tapicerkę, elektrycznie regulowane fotele czy pneumatyczne zawieszenie z samoskrętną tylną osią.

Z racji słabej opinii dotyczącej solidności francuskich samochodów, Xantia na rynku wtórnym nie ma wywindowanych cen. Najtańsze egzemplarze z połowy lat dziewięćdziesiątych można kupić już na 3 - 5 tys. zł, jednak mogą okazać się tykającą bombą. Lepiej zainteresować się doinwestowanymi egzemplarzami z końca produkcji, który cena oscyluje w granicach 7 - 12 tys. zł.

Blisko 4,5 metrowa limuzyna segmentu D konkurowała z wieloma bardzo popularnymi na naszym rynku samochodami - Fordem Mondeo, Oplem Vectrą, Volskwagenem Passatem. W tych bojach, mimo swoich zalet, chyba jednak przegrała. Co nie oznacza, że nie jest ciekawą propozycją dla miłośnika bardzo wygodnej jazdy za rozsądną cenę.

Dodano: 13 lat temu,
autor: Michał Szukalski
Zobacz inne artykuły
Bezpieczeństwo w Mazda CX-60 – czyli systemy wspomagające i ochrona
Chcesz poczuć się jak właściciel ponad 3000 aut, których nie musisz naprawiać ani ubezpieczać? Takie rzeczy tylko w Traficarze
Okazje ze Stanów mogą być pułapką, ale nie muszą. Oto, jak sobie z nimi radzić
Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje Politykę prywatności .