Gangnam Style - Mercedes SLK

Pierwszy w historii Mercedes SLK z dieslem pod maską może budzić podobne kontrowersje jak taniec Gangnam Style, ale podobnie jak południowokoreańska twórczość, SLK CDI z pewnością zdobędzie rzesze zwolenników nie tylko dzięki 500 Nm momentu.

Słyszeliście już o Gangnam Style? Teledysk południowokoreańskiego artysty PSY, który na Youtube pojawił się 15 lipca dotarł do pierwszej dziesiątki najpopularniejszych filmików wszech czasów i obecnie ma ponad 480 mln wyświetleń. Co wspólnego ma z tym nasz czerwony Mercedes SLK? Jeżeli zdołaliście obejrzeć teledysk Gangnam Style od początku do końca, to z pewnością wiecie. Jeżeli nie, to śpieszymy poinformować, że czerwony SLK odegrał w tym „światowym fenomenie” swoją rolę.

Nowe wcielenie małego roadstera Mercedesa raczej nie może liczyć na równie wielką rzeszę fanów jak klip, ale z pewnością robi nie mniejsze wrażenie. Stylizacja mocno nawiązująca do SLS-a uatrakcyjniona pakietem AMG, innowacyjny szklany dach o regulowanym stopniu przejrzystości, czy rewelacyjne wnętrze wykończone czarną skórą z czerwonymi przeszyciami i połyskującym włóknem węglowym nikną w obliczu rewolucji, jakiej jesteśmy świadkami w testowym egzemplarzu.

Oto w trzeciej generacji SLK, po 16 latach od debiutu, Mercedes po raz pierwszy zdecydował się zaoferować silnik wysokoprężny. Diesel w klasycznym roadsterze? Nie inaczej. Kolejne wysokoprężne tabu zostało przełamane. Cóż, diesel jest może do nie do końca w stylu Gangnam (czytaj prestiżowym), ale w praktyce 2,1-litrowe CDI wspomagane podwójnym turbo oferuje radość z jazdy wartą każdej złotówki z ceny 207 tys. zł, jaką trzeba zapłacić za SLK CDI.

Ok., początkowy kontakt z roadsterem na ropę wzbudza lekki niesmak. Diesel umieszczony pod długą maską w żaden sposób nie krępuje swoich grubiańskich zapędów wokalnych. Ani na starcie, ani w trakcie jazdy motor nie pozwala zapomnieć, że spręża mieszankę paliwa pod znacznie większym ciśnieniem niż kulturalne benzyniaki. Jednak z każdym kolejnym kilometrem i zakrętem udowadnia, że ma swoją rację bytu w SLK, a decyzja Mercedesa była jak najbardziej słuszna. Świetne osiągi, potężny moment, niewielkie spalanie i zasięg do 800 km mają sens… nawet w roadsterze.

SLK w wersji 250 CDI generuje niemal tyle samo momentu, co ekstremalna wersja AMG, droższa o 140 tys. zł! 1500 kg masy oraz 500 Nm, które już przy 1600 obrotach na minutę trafiają wyłącznie na tylne koła, sprawiają, że wysokoprężne SLK macha „ogonem” znacznie chętniej niż stęskniony pies na widok swojego pana. Na suchej nawierzchni system ESP ma sporo roboty przy niemal każdym wciśnięciu gazu w zakręcie. A kiedy jest mokro… lepiej nie dotykać przycisku z ikoną samochodziku w poślizgu.

204 KM płynnie zarządzane przez 7-biegową skrzynię automatyczną z klasycznym konwerterem momentu (dostępna również skrzynia manualna) rozpędza naszego czerwonego rozbójnika do 100 km/h w 6,7 s czyli zaledwie o 0,1 wolniej niż benzynowy SLK 250 o takiej samej mocy. Niewiele wolniej, ale znacznie oszczędniej. Podczas spokojnej jazdy SLK 250 CDI potrzebuje zaledwie 5,5 l na każde 100 km. Traktowany bardziej agresywnie pochłania wciąż rozsądne - i całkowicie nieadekwatne do frajdy jaką oferuje – 9,7 l/100 km.

A jak jeździ SLK 250 CDI? Nie da się ukryć, że jednostka wysokoprężna dodaje około 90 kg na przedniej osi w porównaniu z benzynowym SLK 250. Mimo to roadster Mercedesa prowadzi się lekko i nie wykazuje podsterownych zapędów. Zawieszenie woli zapewniać komfort niż hardcorowe, sportowe wrażenia za kierownicą. Nawet większe nierówności nie zakłócają podróży i nie zdradzają, że jedziemy autem bez dachu, czyli teoretycznie mniej sztywnym i bardziej narażonym na siły wyginające nadwozie. Precyzyjny układ kierowniczy pozwala na pewne prowadzenie, a zgrabna kierownica na szybkie zakładanie kontr (czynność, którą powinieneś mieć dobrze opanowaną, aby sprawnie poruszać się SLK 250 CDI).

A co z dachem? Proces jego składania trwa 20 s (producenci kabrioletów lubią prześcigać się w tej dziedzinie) i odbywa przez przyciśnięcie przycisku ukrytego pod małą klapką na tunelu środkowym. Po złożeniu w bagażniku zostaje 225 litrów wolnej przestrzeni. Brak dachu otwiera kierowcę na zupełnie nowe, ekscytujące doznania, ale z pewnością nie te akustyczne. Tak czy inaczej, naszym zdaniem zamontowanie diesla pod maską SLK to równie ciekawe, co odważne posunięcie, a taki rozsądny roadster pewnością zjedna sobie mnóstwo miłośników, tak jak taniec w stylu Gangnam.

Dodano: 11 lat temu,
autor: Michał Sztorc
Zobacz inne artykuły
Bezpieczeństwo w Mazda CX-60 – czyli systemy wspomagające i ochrona
Chcesz poczuć się jak właściciel ponad 3000 aut, których nie musisz naprawiać ani ubezpieczać? Takie rzeczy tylko w Traficarze
Okazje ze Stanów mogą być pułapką, ale nie muszą. Oto, jak sobie z nimi radzić
Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje Politykę prywatności .