Kia Sorento - premium po koreańsku

Zagrajmy w skojarzenia. Hasło - duży luksusowy SUV. Jeep? Mercedes? Audi? Tak, ale nie tylko. Teraz także Hyundai i Kia. Przetestowaliśmy jeden z dwóch bratnich modeli - Kia Sorento.

Kia ma dość stania w szeregu. Przez lata buduje swoją pozycję producenta samochodów o dobrym stosunku ceny do jakości i promuje 7-letnią gwarancję. Faktem jest, że są to w większości przyzwoite konstrukcje z niezłym wyposażeniem w standardzie. Mimo wszystko, Koreańczycy dotarli chyba do punktu, w którym potrzebują dodatkowego bodźca, by przeć dalej naprzód. W końcu rozwój zapewnia praca przy projektach, które później będą wizytówką firmy. Z takich też względów powstała Kia Sorento, ich najnowszy model flagowy.

Zatańczmy jeszcze raz

Oczywiście sam model nowością nie jest, bo to już trzecia generacja dużego SUV-a z Korei. Wcześniej Kia Sorento nie robiła jednak takiego wrażenia jak teraz. 

Krągłości poprzedniego Sorento zastąpione zostały szeroką, płaską maską tworzącą z grillem niemal kąt prosty. Przy tych gabarytach wygląda to naprawdę masywnie. Taka powierzchnia przedniej części nie sprawia wrażenia szczególnie aerodynamicznej, ale w samochodach typu SUV nie jest to konieczne. Złośliwi lubią zarzucać koreańskim producentom zbytnie oglądanie się na droższą konkurencję. Raczej nie zwracam na to uwagi, ale kiedy kawałek frontu przesłonił inny samochód, pozostała część białej terenówki faktycznie stała się całkiem podobna do BMW X5. Może światła i część grilla tworzą podobną kompozycję, ale w pełnej krasie są to dwa całkiem różne światy.

 

Linia boczna jest nie mniej masywna. Powierzchnia drzwi faluje, dodatkowo podkreślając elegancki charakter samochodu. O dynamicznej sylwetce decydują w tym miejscu przede wszystkim mniejsze niż u poprzednika okna, których dolna krawędź delikatnie zmierza ku górze. W dużych terenówkach brakowało mi często równie ciekawie, co przód nakreślonego tyłu. Tutaj obyło się bez szaleństw, ale proste światła LED i dach zakończony małym spoilerem wystarczą, by było chociaż poprawnie.

Kia Sorento drugiej generacji była raczej samochodem niszowym na naszych drogach. Trzecia odsłona nie korzysta więc z popularności poprzednika, ale tym lepiej, jeśli chcemy zrobić wrażenie na przechodniach. Obok Optimy, to jedna z niewielu „Kijanek”, która faktycznie zwraca na siebie uwagę. Być może dlatego, że jest jeszcze dość egzotyczna, ale przy tym całkiem wyrazista. 

Koreańskie premium

Przeglądając prospekty nowych samochodów, moglibyśmy ostatecznie stwierdzić, że teraz każdy samochód jest z półki premium. Wszędzie spotkamy „najwyższą jakość wykończenia”, w coraz niższych klasach możemy zamówić dodatki zarezerwowane niegdyś wyłącznie dla drogich samochodów. Nawet w maluchach znajdujących się na dole łańcucha pokarmowego spotkamy skórzane i podgrzewane fotele. Czy to jeszcze robi wrażenie?

Tak, jeśli akcesoria będą odpowiednio rzadkie. Kia Sorento powita nas animacją na ekranie komputera pokładowego i uraczy wentylowanymi fotelami. W chłodne dni oczywiście je podgrzejemy, podobnie jak skórzaną kierownicę. Wszystko to dzieje się w otoczeniu przyjemnej dla oka skóry. Testowa wersja to wyposażenie XL, które w standardzie oferuje właściwie wszystko, co chciałbyś zamówić z katalogu. W opcjach pozostaje już tylko KiaNaviSystemPlus za 6 tys. zł, który daje o 1 cal większy ekran i lepszy system audio z możliwością odtwarzania płyt CD. Jednym z ciekawszych punktów wersji XL jest też dwustrefowa klimatyzacja z dodatkowym pokrętłem klimatyzacji manualnej dla trzeciego rzędu foteli. W końcu to 7-osobowy samochód. 

Sprawdźmy więc wszystkie miejsca po kolei. Przód - bez zastrzeżeń. Kierownicę ustawiamy w dwóch płaszczyznach, fotel elektrycznie w 10 kierunkach z dodatkową regulacją długości siedziska. Muszę przyznać, że po przejechaniu kilkuset kilometrów, nadal czułem się tu dobrze. To naprawdę wygodny samochód. Wygodny również dla pasażerów, a to za sprawą oparcia tylnej kanapy, które można nieco odchylić do tyłu. Niby mała rzecz, ale cieszy - i to bardzo. W ten sposób jazda na tych miejscach staje się relaksująca. Każdy, kto zasiadał z tyłu dochodził do podobnych wniosków. 

Faktycznie nie ma się do czego przyczepić? Mam kilka zastrzeżeń co do wszystkich pięciu drzwi. Dziwnym rozwiązaniem jest brak jakiejkolwiek reakcji zamka na otwarcie. Po pociągnięciu klamki, nie słychać właściwie nic, przez co każdy kolejny pasażer mówi „Otwórz, zamknięte”, a ty głowisz się o co mu chodzi. Sam się złapałem na tym kilka razy. Drzwi są jednak otwarte, nie dają tylko tego po sobie poznać. Trzeba pociągnąć klamkę i je popchnąć. 

Druga uwaga tyczy się bezkluczykowego dostępu do auta, a dokładniej - do bagażnika. Przykładowo w Mercedesie, żeby podnieść klapę bagażnika, wystarczy delikatnie „kopnąć” w zderzak. Kia chciała zrobić coś podobnego, ale nie do końca wyszło. Wyobraź sobie, że spotykasz na parkingu znajomego, zaczynacie rozmawiać o starych czasach. Nikt w miejscu nie ustoi długo, więc nieświadomie przesuwacie się ku tyłowi auta. I zaczyna się. Pikanie, sygnał światłami awaryjnymi i samoczynne otwieranie włazu. Jeśli postoisz chwilę przy bagażniku z kluczykiem w kieszeni,  Sorento uzna, że masz zajęte ręce i chcesz odłożyć zakupy. Niestety nie zawsze masz taką potrzebę.

Może Koreańczycy chcieli się chwalić pojemnością bagażnika? Zachęcają właściciela w ten sposób do mówienia kwestii w stylu „A wiesz, Zbyszek, skoro już się otworzył… mam 605 litrów przy pięciu osobach na pokładzie”. Przykładowy Zbyszek zapyta z kolei „No dobra, a jak weźmiesz komplet dzieciaków?”. Kierowca, zmieszany, odpowie „142 litry…”. W 7 osób można jeździć na 1-dniowe wycieczki, ale na długą wyprawę raczej w pełnym składzie się nie wybierzemy. No chyba, że z przyczepką. Jeśli będzie miała hamulce, może ważyć nawet 2,5 tony.

Wygodne bezpieczeństwo

Kia Sorento to samochód przede wszystkim komfortowy. Fajne wyciszenie, wygodne fotele i przestrzeń w środku rozleniwiają. Miękko zestrojone zawieszenie tylko dopełnia dzieła i nie czujesz potrzeby rozwijania niesamowitych prędkości. Jeśli jednak pojedziesz szybciej, to nie odniesiesz  też przy tym wrażenia, że nadwozie nadmiernie buja się na boki. Owszem, masa robi swoje, ale nie ogranicza bardziej, niż by się wydawało. Charakter Sorento jest zrównoważony. Ani to choleryk, ani flegmatyk. Coś pomiędzy.

Skoro da się te niecałe 1,9 tony zapędzić do szybszej jazdy, to znaczy, że pod maską kryje się konkretny silnik. Kia prowadzi w tej kwestii raczej oszczędną politykę, bo w ofercie znajdziemy  raptem dwie wersje silnikowe. W dodatku wysokoprężne. Większy i mocniejszy diesel 2.2 CRDi generuje 200 KM i 441 Nm. W obliczu tańszego 2.0 CRDi o mocy 185 KM nie wygląda on jednak tak imponująco. Do 2.2-litrowca dopłacamy jedynie po to, by zyskać 39 Nm, stracić 0.8 s do „setki” i mieć możliwość wyboru pomiędzy skrzynią manualną a automatyczną. Słabsza jednostka jest zestawiona tylko z automatem - nawet lepiej. Do testów dostaliśmy właśnie wariant 185-konny i po pokonaniu kilkuset kilometrów mogę śmiało go polecić. Do leniwego podróżowania wystarczy w zupełności. Tutaj jednak znów przejawia się wszechstronność Kii, bo automat wcale taki leniwy nie jest i potrafi spiąć się do szybszej pracy.

Mniejsza pojemność to także niższe spalanie, choć producent twierdzi, że w cyklu miejskim lepiej sprawdzi się 2.2 CRDi. W praktycznych testach 2.0 CRDi udało się zejść w mieście nawet do 8 litrów na 100 km, ale najczęściej potrzeba będzie jeszcze średnio 2 litry więcej. Poza miastem zużycie paliwa wyniosło od 9.1 l/100 km do 9.8 l/100 km. Zbiornik paliwa mieści jednak 71 litrów, co daje nadal przyzwoity zasięg na jednym baku, rzędu 700-800 km.

Kia Sorento może i wygląda jak terenówka, ale pewne rozwiązania konstrukcyjne skutecznie ją powstrzymują przed pokonywaniem najtrudniejszych przeszkód. Pierwszym czynnikiem jest oczywiście prześwit. 18,5 cm to wyżej niż kompakt, ale nadal daleko mu do tego, co reprezentuje Jeep Grand Cherokee - od 22 do 28 cm. Nie zaatakujemy też wybitnie stromych wzniesień, bo kąt natarcia to zaledwie 16,9 stopni. Zejść możemy jedynie z kątem 21 stopni. Napęd 4x4 (Dynamax AWD) dostarczony został przez firmę Magna Powertrain. To mechanizm aktywny, który w połączeniu z czujnikiem monitoruje przyczepność kół i przekazuje moment tam, gdzie jest jeszcze trakcja. Przy małych prędkościach możemy go jednak zablokować, szczególnie jeśli coś kazało nam poruszać się po nieutwardzonych, pagórkowatych terenach.

Duży samochód kojarzy się zazwyczaj z większym bezpieczeństwem. Takie przeświadczenie bywa jednak złudne, jak pokazał przykład Nissana Navary, która nie dostała w testach Euro NCAP nawet jednej gwiazdki. No dobrze, dostała, ale przekreśloną. Na szczęście Kia Sorento nie kroczy tą drogą. Nawet w wymagających testach IIHS w większości sytuacji uzyskała maksymalną ocenę. Swoista klatka bezpieczeństwa została wykonana w 52,7 % z bardzo wytrzymałej stali AHSS. Wzmocniono w ten sposób przód, tył i boki auta, ale dla lepszej stabilności prowadzenia, tylna część skrywa też ramę pomocniczą. Dobrze wiedzieć, że w razie zaistnienia czarnego scenariusza, mamy spore szanse wyjść z tego bez szwanku. Miejmy nadzieję, że nie będziemy musieli się o tym nigdy przekonać. 

Z miłości do premium

Choćbyśmy zarzekali się, że nas to nie dotyczy, to jednak każdy lubi sprawić sobie choć trochę luksusu. W motoryzacji również zaobserwujemy to zjawisko. Wystarczy spojrzeć, ile osób w Polsce jeździ używanymi autami marek premium, a ile wybiera nowe samochody z niższym poziomem wyposażenia. Luksus kosztuje, ale najprostszą drogą do wejścia w jego posiadanie jest zakup starszego modelu. A jednak niekoniecznie. 

Kia Sorento jest reprezentantem marki w ogóle nie kojarzącej się z luksusem. Modele koreańskiego producenta cieszą się dobrą opinią, choć z reguły ich ceny są dalekie od prestiżowej konkurencji. Sorento wkroczyło na rynek niczym mieszczanin na lordowskie przyjęcie. Ubrany jest nie gorzej, niż reszta, ale rysy twarzy zdradzają jego pospolite pochodzenie. W wyższych sferach kolor krwi ma często duże znaczenie i ciężko tę przeszkodę ominąć. Do hermetycznego środowiska z definicji jest trudno wejść. Nawet, jeśli w głowie i na koncie panuje podobne, o ile nie większe, bogactwo. 

Już w najniższej wersji wyposażenia M w standardzie pojawi się przecież kamera cofania, 18-calowe koła, czujniki parkowania z przodu i z tyłu, napęd 4x4, 7 miejsc i wbudowany system nawigacji. A to nie wszystko, bo jeszcze udało się upchnąć „prawie” 3-strefową klimatyzację. W dużym samochodzie za 144 900 zł. Konkurencja nawet nie próbuje osiągnąć takich cen. Najlepiej wyposażona XL z silnikiem 2.0 CRDi ma właściwie wszystko, czego możesz potrzebować i niewiele jest dodatków, które można by do niej zamówić. Cena? 172 900 zł. Dużo jak na Kię, mało jak na ten standard wyposażenia i jakość, szczególnie w porównaniu do wieloletnich graczy z segmentu premium.

Jeśli nie wadzi ci znaczek na masce, który nie robi wrażenia na sąsiadach - Sorento to bardzo ciekawa opcja. Tak ze względów ekonomicznych, jak i tego, co sobą reprezentuje. Szkoda tylko, że w Polsce nie możemy wybrać wersji pięciomiejscowej.

 

 


 
Dodano: 8 lat temu,
autor: Mateusz Raczyński
Zobacz inne artykuły
Bezpieczeństwo w Mazda CX-60 – czyli systemy wspomagające i ochrona
Chcesz poczuć się jak właściciel ponad 3000 aut, których nie musisz naprawiać ani ubezpieczać? Takie rzeczy tylko w Traficarze
Okazje ze Stanów mogą być pułapką, ale nie muszą. Oto, jak sobie z nimi radzić
Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje Politykę prywatności .