Mitsubishi L200 Monster - gotowy na wszystko

Mitsubishi L200 nie od dziś słynie ze swoich możliwości terenowych. To też jeden z niewielu pickupów, którym możemy bezstresowo poruszać się po suchych, asfaltowych drogach z włączonym napędem 4x4. A co by było gdyby ktoś poddał go typowo terenowym modyfikacjom? Na to pytanie postanowiło odpowiedzieć samo Mitsubishi.

​Samochód terenowy to samochód wyjątkowo męski. Wielkie, terenowe koła, podniesiony prześwit, dodatkowe orurowanie i wyciągarka - to od razu wpływa na wyobraźnię i rysuje nam obraz kierowcy - twardziela. Osoby, której nie straszne błoto i deszcz. ​

Terenówka to też synonim wolności. Nie wszędzie wjedziesz modnym SUV-em czy rodzinnym hatchbackiem, a tym bardziej super sportowym samochodem. A terenówką z prawdziwego zdarzenia możesz próbować podjechać, gdzie tylko cię oczy poniosą. Dla płci przeciwnej kierowca takiego samochodu może być bardziej pociągający, niż kierowca Lamborghini Aventadora. Pod warunkiem, że ten samochód będzie też odpowiednio estetycznie do tego offroadu przygotowany.​

Być może dla takich osób stworzono Mitsubishi L200 Monster. Samochód, który jeździ w terenie niemal tak dobrze, jak wygląda - ale po kolei.​

Modyfikacje terenowe

Terenówki kojarzą nam się z reguły ze starymi Jeepami, Nissanami, Suzuki, Toyotami i tak dalej. Okazuje się jednak, że nowy samochód po odpowiednich przeróbkach może wyglądać o wiele bardziej estetycznie, a jednocześnie nie zakopywać się w pierwszym, lepszym błocie.​

To, co najbardziej przykuwa uwagę to żółto-czarna kolorystyka Monstera. W połączeniu z pasem dodatkowego oświetlenia LED na dachu i orurowaniem wygląda to nawet odrobinę futurystycznie. Jednak już w tym miejscu widzimy pierwszą modyfikację - żółty, matowy lakier to w rzeczywistości okleina. Taki zabieg przede wszystkim chroni lakier. Widać to już teraz, bo testowego egzemplarza ewidentnie się nie oszczędza - wszędzie widać mniejsze lub większe ryski po gałęziach. Wystarczy wymienić lub ściągnąć folię, a samochód odzyska pierwotny blask. ​

W przednim zderzaku zamontowano wyciągarkę Superwinch Tiger Shar 9500 z linią syntetyczną. Poniżej osłony silnika, skrzyni biegów i reduktora. To osłony z prawdziwego zdarzenia - grube na 5 mm, stalowe płyty. ​

Kolejny element - 17-calowe felgi z oponami o profilu 70%. Opony są typowo terenowe - to MT Cooper Discoverer STT. Zawieszenie podniesiono o 4 cm, z zachowaniem możliwości regulacji, ale prześwit na pewno jest sporo większy od zwykłego L200 - grube opony też dodają swoje „trzy grosze” do tego wymiaru.

Po drodze…

Przyjrzeliśmy się Mitsubishi L200 Monster, więc wrzucamy łopatę na pakę i ruszamy w stronę Bukowna, jakieś 45 km od Krakowa, gdzie znajdziemy piaszczyste tereny, na których chętnie ćwiczą posiadacze quadów, crossów i terenówek. Niedawno udało nam się w tym miejscu zakopać bliźniakiem L200 - Fiatem Fullbackiem. Po dyferencjał. Zobaczymy, jak w takim razie poradzi sobie Monster. 

Najpierw musimy tam jednak dotrzeć po asfalcie. Jedzie się całkiem przyjemnie - pomijając fakt, że terenowe opony są bardzo głośne. Na kierownicę przenosi się też bardzo dużo wibracji - być może to kwestia głębokiego bieżnika, ale bardziej prawdopodobne, że opony są po prostu niewyważone. 

Silnik Diesla o pojemności 2.4 l dysponuje mocą równą 181 KM. To żaden sportowiec, „setka” powinna pojawić się po upłynięciu 11,8 s, ale z cięższymi oponami na pewno trwa to jeszcze dłużej. Prędkość maksymalna, katalogowo, to 177 km/h. Średnie spalanie miałoby się zamknąć w 7,2 l/100 km, ale samochód zużywa więcej paliwa - nawet w trasie 8 l/100 km wydaje się być koniecznym minimum. ​

Kiedy zaczyna delikatnie padać, możemy przetestować napęd Super Select na przyczepnej drodze asfaltowej. Modyfikacje Monster możemy zamówić też do wersji 154-konnej, ale trochę się to mija z celem - tam dostępny będzie jedynie prostsza wersja tego napędu, Easy Select.​

Super Select pozwala dołączyć napęd przedniej osi przy prędkościach poniżej 100 km/h. To jedyny samochód w tej klasie, który może to zrobić przy tak dużej prędkości, w dodatku nie nadwyrężając tym samym układu przeniesienia napędu. Większość samochodów z dołączanym „na sztywno” napędem przedniej osi operuje na przednim i tylnym dyferencjale. Nic pomiędzy. W efekcie, kiedy jedziemy po drodze o dobrej przyczepności, różnica w obrotach przedniej i tylnej osi wywołuje naprężenia, które mogą prowadzić do szybszego zużywania się elementów przeniesienia napędu. Przedni dyferencjał może się też przegrzewać przy zbyt długiej jeździe w trybie 4x4.​

Zastosowanie centralnego dyferencjału w L200 niweluje wpływ różnic obrotów osi. Możemy więc spokojnie jeździć po asfalcie i na luźnych nawierzchniach. ​

A skoro jesteśmy przy luźnych nawierzchniach… Właśnie zjeżdżamy z utartego szlaku.​

Jak Monster w piach

W terenie chcemy pojeździć „doświadczalnie”. Najpierw poruszamy się wyłącznie z napędem tylnej osi. Piach jest nieco mokry, więc samochód nie grzęźnie nadmiernie - dopóki droga jest w miarę równa. Na podjazdach pojawiają się już problemy. Dopinamy więc przód i… ciężko nam znaleźć miejsce, które miałoby pokonać L200 na terenowych oponach. Wjeżdżamy absolutnie wszędzie, a jeszcze nie zblokowaliśmy centralnego i tylnego dyferencjału.​

Podjeżdżamy więc w miejsce, w którym poległ Fullback na szosowych oponach. Faktycznie - samochód grzęźnie, zakopał się po tylny most. Zapinamy wszystkie blokady i… tak, jakby nie wiedział, że minutę wcześniej jedyne, co mogliśmy zrobić to pozwolić mu zarastać mchem przez parę kolejnych lat agonii.​

Mitsubishi L200 Monster nie jest jednak typowym samochodem po terenowych modyfikacjach. Nie ma na przykład tzw. snorkela, który pozwoliłby mu spokojnie jeździć po kałużach i przeprawiać się przez rzeki. Zawieszenie nie zostało też podniesione do stopnia, w którym kąty natarcia i zejścia osiągałyby zadziwiające wartości, ale pod tym względem i tak jest bardzo dobrze. ​

Na wszelki wypadek

Podstawowe L200 kupimy za 109 990 zł. Testowy Monster został oparty o wersję Instyle Double Cab za 148 990 zł, jednak modyfikacje, przy których opracowaniu pomagał Rafał Marton, to koszt około 30 tys. zł. Dlaczego mielibyśmy wydawać jeszcze tyle pieniędzy na te terenowe dodatki?

Być może dlatego, że lubimy pojeździć w cięższym terenie. Być może mamy dużą działkę w trudno dostępnym terenie, na której od czasu do czasu trzeba coś przewieźć. A być może po prostu chcemy jeździć niepowtarzalnym samochodem. Te wszystkie powody są dobre, ale jest jeszcze jeden. Z Mitsubishi L200 Monster w garażu możesz czuć się pewniej. Jeśli należysz do grona preppersów, możliwe, że chodzą ci po głowie różne wizje kataklizmów i katastrof, na które warto się przygotować. Zakup Monstera może być jednym z elementów tego przygotowania - w wiele miejsc wjedzie, wiele zniesie, a jeśli miałby jeździć w całkowitych ciemnościach, dodatkowe oświetlenie LED zamienia noc w dzień. ​

Monster to taka polisa ubezpieczeniowa „na wszelki wypadek”. Jaka polisa wygląda równie fajnie?

Dodano: 7 lat temu,
autor: Mateusz Raczyński,
zdjęcia: Mateusz Raczyński
Zobacz inne artykuły
Bezpieczeństwo w Mazda CX-60 – czyli systemy wspomagające i ochrona
Chcesz poczuć się jak właściciel ponad 3000 aut, których nie musisz naprawiać ani ubezpieczać? Takie rzeczy tylko w Traficarze
Okazje ze Stanów mogą być pułapką, ale nie muszą. Oto, jak sobie z nimi radzić
Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje Politykę prywatności .