Renault Captur - przewodnik po rynku małych crossoverów, cz. 6
Do trzech razy sztuka - tak można w skrócie opisać próby Renault zawładnięcia segmentem pseudo-terenówek. Pierwsza próba miała miejsce w 2000 roku, kiedy to zadebiutował Scenic RX4. Choć koncepcja minivana ubranego w off-roadowe szaty i zaopatrzonego w napęd 4x4 wzbudzała zainteresowanie, nabywców było jak na lekarstwo. Drugi raz Renault spróbowało swoich sił w 2006 roku, prezentując światu Koleosa. W przeciwieństwie do nieco przekombinowanego RX4, nowy model był już tradycyjnym, pełnoprawnym SUV-em, jednak i on pełnił (i pełni) na rynku rolę statysty. W tym roku przyszła pora na próbę numer 3.
Podsumowanie - po którą wersję sięgnąć?
Decydując się na benzynową odmianę “uterenowionego” Renault, nad wyborem silnika nie trzeba długo główkować. Jeżeli jeździmy niemal wyłącznie w mieście, powinniśmy sięgnąć po motor 0.9 TCe - w warunkach miejskiej dżungli okazuje się wystarczająco żwawy, nie spala nadmiernych ilości paliwa, a na dodatek pozwala zaoszczędzić nieco pieniędzy przy zakupie. Jeśli nierzadko wybieramy się w trasę, musimy niestety zdecydować się na wariant 1.2 TCe - niestety, bo w połączeniu z jedyną dostępną skrzynią automatyczną silnik gwarantuje ledwie przyzwoite osiągi, a spala przy tym spore ilości benzyny.
Tym, którzy właśnie zużycie paliwa stawiają na pierwszym miejscu, polecamy zdecydowanie trzecią jednostkę napędową - 1,5-litrowego diesla. Silnik ten jest nie tylko bardzo ekonomiczny, ale również elastyczny i - dla spokojnie jeżdżących kierowców - wystarczająco dynamiczny. W odróżnieniu od nowoczesnych, mocno wysilonych “benzyniaków”, wysokoprężny motor jest sprawdzoną konstrukcją, stosowaną od dłuższego czasu nie tylko w Renault.
Jak to zwykle bywa, najrozsądniejszą opcją wśród odmian wyposażeniowych jest ta stojąca pośrodku stawki. Wersja Zen - bo o niej mowa - dostępna jest z wszystkimi silnikami, jej standard obejmuje niemal wszystko, czego potrzeba przeciętnemu użytkownikowi auta, a w razie potrzeby pozwala skorzystać z pokaźnej oferty dodatków. Topowej wersji Intens nie należy jednak skreślać - co prawda jest kilka tysięcy złotych droższa od Zen, ale tylko w niej Renault Captur oferuje wiele przyjemnych dodatków, włącznie z seryjną automatyczną “klimą”.