Toyota Camry III - weteran ciągle w formie

Doprawdy rzadko się zdarza, by w polskim społeczeństwie panowała jednomyślność. Bo to zawsze znajdzie się wystarczająco dobry powód do tego, by nie zgodzić się ze współrozmówcą. Jednak o dziwo ostatnimi czasy udało mi się znaleźć "coś", na temat czego wszyscy zapytani Polacy, bez wyjątku, wypowiadają się jednomyślnie. Co więcej, komentarze te mają zdecydowanie pozytywne nacechowanie. Cóż to takiego?

Otóż, tym czymś okazuje się… Toyota Camry z lat 1991 – 1996, samochód, który jakością wykonania i trwałością prześciga wszystko, co jeździ po drogach Europy, Ameryki Północnej i Australii. Ulubieniec Amerykanów, który w Europie jest nieco mniej znany, ale przez tych, którzy go znają (czyt. posiadają), jest uwielbiany.

Camry to model dość specyficzny w ofercie japońskiego koncernu. Po pierwsze, specyficzny dlatego, że w Europie pozycjonowany jest (gabarytowo i cenowo) na równi z Mercedesem klasy E, BMW serii 5 i Audi A6. Natomiast w Stanach Zjednoczonych ten sam model Toyoty (notabene od wielu już lat będący na tamtejszym rynku japońskim bestsellerem) pełni funkcję limuzyny klasy średniej, czyli taką samą, jak w Europie model… Avensis. I gdzie w tym logika? Po drugie, Camry to jeden z tych modeli Toyoty, na którym firma z Tokio zarobiła tylko w momencie… sprzedaży. Solidna, wręcz pancerna konstrukcja sprawia, że przebiegi rzędu 400, 500, a nawet 700 tys. km na silniku nie robią absolutnie żadnego wrażenia. Co więcej, w przypadku tego auta sprzedający nie czują obawy przed podawaniem autentycznego przebiegu, bo jak sami twierdzą, „w Camry przebieg nie ma znaczenia – liczy się sposób eksploatacji”.

Najbardziej znaną i zdecydowanie najbardziej popularną na polskim rynku generacją Camry jest ta produkowana w latach 1991 – 1996 (o popularności modelu zadecydowały dość korzystne wówczas uregulowania prawne dla aut luksusowych, co sprawia, ze możliwym jest „upolowanie” auta krajowego, od pierwszego właściciela). Samochód już w momencie debiutu… wyglądał leciwie. Opływowa i nudna do bólu sylwetka, pozbawiona jakichkolwiek oznak odważnego wzornictwa, sprawiała, że flagowa limuzyna Toyoty nie zachwyciła stylistyką. Na szczęście, dobre materiały wykończeniowe, przestronne wnętrz, bogate wyposażenie z zakresu komfortu i bezpieczeństwa oraz doskonałe właściwości jezdne sprawiły, że auto zaległości stylistyczne nadrabiało względami czysto praktycznymi. Zresztą, jak każda inna Toyota.

Camry produkowane w latach 1991 – 1996 występowało w trzech wersjach nadwoziowych: najbardziej popularny i, bądź co bądź, najbardziej atrakcyjny sedan produkowany w Japonii oraz wersja kombi i coupe powstające w Stanach Zjednoczonych. Zresztą lokalizacja fabryki w USA była nieprzypadkowa – to właśnie tam model ten zyskał największą popularność.

O ile limuzyna jeszcze „jako tako” wygląda, o tyle wersja kombi prezentuje się… delikatnie mówiąc, specyficznie. Doklejony na siłę bagażnik być może urzekał pojemnością (535 l wobec 520 l sedana) i praktycznością, jednak czynił z Camry karykaturę reprezentacyjnego auta. Wersja coupe, praktycznie niespotykana w Polsce, także wielkiej kariery w Europie nie zrobiła, choć przyznać trzeba, że prezentowała się całkiem ciekawie. Co innego za Oceanem – tam Camry w każdej wersji cieszyło się popularnością.

Na rynek europejski producent przewidział dwie jednostki napędowe – obie benzynowe, obie ponadprzeciętnie trwałe i obie średnio ekonomiczne. Mniejszy z silników, szesnastozaworowy, czterocylindrowy motor o pojemności 2.2 l i mocy 136 KM, okazywał się wariantem najbardziej optymalnym do napędu nielekkiego przecież auta – Camry w tej wersji silnikowej do 100 km/h rozpędzała się w czasie mniejszym niż 10 s, a wskazówka prędkościomierza zatrzymywała się dopiero powyżej 200 km/h. Mocniejszy wariant, trzylitrowa widlasta „szóstka” o mocy ok. 190 KM, rozpędzała Camry do „setki” o sekundę szybciej i bez problemu przekraczała 220 km/h, jednak zużywała przy tym wyraźnie więcej paliwa (średnio ok. 12 – 13 l na 100 km, wobec 10 wersji 2.2-litrowej).

Jednak, jak często podkreślają sami właściciele aut, ekonomiczność auta to wypadkowa zapotrzebowania na paliwo i kosztów napraw. A tych ostatnich w Camry praktycznie nie doświadczymy. Jak się okazuje, odpowiednio serwisowana flagowa limuzyna Toyoty praktycznie się nie psuje, a jej eksploatacja ogranicza się do wymiany elementów eksploatacyjnych. A ceny części? No cóż, klocki i tarcze hamulcowe do BMW serii 5, czy Audi 100/A6 także do najtańszych nie należą.

Dodano: 12 lat temu,
autor: Łukasz Kochanek
Zobacz inne artykuły
Bezpieczeństwo w Mazda CX-60 – czyli systemy wspomagające i ochrona
Chcesz poczuć się jak właściciel ponad 3000 aut, których nie musisz naprawiać ani ubezpieczać? Takie rzeczy tylko w Traficarze
Okazje ze Stanów mogą być pułapką, ale nie muszą. Oto, jak sobie z nimi radzić
Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje Politykę prywatności .