Toyota Land Cruiser V8 - mastodont

Ewolucja modelu Land Cruiser obrazuje zmiany jakie zaszły w japońskim przemyśle na przestrzeni ostatnich sześćdziesięciu lat. Pierwsze terenówki Toyoty były zmodyfikowanymi Jeepami, budowanymi na potrzeby wojny w Korei. Kolejne modele jeszcze przez lata zdradzały swoim wyglądem amerykański rodowód, choć były to niezwykle solidne konstrukcje, z czasem coraz gruntowniej modernizowane.

W 1967 roku do sprzedaży wszedł model FJ55V będący pradziadkiem opisywanego Land Cruisera. Do tego czasu terenowe Toyoty były stosunkowo niewielkie, co gwarantowało im dużą dzielność poza asfaltem. Nowa konstrukcja należała do innego segmentu pojazdów 4x4: była potężnym 4,6 metrowym, siedmioosobowym samochodem ze znakomitymi właściwościami terenowymi. Wraz z produkcją większej wersji, japońska korporacja wytwarzała również mniejsze modele.

Dziś takich dużych różnic nie ma – możemy kupić trzydrzwiowego Land Cruisera (4,3 metra) oraz pięciodrzwiowego (4,76 m) o niemal identycznym wyglądzie i wyposażeniu. Każdy z nich napędzany będzie trzylitrowym dieslem o mocy 190 KM lub czterolitrowym, benzynowym silnikiem produkującym 282 KM. Ważniejszy jest jednak moment obrotowy wynoszący 420 Nm (dla wariantu 3.0) lub 385 Nm (dla silnika 4.0). W obu przypadkach gwarantuje on dobrą elastyczność oraz właściwości jezdne w terenie. Ceny są oczywiście wysokie – 215 tys. zł trzeba mieć na bazowy, krótki model. To jednak błahostka w porównaniu do tego, co proponuje nam Toyota w modelu Land Cruiser V8. Samochód kosztuje krocie, pod maską znajdują się potężne agregatory mocy, a nadwozie mierzy niespełna pięć metrów długości. To prawdziwy kolos, wyraźnie większy od zwykłego Land Cruisera.

Do wyboru mamy dwa silnik V8 – jeden benzynowy Dual VVT-i (419 tys. zł) o pojemności 4,6-litra, mocy 318 KM i momencie obrotowym wynoszącym 460 Nm. Drugi to nieco bardziej oszczędny diesel 4,5 litra (399 tys. zł) z dwiema turbosprężarkami, produkujący 272 KM i osiągający zjawiskowe 650 Nm w przedziale 1600 – 2800 obr/min. Oba silniki z łatwością wprawiają w ruch 2,5 tonową górę żelaza i elektroniki: przyspieszenie od 0 od 100 km/h przy solidnym wdepnięciu w pedał gazu jest możliwe w poniżej 9 sekund, a prędkość maksymalna przekracza 200 km/h. Land Cruiser w wariancie V6 i czterocylindrowym jest wolniejszy o kilka sekund (9,2 s. dla benzynowego 4.0, 11,7 – 12,4 s dla 3.0 D-4D, prędkość maksymalna to 175 – 180 km/h). Lepsze osiągi to częściowo zasługą innej skrzyni biegów. W wariancie V8 do dyspozycji mamy jedynie 6-biegowy automat (zwykły Land Cruiser ma pięciobiegowy automat lub 6-przełożeniowego manuala).

Mimo wyższej masy i większych silników, zużycie paliwa diesla plasuje się na znakomitym poziomie – w cyklu mieszanym można uzyskać spalanie 9,5 litra. Benzynowe 4,6 VVT-i musi wypić już więcej, bo jakieś 13,3 litra, ale mimo wszystko – jak na tak monstrualną jednostkę – jest to wynik znakomity. Toyota w swojej ofercie ma jeszcze silnik 5,7 VVT-i o mocy 381 KM, ale on jest używany na rynku amerykańskim, by móc konkurować z Lincolnem Navigatorem czy Cadillakiem Escalade.

Poza mocnymi jednostkami napędowymi, Land Cruiser V8 zachęca monumentalnym wyglądem – blisko pięciometrowe nadwozie kryje ogromną przestrzeń, którą można zagospodarować na kilka sposobów. Podstawowa wersja ma pięć miejsc oraz duży bagażnik, jednak można zamówić również trzeci rząd siedzeń i cieszyć się z siedmioosobowego samochodu. Mimo, że generacja oznaczona nazwą fabryczną J200 została zaprezentowana dopiero w 2007 roku, najnowszy japoński mastodont wygląda niezwykle konserwatywnie. Bryła jest kanciasta, nieociosana, przez co auto sprawia wrażenie przyciężkawego. To celowy ukłon w stronę tradycji i miłośników klasycznych terenówek z tej rodziny.

Bogate wyposażenie Land Crusiera V8 wręcz onieśmiela. To nie jest samochód, którym można ciągnąć przyczepę z drewnem przez las czy uczestniczyć w safari. Pełna elektryka, podgrzewane siedzenia, klimatyzacja, czujniki parkowania, kamery, 14-głośnikowy system audi JBL – to tylko część z potężnej listy podstawowego wyposażenia modelu V8. Bez wątpienia nie lubią one wody, a podczas jazdy po wertepach czy brodzenia, nie trudno będzie uszkodzić jakiś gadżet. Mimo tego, zbudowany na ramie Land Cruiser V8 ma całkiem dobre zdolności terenowe, dzięki centralnemu mechanizmowi różnicowemu typu Torsen (z blokadą) oraz systemom pomagającym w podjazdach, zjazdach czy przenoszeniu mocy na cztery koła. Samochód może pokonać wzniesienie o 32-stopniowym nachyleniu oraz przebyć 70-centymetrowy bród.

W Europie największa Toyota musi stawić czoła wielu groźnym konkurentom. Potencjalny nabywca może kupić sobie Porsche Cayenne S z silnikiem V8 o mocy 400 KM, który będzie tańszy (ok. 370 tys. zł) od podstawowego Land Cruisera V8. 410 tys. zł będzie kosztował Mercedes GL450 (340 KM), a Audi Q7 z 320-konnym dieslem 4.2 TDI kupimy za 313 tys. zł. Taniej od Toyoty możemy dostać również hybrydowego Lexusa RX450 w najbogatszej wersji wyposażenia (381 tys. zł). Więcej trzeba zapłacić tylko za ośmiocylindrowe Mercedesy klasy G (od 468 tys. zł) czy Range Rovera z silnikiem V8 o mocy 510 KM (446 tys. zł). To jednak nie są odpowiedni przeciwnicy dla Land Crusiera. Pojazdem będącym bezpośrednim konkurentem jest Nissan Patrol z silnikiem V8, który niestety nie jest dostępny w Europie.

Największą terenową Toyotę na początku sprzedaży w Polsce można było kupić za około 300 tys. zł. Niestety, aktualnie cena jest znacznie wyższa, choć oddać trzeba, że do wyposażenia standardowego trafiły chociażby reflektory biksenonowe, który kilka lat temu na próżno było szukać nawet na liście dodatków. Cena jest ogromna, szczególnie jak na samochód popularnej marki, znanej głównie z pojazdów segmentu B, C i D. Nie mniej, blisko sześćdziesięcioletnia legenda Land Cruisera z pewnością przynosi każdego roku odpowiednią liczbę nabywców. A Land Crusierowi oddać trzeba również to, że od wielu konkurentów uważanych za duże SUV-y, jest po prostu większy…

Dodano: 11 lat temu,
autor: Michał Szukalski
Zobacz inne artykuły
Bezpieczeństwo w Mazda CX-60 – czyli systemy wspomagające i ochrona
Chcesz poczuć się jak właściciel ponad 3000 aut, których nie musisz naprawiać ani ubezpieczać? Takie rzeczy tylko w Traficarze
Okazje ze Stanów mogą być pułapką, ale nie muszą. Oto, jak sobie z nimi radzić
Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje Politykę prywatności .