Renault Fluence - jak sok z marketu

Według kobiet zapewnie idealny mężczyzna nie pije, nie pali, nie włóczy się po nocach, nie uprawia hazardu i po prostu nie istnieje. A idealny samochód rodzinny? Renault postanowiło pójść śladem promocyjnych opakowań soków owocowych i może nie tyle, co zaoferować 20% więcej, ale zaserwować na rynku spore auto w niskiej cenie. Jakie jest Renault Fluence?

Deska rozdzielcza jest trochę ascetyczna i miejscami tandetna, ale za to wyjątkowo przejrzysta i przeszczepiona z Megane. W hatchbacku można jednak liczyć na lepsze materiały. Fotele Fluence co prawda swoim wyprofilowaniem i podparciem bocznym przypominają plastikowe krzesła w barze rybnym, ale za to są wyjątkowo wygodne i wręcz rozpieszczające na długich dystansach. Przejrzystość deski nie idzie jednak w parze z jej obsługą. Nie wiem czym kierowali się projektanci umieszczając przycisk tempomatu koło dźwigni hamulca ręcznego. Pominę też fakt, że panel radia i klimatyzacji jest zamontowany trochę za nisko, choć na plus tego ostatniego trzeba zaliczyć trzy tryby pracy – delikatny, automatyczny i huragan Katrina. Z kolei sama jazda to przyjemność, o ile nie oczekuje się doznań z płonącego samolotu. Pod maską może pracować benzynowy silnik 1.6 110KM, 2.0 140KM lub diesel 1.5 dCi o mocy dochodzącej do 105-110KM w zależności od rocznika. Jeśli chodzi o pracę tego ostatniego, to jest naprawdę nieźle. Rozgrzany motor jest cichy, na trasie spokojnie można zmieścić się w 5l/100km, a w mieście w 8l/100km. Prócz ewentualnych awarii ma tylko jeden problem – turbodziurę. Wciskając pedał „gazu” poniżej 2000 obr./min. można odnieść wrażenie, że auto wręcz się cofa. Dopiero powyżej tej granicy pojawia się wyraźna gruda mocy, która pcha samochód w stronę równika. I to całkiem żwawo, z tym że przy prędkościach autostradowych symfonia Mozarta zmienia się w koncert Marilyna Mansona, bo dźwięk silnika staje się tak męczący. Ale to nie jest auto do szybkiej jazdy, co sugeruje też zawieszenie. Przy gwałtownych skrętach nadwozie co prawda majta się na boki jak tratwa podczas sztormu, ale auto prowadzi się dość stabilnie i łatwo można je wyczuć – mimo prostej belki skrętnej z tyłu. Nawet nierówności wybiera całkiem bezboleśnie, przez co poruszanie się po naszych drogach jest po prostu przyjemne. Zabawę psuje nieco układ kierowniczy - po ruszeniu z miejsca zacząłem się nawet zastanawiać, czy czasem jakaś śruba się nie odkręciła i czy nie straciłem przypadkiem połączenia z kołami – wspomaganie jest tak mocne.

Może promocje typu „20% więcej” działają tylko w marketach, albo po prostu kierowcy są zbyt wybredni. Prawda jest jednak taka, że Renault stworzyło spore, stosunkowo niedrogie i dobrze wyposażone auto, które hitem sprzedaży niestety nie jest. Ale za to stanowi kuszącą propozycję również na rynku wtórnym. A co do rynkowych sukcesów – czasem można odnieść wrażenie, że wystarczy zmiana emblematu na jakiś z koncernu VAG, by powstał hit. Ciekawe, czy w tym przypadku też by zadziałało.

Dodano: 10 lat temu,
autor: Michał Rogoziński,
zdjęcia: Michał Rogoziński
Zobacz inne artykuły
Bezpieczeństwo w Mazda CX-60 – czyli systemy wspomagające i ochrona
Chcesz poczuć się jak właściciel ponad 3000 aut, których nie musisz naprawiać ani ubezpieczać? Takie rzeczy tylko w Traficarze
Okazje ze Stanów mogą być pułapką, ale nie muszą. Oto, jak sobie z nimi radzić
Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje Politykę prywatności .