Prawdopodobnie już wkrótce na rynku pojawi się nowa klasa G niemieckiego producenta. Oczywiście jak za każdym razem, zmiany zewnętrzne ograniczą się jedynie do detali, więc nie będziemy na siłę doszukiwać się zmian tym bardziej, że o wiele ważniejsze od wyglądu jest to, co kryje się pod maską tego ogromnego auta.
Mercedes i tym razem nie znalazł powodu, by radykalnie zmienić wygląd auta produkowanego od przeszło 33 lat, czyli dokładnie od momentu debiutu w 1979 roku. Czy to źle? Szczerze mówiąc nie, bo to jeden z nielicznych samochodów na rynku, który nie poddał się trendom i bardzo mocno trzyma się tradycji.
Oczywiście kilka elementów nabrało nowoczesnych cech. Z przodu w oczy rzucają się lampy LED do jazdy dziennej, zaś wersja AMG dostała nowy grill, zderzaki oraz ogromne, 20-calowe felgi. Co prawda takie dodatki nie pomogą w terenie, wręcz przeciwnie, 20-calowe felgi na pewno będą przeszkadzały, ale nazwanie tego auta SUV-em byłoby obraźliwe.
O wiele więcej zmian zajdzie wewnątrz auta. Nowa klasa G otrzyma całkowicie nowy, a raczej zapożyczony z klasy M panel sterowania oraz centralną konsolę z kolorowym wyświetlaczem w standardzie. Nowa jest również kierownica, która tym razem została dopasowana stylistycznie do świeżych elementów wnętrza.
Najciekawsze zostawiliśmy jednak na koniec. W ofercie pojawią się dwa modele AMG. Pierwszy z nich zastąpi model G55 AMG z 500-konnym, 5,4-litrowym silnikiem V8 z turbosprężarką. Nowość nosi oznaczenie G63 AMG, który napędzany jest podwójnie doładowanym 5,5-litrowym silnikiem V8 o mocy 536 KM oraz momentem obrotowym na poziomie 760 Nm. To się nazywa postęp! Na szczęście, to nie wszystko.
Na szczycie oferty znajduje się model G65 AMG, który jest pierwszym autem tej klasy z silnikiem V12 pod maską. Podwójnie doładowany silnik o pojemności 6,0-litra generuje monstrualną moc 603 KM oraz moment obrotowy na poziomie 1000 Nm. Model G65 AMG jest obecnie najpotężniejszym, seryjnie produkowanym samochodem terenowym na świecie.