Opel Astra J - teraz trzeba błyszczeć
Z samochodami jest trochę jak z gwiazdami show biznesu. Mogą być po prostu dobre w tym, co robią, za co zyskują szacunek. Ale czasem do zwrócenia na siebie uwagi nie wystarczy talent, momentami trzeba szarpnąć się na ozdobiony cekinami kostium od Diora i wysadzić coś w powietrze na koncercie, żeby w dzisiejszym świecie zostać zauważonym i osiągnąć większy sukces. Mniej więcej coś w tym stylu zrobił Opel. Jaka jest używana Astra J?
Życie auta kompaktowego jest ciężkie szczególnie z jednego względu – taki samochód powinien być dobry we wszystkim. Musi mieć spory bagażnik, gdy przyjdzie się przeprowadzać, wnętrze, które pomieści rodzinę, oraz niezły silnik, który pomoże poczuć się głowie rodziny jak dziecko z Play Station w rękach. Przy okazji dobrze by było, gdyby wóz był jeszcze oszczędny – w końcu są jeszcze inne wydatki. Tak naprawdę wszystkie Ople Astry takie były. Oferowały wersje sportowe i zwykłe, sporo wariantów nadwozia i każdy mógł znaleźć coś dla siebie. W salonie płaciło się za samochód, który może nie wywoływał na mieście skojarzeń typu: „człowieku, ale ci go zazdroszczę!”, ale za to kojarzył się jako rozsądny, pełnowartościowy kompakt. I tak było do teraz.
Opel Astra J – zmiana image
Producent chyba stwierdził, że ludzie prócz rozsądku, używają podczas zakupu swojego wzroku. Dlatego typowe cechy kompaktów postanowił przyprawić odrobiną charakteru. Tak powstała Astra J – auto z segmentu C, które zaczęło budzić zainteresowanie estetów, a to w przypadku nieco nudnych aut Opla z lat 90’ spory sukces. Co z usterkowością? To świeży samochód, dlatego póki co ciężko powiedzieć coś więcej. Problemy sprawia głównie elektronika, której szczególnie w bogatszych wariantach jest sporo. Poza tym zdarzają się problemy z falowaniem obrotów w silnikach i materiałami we wnętrzu, które dość szybko tracą dobrą kondycję. Wśród silników najszybciej problemy zaczynają z kolei sprawiać diesle – koło dwumasowe i pompa wtryskowa to ich słabe punkty.
Opel Astra J został pokazany we Frankfurcie w 2009 roku – do polskich salonów trafił rok później i dalej jest w nich sprzedawany. Na rynku pojawiło się jednak już sporo egzemplarzy z drugiej ręki, które można kupić w rozsądniejszej cenie. Kompakt Opla ma na swoim koncie przy okazji drobne sukcesy – w 2010 roku znalazł się na III miejscu w konkursie na Europejski Samochód Roku. Kto go wygryzł? Miniaturowa Toyota IQ może być zaskoczeniem, ale drugie auto można zgadnąć – VW Polo.
Astra bazuje na płycie podłogowej Delta, z której korzysta również Chevrolet Cruze. I choć na dziś dzień wersji nadwoziowych tego auta jest więcej niż cudzoziemców w Dubaju, to początkowo dostępne były tylko 2 warianty – 5-drzwiowy hatchback i kombi. Dopiero po liftingu z 2012 roku można było przebierać spośród usportowionej Astry GTC, która tak naprawdę jest tylko 3-drzwiowym hatchbackiem, kabrioletu Cascady i sedana. Co ciekawe – tył tego ostatniego nie przypomina narośli, którą przydałoby się wyciąć. Jego linia jest wręcz bezbłędna – podobnie jak u pozostałych wariantów.
Auto tak naprawdę jest dość nowe, dlatego wszyscy miłośnicy iPhone’ów, Internetu i hipsterskich gadżetów będą zachwyceni – jest tu trochę hi-tech’u. W wielu egzemplarzach łatwo również o elektrycznie sterowane szyby i lusterka, trochę wejść na zewnętrze urządzenia muzyczne, bluetooth do telefonu oraz wiele innych. Nawet z pozoru tak banalna rzecz jak przednia lampa może mieć aż 9 trybów oświetlania drogi. Czy to wszystko oznacza, że powstało auto idealne? Niestety nie.
Jest i druga strona medalu
W przypadku Opla można zaobserwować pewną dziwną zależność. Mniej więcej od czasu, gdy zaczął produkować naprawdę ładne samochody, to ich masa urosła tak bardzo, że na tle konkurencji przypominają Halka Hoogana biorącego udział w skokach narciarskich. Z Oplem Astrą J jest tak samo. Najcięższe warianty dochodzą wagowo do blisko 1600kg, podczas gdy dużo większa Skoda Octavia III jest około 300kg lżejsza. Co z tego wynika? Dopiero Astra z silnikiem z bolidu zaczyna jeździć jak przeciętny kompakt. Przez to o benzynowym motorze 1.4l 100KM lepiej zapomnieć – wóz nie wie co robić, gdy wciska się pedał gazu. Nieco lepiej jest z silnikiem 1.6l 115KM, bo tak naprawdę można wykrzesać z niego nieco dynamiki. Chętniej przyspiesza jednak tylko na wyższych obrotach, a wtedy auto dużo pali. Zainteresowani powinni rozważyć doładowany wariant benzynowy 1.4T o mocy 120 lub 140KM. Szczególnie tej drugiej wersji trudno cokolwiek zarzucić – co prawda zamiast 140KM subiektywnie czuć ich dużo mniej, ale przynajmniej Astra dość chętnie wyprzedza i jest całkiem elastyczna. Wymagający powinni sięgnąć po najmocniejsze wersje. OPC z 2.0l wyciska 280KM, ale to egzotyczna propozycja. Na rynku zdecydowanie łatwiej o 1.6T 180KM lub nowszy 1.6 SIDI 170KM. Taka moc trochę przeraża w aucie kompaktowym, ale nie w Astrze – w niej po prostu masa przestaje być problemem. A co z dieslami? 1.3l 95KM to podobnie jak 100-konna benzyna propozycja dla wszystkich, którzy nie chcą wyłożyć oszczędności na mocniejszy silnik, a potem żałują. Chyba, że są handlowcami, bo obie te moce dla flot będą idealne, szczególnie w przypadku diesla. Podczas codziennej eksploatacji znacznie lepszy będzie nieco przestarzały diesel 1.7l 110- 125KM, lub nowszy 2.0l 160-165KM. Z naciskiem na ten drugi… Co ciekawe – wersja z podwójnym doładowaniem osiąga blisko 200KM i nawet w Astrze to aż nadto. Spora masa ma jednak też kilka plusów.
Auto nie sprawia na drodze mało stabilnego wrażenia. Pewnie pokonuje wszelkie łuki i dość łatwo wyczuć, kiedy trzeba uważać, żeby nie przedobrzyć. Szczególnie z mocniejszymi silnikami wóz potrafi sprawić sporo radości. Niektóre egzemplarze są dodatkowo wyposażone w przycisk „Sport”, który podrasowuje reakcję auta na ruchy prawej stopy i delikatnie poprawia zachowanie na drodze. Miły gadżet – przy okazji zmienia podświetlenie zegarów na czerwone. Astra nieco mniej przyjemności sprawia jednak na poprzecznych nierównościach. Właśnie wtedy wyraźnie czuć, że zawieszenie jest po prostu sztywne i dość wyraźnie przenosi większość nierówności do wnętrza. Po tym wszystkim można stwierdzić, że wóz jest nastawiony na sportową jazdę – ale tak nie jest. Raz, że świetnie sprawdza się w codziennej, spokojnej eksploatacji, a dwa – ma beznadziejną przekładnię. Skrzynia nie lubi szybkich, sportowych zmian biegów. Do tego u producentów dość łatwo o precyzyjniejsze mechanizmy, które pracują delikatniej i pewniej. Sporo wynagradza za to wnętrze samochodu.
Po pierwsze – jest naprawdę ładne. Cieszą nawet szczegóły w stylu czerwonej, świetlnej „kropeczki”, która porusza się po prędkościomierzu razem ze wskazówką. Po drugie – na wygodę nie ma co narzekać. W aucie siedzi się dość wysoko, przez co wszystko widoczność jest niezła. Ale tylko do przodu - widok do tyłu jest tak marny, że lepiej zainwestować w czujniki parkowania, żeby nie odwiedzać lakiernika raz w miesiącu. A fotele? Na trasę w sam raz – spore i wygodne. Użytkownicy i dziennikarze często narzekają na deskę rozdzielczą – fakt, przycisków w niej więcej, niż w centrali telefonicznej, ale po początkowym przerażeniu szybko można do przywyknąć do obsługi. Cieszy też spora liczba schowków – nawet na 1.5-litrową butelkę znajdzie się miejsce. Szkoda tylko, że nie udało się wygospodarować więcej miejsca w okolicach nóg na tylnej kanapie.
Radykalna zmiana stylu Opla Astry sprawdziła się – przynajmniej u nas. Auto stało się jednym z najchętniej kupowanych samochodów w Polsce. Co prawda Opel postawił wszystko na styl oraz nowoczesność, przez co jego kompakt zaczął wygrywać rankingi masy cięższej w swojej klasie. Przynajmniej w połączeniu z mocną jednostką Astra traci ociężałość i staje się poręczna. Ale przede wszystkim jest ona niezłym kompaktem oferującym mnóstwo zalet. Przy okazji jest też przykładem, że teraz nie wystarczy być w czymś dobrym, by zabłysnąć – teraz trzeba jeszcze wyglądać.