Przyznać trzeba, że po latach designerskiej posuchy, europejskie marki pokazują, że nie boją się realizować odważnych i pięknych projektów. Obok firm lubiących szokować, jest jedna która zdecydowanie woli zachwycać.
Alfa Romeo, bo o niej mowa, od kilku lat udowadnia, że wygląd auta jest równie ważny co zaawansowanie technologiczne. Wszystko zaczęło się od modelu 156, do teraz sprzedano już 680 tys. sztuk i wciąż cieszy się sporą popularnością. To świetny wynik, biorąc pod uwagę, że Alfy nie są, samochodami dla ludu.Czas płynie nieubłaganie. Projektanci wprowadzając następcę, mieli ułatwione zadanie, wystarczyło bowiem – kierując się zasada sukcesu rynkowego – zostawić to, co sprawiło, że tak wielu zakochało się w 156 - ce. Nie można było nic zepsuć, bo walka w tym segmencie jest ostra niczym samurajski miecz. Naprzeciw Alfie, od lat stają tacy zdobywcy kontynentu jak, Mercedes, BMW czy Audi, plus chłodni i zahartowani przedstawiciele północy, czyli Saab i Volvo, i oczywiście cała gama azjatyckich, zaawansowanych mistrzów.
Przyznać trzeba, że włoskim specjalistom praca sprawiała przyjemność. Nowy „Romeo", o oznaczeniu 159 (czyżby przeskok o kilka lat świetlnych?), zgodnie z zasadami ewolucji, zaprezentował wszystko, co zadziałało w modelu wcześniejszym. Dzięki temu, od razu rozpoznać można styl „alfetty". Szefostwo zaznacza, że zdecydowanie spogląda, w kierunku tradycji i sportowej historii marki. Patrząc na całą sylwetkę, wiemy z jakim samochodem mamy do czynienia. Linia boczna pozostała ta sama, choć 159 przestał być „niby coupe". Projektanci ofiarowali klasyczną, chromowaną klamkę, zamiast ukrytej w słupku, co powoduje, że mamy już do czynienia z prawdziwą limuzyną. Tył? Delikatnie zmieniono kształt lamp.. i to wszystko. Jednak to, co najbardziej zwraca uwagę, znajduje się daleko z przodu. Wielokrotnie prezentowane w concept car’ach, potrójne światła, umieszczone po bokach trójkątnego grilla, znalazły uznanie szefów i potencjalnych klientów, dzięki czemu powstała jedna z najpiękniejszych samochodowych twarzy! Budzi emocje i to jakie. Cały przód jest nieznacznie spłaszczony, bardziej agresywny i prawdziwie sportowy. Jakby mówił, że silnik umieszczony pod mocno uwypukloną maską, był stworzony tylko do wysokich obrotów. I faktycznie, jest w tym sporo prawdy.
Jednostka 2.4 JTD ma wiele do powiedzenia, a powszechnie wiadomo, że 200KM i napęd na przód współgrają jak Chardonne i plastikowy kubek. Dlatego Alfa zadbała o stały napęd na obie osie, który zapewnia optymalne prowadzenie auta. Wszystkie modele 159, które szczycą się mocą powyżej 200KM otrzymują taki właśnie napęd. Całą pracę wykonuje centralny mechanizm różnicowy TORCSEN C, a tak wyposażony „Romeo" dostaje oznaczenie Q4. Dzięki temu to, co drzemie pod maską, świetnie współdziała z asfaltem. 228km/h i 8,4s do setki subtelnie szepczą nam do ucha, że nie jest to „tylko" auto rodzinne. Spalanie 6,8 litra na sto kilometrów jest świetnym wynikiem.
Twórcy nowego modelu, nie oklejają starego batonika nowym, szeleszczącym opakowaniem. Wszystko, zawieszenie, układ kierowniczy, przeniesienie napędu, każda śrubka została zaprojektowana na nowo! To widać i czuć, szczególnie, gdy nowe wcielenie „Romea", odjeżdża starszemu bratu – zarówno na prostej jak i w ciasnych zakrętach. Trakcja została poprawiana, a dzięki napędowi Q4 możemy zacząć „polować" na niemieckich konkurentów, którzy do tej pory byli bezlitośni, względem romantycznego kuzyna z półwyspu Apenińskiego. Od teraz wszystko będzie inaczej! Napęd jest fantastyczny. Niemcy zaczynają się martwić, również z innego powodu. Włosi wzięli sobie do serca, ciągłe dowcipy na temat jakości wykonania, skrzypienia i wszechobecnej tandety. Jednak, o ironio! Konkurencja zginęła od własnego ostrza, bo szefostwo firmy zatrudniło niemieckich specjalistów, mających zająć się beznadziejną jakością wykonania. Dzięki temu, 159 może stanąć do walki, z najdoskonalszymi reprezentantami sztuki tworzenia samochodów. Alfa Romeo zamierza definitywnie skończyć z opiniami, że produkują auta, które psują się, już na salonowym parkingu.
Wnętrze powoduje szybsze bicie serca i tu podobnie jak z zewnątrz, od razu wiemy w czym siedzimy. Włoski styl czuć w każdym detalu, a to dlatego, że nad projektem pracował sam mistrz, Giorgetto Giugiaro. Pozostały charakterystyczne „lornetki", czyli dwa okrągłe zegary, jeszcze głębiej schowane niż w poprzedniku. Konsola środkowa lekko zwrócona w kierunku kierowcy, czego zazdroszczą posiadacze nowych „beemek". Piękna dwukolorowa, trójramienna kierownica, nie za duża, i doskonale trzymająca się w dłoniach. Krótki drążek zmiany biegów i tak dalej... zwyczajnie czuć sportowy styl i tradycję marki. Jeżeli dodamy, skórzane, kremowe, doskonale trzymające w zakrętach fotele i niezłą ergonomię, to okazuje się, że ten świeżutki tort, dodatkowo polany nieznaną dotąd we Włoszech jakością wykonania, wygląda i smakuje idealnie. Owszem coś, za coś. Piękno determinuje ilość miejsca wewnątrz i w bagażniku, pod tym względem, „Piękny Romeo", nie jest rekordzistą świata. Próżno szukać przestrzeni z niemieckich konkurentów. Jednak, Alfa, to smakołyk dla ludzi, którzy na świat patrzą przez pryzmat estetyki. A dzięki 159-ce smakować jej mogą każdym detalem i załamaniem. Herr Ober! Włoska ofensywa trwa...