Mercedes Klasy C przeszedł ostatnio facelifting. Tylko, żeby go zauważyć, trzeba postawić poprzednią wersję obok. Co się więc zmieniło?
Łatwo jest oceniać książkę po okładce. Wiele osób tak przecież robi. Oceniając w ten sposób facelifting Mercedesa Klasy C, moglibyśmy odnieść wrażenie, że nie zmieniło się kompletnie nic. To błąd. Zmiany są, ale tam, gdzie ich nie widać.
Jak mówi producent, aż 80% elektroniki jest kompletnie nowa. Aż 6500 komponentów zostało zastąpionych lub zmodyfikowanych. To gdzie te komponenty?
Zmiany są tak subtelne, że trzeba spojrzeć na zdjęcia sprzed liftingu, by stwierdzić, że zmieniło się cokolwiek. To nowe reflektory i delikatnie przeprojektowany przedni zderzak. Tylny zderzak ma też nieco inny kształt w dolnej części, zarówno w sedanie, jak i w kombi.
Reflektory zmieniły się przede wszystkim technicznie. Do C Klasy można teraz zamówić matrycowe reflektory ze światłami drogowymi Ultra Range. 84 diody pozwalają na precyzyjne kierowanie strumieniem światła. Sterownik stale analizuje sytuację z kamer i radaru i dostosowuje snop światła do warunków, by nie oślepiać innych kierowców, ale poprawiać widoczność. Zasięg tych świateł – bliski dopuszczalnej granicy – wynosi 650 metrów.
Ale to tyle. Zajrzyjmy więc do środka.
We wnętrzu zobaczymy elementy i detale wykonane z innych materiałów. W standardzie otrzymamy klasyczne, analogowe zegary z 5,5-calowym ekranem pomiędzy. Po raz pierwszy możemy jednak zamówić w pełni cyfrowy zestaw wskaźników z 12,3-calowym ekranem.
Ekran multimediów nad konsolą środkową ma dwie wielkości – z przekątną 7-calową i 10,5- calową. Mniejszy to element systemu Audio 20. Druga opcja jest w standardzie z systemem Command Online.
W C-Klasie Mercedes jeszcze nie zdecydował się połączyć dwóch ekranów, tak jak w Klasie S czy E – tutaj nadal mamy dwa oddzielne ekrany. Bez dopłaty otrzymamy teraz system bezkluczykowy, nowy kształt przycisku startera oraz nowy kluczyk.
Ciekawą opcją w C Klasie jest tryb częściowo autonomicznej jazdy. Mercedes korzysta z licznych czujników i kamer – swoją drogą bardzo unowocześnionych – ale też z map nawigacji.
Kierownica ma teraz panel dotykowy – reagujący na ruchy opuszkami palców. Tempomatem sterujemy z poziomu kierownicy. Fotele mają teraz regulację bocznych poduszek i podparcia lędźwiowego za pomocą elektrycznej pompy pneumatycznej. Wprowadzono także funkcję masażu.
Podróż będzie uprzyjemniał nowy system audio, składający się z dziewięciu głośników o łącznej mocy 225 watów. Ten system sytuowany jest pomiędzy podstawowym a topowym nagłośnieniem Burmester.
Facelifting C Klasy nie zmienił – nie wprowadził i nie usunął - żadnego silnika. Do wyboru mamy nadal 9 rodzajów silników benzynowych i 6 silników Diesla.
Silniki benzynowe zaczynają się od 129 KM w C160, a kończą na 510 KM w AMG C63 S. Pomiędzy są C180 – 156 KM, C200 – 184 KM, C200 4MATIC – 184 KM, C300 – 258 KM, C400 4MATIC – 333 KM oraz AMG C43 4MATIC o mocy 390 KM i AMG C63 z 476 KM. Ceny zaczynają się od 124 300 zł, a kończą na kwocie 446 000 zł – plus dodatki.
W silnikach Diesla nadal mamy spory wybór. Najsłabszą jednostkę możemy kupić za 134 800 zł. To C 180d o mocy 122 KM. C 200d to 160 KM, C 220d 194 KM, C 300d daje 254 KM, a najdroższa wersja wysokoprężna to 300d 4MATIC z 245 KM i napędem na cztery koła.
Testujemy wersję 220d 4MATIC, która daje 194 KM. To 4-cylindrowy silnik połączony z automatyczną skrzynią biegów 9G-TRONIC. Ceny tej wersji zaczynają się od ponad 170 000 zł.
Klasa C uraczy nas przede wszystkim komfortem. Wyciszenie kabiny jest bardzo dobre, a zawieszenie pozwala zapomnieć o większości nierówności. Do takiej też jazdy nastraja ten Mercedes. Do relaksu, a nie wdawania się w wyścigi. Jeżdzimy swoim tempem.
Ale spokojnie, nowe Mercedesy to już nie te, które uważane były za samochody dla starszych klientów. Klasa C potrafi pokazać pazur i świetnie się prowadzi, kiedy masz ochotę na szybszą jazdę. Napęd na cztery koła daje pewność, ale przekazuje więcej momentu na tylną oś. To kolejny zabieg, który sprawia, że Klasa C jest naprawdę zwinna – mimo że testujemy wersję z dieslem i napędem na cztery koła, czyli jedną z najcięższych w ofercie.
Dane techniczne Mercedesa sugerują, że zużycie paliwa waha się od 4,9 do 5,5 l/100 km. Możemy to potwierdzić. 9-biegowy automat sprawia, że mimo napędu na cztery koła, Klasa C zadowala się szczątkowymi ilościami paliwa. Duży plus!
W standardzie do tej testowanej przez nas wersji silnikowej dostaniemy pakiet schowków i półek, obejmujący dodatkowe siatki bagażowe oraz podwójne uchwyty na kubki na konsoli środkowej oraz pakiet ochrony przed kradzieżą. Bez dopłaty we wnętrzu zobaczymy czarną tapicerkę materiałową Aberdeen. Komfort jazdy zapewni zawieszenie z selektywnym systemem tłumienia drgań – AGILITY CONTROL. Pakiet wyposażenia standardowego obejmuje także kamerę cofania, klimatyzację automatyczną THERMATIC, pakiet oświetlenia wnętrza, zbiornik paliwa o zwiększonej pojemności – 66 l, zestaw naprawczy, wybór trybu jazdy DYNAMIC SELECT, 17-calowe felgi i welurowe dywaniki.
Jest wiele pakietów, za które trzeba dopłacić, a ich ceny mogą być bardzo różne – od 1 047 zł do 36 915 zł. Najdroższy jest pakiet wyposażenia Premium Plus, w którym dostaniemy panoramiczny dach, elektroniczny wyświetlacz IC, COMAND Online, MULTIBEAM LED czy system dźwiękowy Burmester Surround.
Testowany egzemplarz ma dodatki za blisko 80 000 zł – a więc kosztuje w sumie około 250 tys. zł. To też dlatego, że w standardzie nie wygląda tak dobrze, jak byśmy tego oczekiwali od samochodu klasy premium.
Mercedes Klasy C konkuruje z Audi A4 czy BMW Serii 3, ale jak dotąd tę konkurencję wygrywał, przynajmniej w Polsce. To najlepiej sprzedający się samochód tej klasy. Tego, co dobre się nie zmienia, ale można delikatnie poprawić – i to zrobił Mercedes przy okazji tego faceliftingu.
C Klasa to samochód, z którym można wygodnie żyć. Jest komfortowy, bezpieczny, ma dużo przydatnej elektroniki i świetnie się prowadzi. Teraz jest jeszcze trochę lepszy – ale czy to wystarczy, by konkurować z nową Serią 3? Przekonamy się już niedługo.
Redaktor