Z rdzą (nie) wygrasz?

Coraz więcej samochodów poruszających się po naszych drogach, dysponuje nadwoziem wykonanym z aluminium. Poza niezaprzeczalnym atutem jakim jest jego lekkość, użycie tego materiału ma jeszcze jedną, bodaj największą zaletę: znikomą podatność na działanie rdzy (m.in. tzw. wżerowej). Niestety, auta takie są wciąż zbyt drogie na kieszeń przeciętnego zmotoryzowanego, stąd też większości z nas pozostaje zmaganie się z pojawiającymi się ogniskami korozji na nadwoziach kilku- lub kilkunastoletnich, a nierzadko nawet młodszych rocznikowo pojazdach.

Rdza, czyli co?

Większość z nas pamięta z lekcji chemii w szkole, iż korozja (bo tak prawidłowo określa się rdzę) jest efektem utleniania żelaza i jego stopów. Blacha poprzez utlenianie, zmienia się powoli w czerwono-pomarańczowy tlenek żelaza. Reakcja ta zachodzi szybciej, gdy na metal oddziałują równocześnie tlen i woda. Na korozję narażone są zatem znacznie bardziej pojazdy parkowane pod przysłowiową chmurką, niż zamykane w garażach. Pamiętajmy jednak, iż te ostatnie nie gwarantują również stuprocentowej ochrony przed rdzą. W szczególności dotyczy to ogrzewanych pomieszczeń ze słabą wentylacją, w których może gromadzić się szkodliwa wilgoć. W przypadku nadwozi samochodów, utlenianie się blachy ich karoserii przyspiesza dodatkowo sól i inne środki chemiczne, używane do odśnieżania dróg w okresie zimowym.

Gdzie i jak usuwać korozję?

Jeśli nasz samochód ma już swoje lata wtedy powinniśmy, po dokładnym wymyciu nadwozia, przyjrzeć się dokładnie poszczególnym jego elementom. Kiedy stwierdzimy, iż pod lakierem nadwozia pojawiły się charakterystyczne zgrubienia (bąble) lub na zewnętrz przedostaje się rdzawy nalot, wtedy powinniśmy jak najszybciej zastosować środki zapobiegawcze. Pamiętajmy, iż z pozoru niewielkie ognisko korozji, może stosunkowo szybko zaatakować większą część nadwozia. W jakich miejscach zazwyczaj pojawiają się problemy? Najbardziej narażone na działanie korozji są progi, nadkola oraz ich okolice. Powstałe w wyniku jej oddziaływania zgrubienia, a także miejsca w których zgromadził się już rdzawy nalot możemy próbować usuwać sami, angażując stosunkowo niewielkie środki finansowe. Natomiast w przypadkach, kiedy korozja przeżarła już blachę na wylot, nieodzowna będzie już ingerencja blacharza, która może pociągnąć za sobą spore koszty.

Szczotka lub żywica

Jak już wspomnieliśmy, w przypadku niedużego fragmentu utlenionego metalu, do usunięcia oznak korozji wystarczą stosunkowo proste środki. Rdzę można usunąć za pomocą papieru ściernego lub drucianej szczotki, ale pod warunkiem że blacha nadwozia nie będzie przeżarta przez nią na wylot. Po starannym wyczyszczeniu, należy zamalować naprawiane miejsce podkładem zabezpieczającym przed dalszym utlenianiem. Po jego utwardzeniu, pokrywamy ten fragment karoserii lakierem zgodnym z fabrycznym (informację taką znajdziemy na tabliczce znamionowej lub w instrukcji obsługi pojazdu). Znacznie gorzej przedstawia się sytuacja, kiedy korozja „pochłonęła” już dosłownie fragment blachy nadwozia, czyli widoczne są w nim dziury. Jedynym wyjściem w takiej sytuacji, jest wizyta w warsztacie blacharskim. Ubytki blachy zostaną wypełnione specjalnym kitem lub żywicą. Po wyschnięciu masy wypełniającej, blacharz dostosuje jej grubość do obrysu nadwozia, a następnie pokryje podkładem zabezpieczającym. Ostatnią czynnością jest polakierowanie naprawionego fragmentu nadwozia.

Coś dla miłośników … rdzy!

Jakkolwiek mogłoby to wydawać się dziwne i trudne do zrozumienia, to jednak można spotkać również takich fanów motoryzacji (a nie jest ich wbrew pozorom wcale tak mało), którym korozja podoba się i wcale nie zamierzają z nią walczyć. A tak na poważnie, chodzi o specyficzny nurt tuningowy wywodzący się ze Stanów Zjednoczonych, określany mianem Rat&Rost Style. Samochody „utrzymywane” w tym stylu wyglądają jak najbardziej zaniedbane graty, bardzo często z mocno uszkodzonymi zawieszeniami. Całość uzupełnia totalnie zardzewiała karoseria, kontrastująca z wykończonym do perfekcji wnętrzem (nierzadko ze skórzaną tapicerką) oraz … wypasionymi felgami. A zatem rdza dodaje uroku? Oceńcie sami.

Dodano: 10 lat temu,
autor: Bogdan Leszczorz,
zdjęcia: maxituning.es
Zobacz inne artykuły
Bezpieczeństwo w Mazda CX-60 – czyli systemy wspomagające i ochrona
Chcesz poczuć się jak właściciel ponad 3000 aut, których nie musisz naprawiać ani ubezpieczać? Takie rzeczy tylko w Traficarze
Okazje ze Stanów mogą być pułapką, ale nie muszą. Oto, jak sobie z nimi radzić
Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje Politykę prywatności .