Śladami nieudanego Fiata - Honda FR-V

Każdemu zdarza się popełniać błędy, ale ważne jest, aby się na nich uczyć. Najlepszą zaś ku temu okazją, jest obserwowanie błędów, które popełniają inni i wyciąganie z nich wniosków. Nie każdy jednak to potrafi, czego przykład dała jakiś czas temu Honda, próbując swych sił w klasie minivanów.

Naśladując przegranych

Tydzień temu napisałem o tym, jak Fiat, podejmując szereg zaskakujących, nietypowych, a nawet niezbyt rozsądnych decyzji, wprowadził na rynek Multiplę. Idea pomieszczenia sześciu pasażerów w dwóch tylko rzędach siedzeń mogła wydawać się rewelacyjnym wręcz wykorzystaniem przestrzeni, ale klienci nie podzielili entuzjazmu Włochów. W roku 2004 Multipla gościła na rynku już 6 lat i było więcej niż oczywiste, że taki pomysł na rodzinny samochód zwyczajnie się nie sprawdził. Honda jednak uznała, że jest w nim spory potencjał, tylko Fiat najwyraźniej nie wiedział jak go wydobyć. Japończycy zaprezentowali więc swoją wizję tego, jak powinien wyglądać sześcioosobowy minivan z dwoma rzędami siedzeń – model FR-V.

Wygląd to nie wszystko

Najbardziej oczywistym problemem Multipli był jej wygląd – auto zostało bardzo udziwnione, przez co miało raczej niewielu fanów i bardziej odstręczało, niż przyciągało klientów. Honda nie zamierzała popełniać tego błędu i FR-V prezentował się naprawdę dobrze. Zadziorny przód, mocno pochylona tylna szyba i dużo ostrych krawędzi nadawały autu sportowy i nowoczesny wygląd. W podobnych superlatywach trudno wypowiedzieć się o desce rozdzielczej, która była masywna i przez koniczność wygospodarowania miejsca dla środkowego pasażera trochę nietypowa, a do tego ozdobiona niezbyt pasującymi do siebie drewnopodobnymi i pseudoaluminiowymi wstawkami. Trudno jednak nazwać ją brzydką czy udziwnioną, więc na tym polu również należy uznać jej wyższość nad Multiplą.

Nie ilość foteli czyni vana

Co było wspólne dla minivana Hondy i Fiata, to układ siedzeń we wnętrzu. W teorii pomysł bardzo ciekawy – w konkurencyjnych modelach musimy wybierać: pięć miejsc siedzących i całkiem pakowny bagażnik, albo siedem miejsc i kufer zdolny pomieścić parę aktówek. W konfiguracji 3+3 zaś możemy mieć na pokładzie komplet pasażerów i cieszyć się niezmiennie dużą przestrzenią na bagaż. Praktyka pokazuje jednak, że osób zainteresowanych tego typu rozwiązaniem jest bardzo mało. Wynika to z tego, że niezbyt często ktoś faktycznie potrzebuje możliwości przewiezienia więcej niż pięciu osób. Kierowcy decydujący się na minivany robią to ze względu na sporą przestrzeń w kabinie, możliwość różnorodnej aranżacji wnętrza, dużą ilość schowków itd. Dlatego też wielu producentów sprzedających siedmioosobowe samochody, trzeci rząd siedzeń oferuje za dopłatą – nie każdy go bowiem potrzebuje. Często nawet dotyczy to minivanów w wersji przedłużonej, powstałej z myślą o zapewnieniu akceptowalnej przestrzeni bagażowej przy siedmiu osobach na pokładzie. Dlatego też wielu kierowców nie było zainteresowanych 6-osobowym FR-V, a ci, którzy chcieli mieć miejsca siedzące „w zapasie”, woleli 7-osobową konkurencję.

Uciążliwa praktyczność

Minivan Hondy miał jeszcze jeden problem natury praktycznej. W zwykłym 7-osobowym samochodzie, kiedy nie potrzebujemy dodatkowych siedzeń, możemy ukryć je w podłodze bagażnika, albo zupełnie wyjąć z auta. W FR-V nie było takiej możliwości – fotele można było najwyżej składać jak w zwykłym samochodzie, ale nic więcej. Osobnym problemem był fakt, że zastosowanie trzech miejsc siedzących z przodu nie wpłynęło korzystnie na komfort kierowcy. Każdy, kto jechał kiedyś autem mającym indywidualne fotele, wie, że osoby siedzące „z kraja” są zmuszone przez wyprofilowanie boczków do lekkiego przytulania się do drzwi. Nie jest to takie straszne, jeśli jest się pasażerem, ale gorzej to wygląda z punktu widzenia kierowcy. Konstruktorzy Hondy starali się jakoś zrekompensować tę niewygodę i niezadowolenie kierowcy z powodu poczucia ciasnoty, mimo podróżowania w pojedynkę. Środkowe siedzenie, będące przyczyną zmniejszonego komfort jazdy prowadzącego, mogło, po złożeniu oparcia, służyć jako podłokietnik oraz stolik. Alternatywnie, można było odwrócić do góry nogami połowę siedziska, również otrzymując w ten sposób stolik oraz niewielką wnękę na drobiazgi. Godna pochwały próba uzasadnienia ciągłej obecności dodatkowego fotela, niewiele jednak poprawiająca komfort kierowcy. Innym ciekawym zabiegiem było przesunięcie środkowego miejsca do tyłu względem pozostałych. Powodowało to naturalnie problem z przestrzenią na nogi dla pasażera siedzącego centralnie z tyłu. Rozwiązano to poprzez... cofnięcie również tego fotela. Efekt był taki, że przy komplecie pasażerów bagażnik (mający 439 l) musiał być nieco pomniejszony.

Czemu tak drogo?

Honda FR-V miał jeszcze jeden problem, który deprymował potencjalnych klientów – cenę. W Polsce niedostępny był silnik 1.7 l, a więc rolę najtańszej, a przy tym jedynej benzynowej odmiany pełniła 2-litrowa jednostka rozwijająca 150 KM. Kosztowała ona 89 tys. zł, czyli aż o 12 tys. zł więcej od porównywalnego Renault Scenic’a. Sytuacja odrobinę poprawiła się po zastąpieniu jej silnikiem 1.8 l 140 KM i wprowadzeniu uboższej wersji wyposażeniowej, ale francuski konkurent nadal był wtedy tańszy o 8 tys. zł. Zainteresowani dieslem musieli wybrać jednostkę 2.2 l o mocy 140 KM, która windowała cenę FR-V do ponad 100 tys. zł. Dla porównania za taką samą kwotę można było kupić wyposażonego w podobny silnik Ford’a S-Max’a, który ma siedem miejsc i jest pół metra dłuższy.

Co poszło nie tak?

Honda nie powtórzyła błędów Fiata odnośnie stylistyki swojego minivana, ale nie było to jedyną przyczyną małej popularności Multipli. Niewiele osób pociąga wizja samochodu z układem siedzeń 3+3, ze względu na ograniczoną wygodę kierowcy i nietypową kabinę. Tak, przewiezienie więcej niż pięciu osób bez uszczuplania bagażnika może wydawać się kuszące, ale jaki problem w aucie 7-osobowym nie rozkładać jednego z siedzeń? Mamy wtedy sześć miejsc i bagażnik – zupełnie jak w FR-V. Jeśli do tego dodamy wysoką cenę, zwłaszcza wersji wysokoprężnej, nietrudno zrozumieć dlaczego ten samochód zwyczajnie nie mógł się sprzedać.

Dodano: 11 lat temu,
autor: MichalDomanski
Zobacz inne artykuły
Bezpieczeństwo w Mazda CX-60 – czyli systemy wspomagające i ochrona
Chcesz poczuć się jak właściciel ponad 3000 aut, których nie musisz naprawiać ani ubezpieczać? Takie rzeczy tylko w Traficarze
Okazje ze Stanów mogą być pułapką, ale nie muszą. Oto, jak sobie z nimi radzić
Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje Politykę prywatności .