Używane auta, które trudno będzie sprzedać. Oto 45 przykładów, a to nie wszystko

Na rynku są samochody wyraźnie tańsze od pozostałych w podobnym stanie technicznym i wieku, choć mają nierzadko wyjątkowe walory.  Są to takie auta, których zakup nie musi być błędem, lecz przy odsprzedaży niemal zawsze się straci. Nie tylko pieniądze, ale i czas, bo długo czekają na nowego właściciela. Jeśli chcecie uniknąć takich sytuacji, sprawdźcie, których samochodów nie warto kupować tylko z tego powodu.

Mechanizm jest następujący. Szukasz specyficznego samochodu i raczej należysz do wąskiego grona potencjalnych klientów. Takich aut zwykle nie jest dużo, więc trudniej znaleźć interesujący egzemplarz. Zaczynasz przeglądać te perełki, czyli najdroższe i decydujesz się na zakup. Po kilku latach chcesz sprzedać samochód i oczywiście stracić jak najmniej. Więc wystawiasz za wysoką cenę i stajesz w dokładnie tej samej roli co osoba, od której nabyłeś auto. Musisz poczekać na amatora dokładnie tego modelu, który kupi go właśnie dlatego, że wybór był niewielki i szukał czegoś wyjątkowego.

Pokazuję ten mechanizm nie bez powodu. Otóż chcąc kupić auto, które potencjalnie trudno będzie sprzedać, trzeba kupić tanio, by stracić jak najmniej i względnie łatwo sprzedać. Osoby chcące tyle samo co za popularne, poszukiwane modele, nierzadko czekają miesiącami na choćby jeden telefon. Czy to oznacza, że nie warto kupować tych kosztujących więcej? Nie do końca. W przypadku takich aut trzeba po prostu twardo negocjować cenę zakupu. Bardzo często niesprzedawalne auta to te, na których można zbić cenę nie o kilka czy kilkanaście, ale o kilkadziesiąt procent. A jakie to auta?

Samochody na F? Nie zawsze

Jeśli kupiłeś forda i chcesz go sprzedać, to nie ma problemu. Pod warunkiem, że jest to jeden z popularnych modeli. Inaczej, kiedy jest to model oferowany głównie w USA. Co prawda wersje amerykańskie są nierzadko chodliwe (patrz Edge), ale amerykańskie specyfikacje Focusa już mniej niż europejskie. Typowe auta z tego regionu jak Explorer czy Expedition, czekają bardzo długo na właściciela.

 

Mitem jest opinia o autach francuskich (też na F). Co prawda mają swoje bolączki, ale popularne modele mają też niższe ceny niż niemieccy czy japońscy konkurenci, lecz nie traci się na nich za dużo. Problem jest z tymi mniej rozpoznawalnymi, jak Renault Vel Satis i Avantime czy Citroën C6. Co ciekawe, w gamie minivanów mamy dość popularnego i cenionego Citroëna C8, jednak już bliźniacze modele jak Fiat Ulysse czy Lancia Phedra dłużej czekają na właścicieli.

Z fiatami (też na F) nie ma żadnych problemów, ale analogicznie – tylko z popularnymi modelami. Jeśli chcesz sprzedać Cromę, to konkurencję stanowi bliźniacza i dużo ładniejsza, bardziej pożądana Alfa Romeo 159. Również niełatwo sprzedać takie modele jak Fiat Idea. To prosty samochód z dobrym dostępem do części, tylko pozostaje pytanie: kto wpisze w wyszukiwarkę "Fiata Ideę"? Jeśli ktoś świadomie szuka tego modelu, to i tak prędzej kupi dużo lepiej wyposażoną Lancię Musę. Przynajmniej tak podpowiada rozsądek. 

Włoskie "egzotyki"

Alfa Romeo to marka, którą się kocha lub nienawidzi. Musi się znaleźć amator na jakikolwiek model. Niezależnie od tego na jaki. Oczywiście wystawiony do sprzedaży odpowiednio tanio szybko zmieni właściciela. Niestety, właściciele alf wiedzą, ile serca i czasami pieniędzy trzeba włożyć w samochód i jak trudno znaleźć dobry egzemplarz. Więc wystawiają dość drogo. Ostatnio podrożały wyraźnie Alfy Romeo 156, których na rynku jest już coraz mniej. Co ciekawe, nie aż tak trudno sprzedać ten samochód. Jednak już Alfa Romeo 166 to spory kłopot. Zwłaszcza kiedy pod maską pracuje inna jednostka niż poszukiwana V6 Busso.

O ile sprzedaż Alfy Romeo 159 to nie duży problem, o tyle Brera musi znaleźć właściciela, który z reguły ma już drugie auto, a to będzie traktował hobbystycznie. Jednak alfiści i tak są na znacznie lepszej pozycji niż osoby posiadające lancie.

O ile niemal każdy w miarę współczesny model Lancii można kupić bez większego problemu, o tyle sprzedać jest bardzo trudno. Pisałem wyżej: "kto będzie szukała Fiata Idei", a to tylko model popularnej marki. Wyobraźcie sobie, jak rzadko ktoś szuka jakiegokolwiek samochodu Lancii.

Marki, których nie ma, to duży problem

Lancia należy do jednej z tych marek, która praktycznie wycofała się z Polski. Tak, nadal produkują samochody. I tak - można je serwisować w ASO Fiata. Ale nie - nie tak łatwo znaleźć części blacharskie czy elementy zewnętrzne. O ile mechanika nie stanowi żadnego wyzwania, o tyle zakup reflektora, błotnika czy klapy bagażnika z reguły sprowadza się do elementu używanego lub dość drogiego nowego. Jeśli model był popularny, jak Ypsilon czy Lybra, to jeszcze pół biedy. Kiedy posiadasz Musę, Phedrę czy Thesis, to już większy kłopot.

Do marek, których już nie ma, należą także Rover czy Saab. Do brytyjskiego samochodu części znikają, a sprzedaż rovera to koszmar. Nie dlatego, że jest zły, lecz z powodu kłopotów serwisowych, co też przekłada się na kiepski stan techniczny. Do modeli Saaba na szczęście można znaleźć znakomitą większość części zamiennych, jednak są pewne obawy i użytkownicy też muszą długo czekać na kupującego. Zwłaszcza kiedy mówimy o najlepszych współczesnych modelach, takich jak 9-5 (do 2005 r.) czy 9-3 (do 2002 r.). Ze względu na wiek są coraz mniej interesujące.

Do marek, których nie ma, należy zapisać też wszystko, co amerykańskie, choć tu nie ma jednoznacznej opinii. Popularne jeepy i chryslery sprzedają się bardzo dobrze, natomiast niełatwo sprzedać auta marki Mercury, Saturn czy Pontiac. Niektóre modele cieszą się powodzeniem, jak SUV-y i pick-upy marki Dodge czy Chevrolet (GMC). Chevrolet to inna historia, bo jedne auta pochodzą wprost z USA, inne częściowo z Europy, a jeszcze inne z Azji. Te nieamerykańskie muszą konkurować z popularnymi oplami, więc nie tak łatwo znajdą właściciela. Choć sprzedanie Chevroleta Malibu nie należy do łatwych zadań. 

Dziwne modele i wersje

Popularne marki oferowały niekiedy dziwne modele, które z reguły okazały się totalną porażką. Pierwsze, co przychodzi mi do głowy, to Opel Signum, czyli w praktyce Vectra, tylko mniej praktyczna. Innym dziwakiem może być Jaguar X-Type, który kompletnie odbiega od gamy luksusowych aut brytyjskich. Nie dość, że awaryjny i nietani w naprawach, to jeszcze mały, dostępny z dieslem lub kombi. Na takie auto trzeba naprawdę pasjonata. Podobnie z Lexusem CT200h, który w praktyce jest Toyotą Auris, ale dużo droższą i mogą się rodzić pewne obawy o serwis.

Wybryki techniki można wyliczać po kolei. Przykładowo Audi A2, które cieszy się dobrymi opiniami, ale nijak pasuje do innych modeli i tego, czego szukają klienci. Sprzedaż stosunkowo młodego Forda EcoSporta może być nie lada wyzwaniem. Hondy są cenione, ale trzeba mieć szczęście, by sprzedać Pilota, Insighta, Elementa czy Streama. Podobnie z Hyundaiem, który nie musi już walczyć o popularność, ale takie modele jak Sonata, Genesis, Matrix czy Veloster już tak.

Mercedes kojarzy się z klasycznymi modelami, nawet Klasa A nikogo nie dziwi, ale już niekoniecznie Klasa B czy Klasa R. Zresztą samą nazwa "Mercedes Klasy B", to taki trochę strzał w stopę. I tak można wymieniać długo, ale przejdźmy dalej.

Typowe i doskonale znane mogą być pewne modele, ale niektóre były dostępne w wersjach, które budzą lęk. Przykładowo Alfa Romeo 156 to taki klasyk, ale odmiana Crosswagon to auto dla kogoś, kto chce konkretnie takiego. Tu mamy ciekawy miszmasz, bo Alfa słynie ze sportowego charakteru, a samochód jest uterenowiony.

Swojego rodzaju dziwakiem jest też Peugeot 508 pierwszej generacji w wersji RXH. Wygląda jak crossover, a jest hybrydą, ale z dieslem. Wyjątkowe połączenie, które można tanio kupić i się cieszyć, ale też bardzo dużo stracić. Powodzenia wśród kupujących nie ma też hybryda Mondeo, która jest w mojej opinii najmniej problematyczną odmianą tego modelu, ale z kompletnie zdeformowanym bagażnikiem w odmianie sedan.

Trudno mieć jakiekolwiek zastrzeżenia do popularnego Suzuki Swifta – w każdej generacji to dobry samochód, ale w wersji Subaru Justy ma napęd na cztery koła. Dla jednych walor, jeśli mieszkają w górach, ale jeśli sprzedajesz to auto w Gdańsku, to Góral poszuka gdzie indziej. Nie inaczej może być ze Skodą Octavią pierwszej czy drugiej generacji. Auta te mają być możliwie najtańsze w serwisie, bo to ich jedyny duży walor, ale z napędem 4x4 mogą generować duże koszty.

Do dziwnych wersji nalezą także SUV-y, a nawet terenówki z… napędem na jedną oś. Prosty przykład to "wykastrowane" jeepy i chevrolety, które osiągają niższe ceny niż te z napędem 4x4. Nawet typowo europejskie SUV-y jak nissany, toyoty, fordy, volkswageny łatwiej sprzedać z napędem na cztery niż dwa koła.

Nieudane auta, nieudane wersje

Zupełnie inną grupą pojazdów są te, które mają opinię nieudanych. Znów można wrócić do Alfy Romeo 156, ale też przypomnieć Nissana Primerę III czy Renault Lagunę II. Niezbyt dobre opinie mają współczesne toyoty z dieslami D-4D czy volkswageny i audi z benzyniakami TSI.  Wszędzie tam, gdzie pojawiają się oznaczenia 1.5 dCi czy 1.9 dCi pojawia się strach przed zakupem. I choć naprawa trefnego TDI kosztuje z reguły dużo więcej, to aż takiego lęku już nie ma. Diesle to jednak problem wielu właścicieli przy odsprzedaży. Nawet jeśli jest w dobrym stanie, to lepiej sprzedawać dowolne subaru z motorem benzynowym.

Ciekawym przykładem są też samochody terenowe, co świetnie obrazują jeepy. Głównie na Europę produkowano wersje z dieslem i głównie takie kupowano w salonach. Po latach, na rynku wtórnym wszystko się odwróciło. Popularny i poszukiwany Jeep Cherokee XJ bez problemu znajdzie nabywcę, ale pod warunkiem, że pod maską pracuje benzynowy silnik 4.0. Z dieslem trzeba znaleźć amatora lub... osobę nieświadomą. To samo dotyczy starszego Grand Cherokee. Z kolei popularne patrole i land cruisery z dieslami są sprzedawalne, ale o cenach takich jak wersje benzynowe można pomarzyć. 

Dodano: 3 lata temu,
autor: Marcin Łobodziński
Zobacz inne artykuły
Bezpieczeństwo w Mazda CX-60 – czyli systemy wspomagające i ochrona
Chcesz poczuć się jak właściciel ponad 3000 aut, których nie musisz naprawiać ani ubezpieczać? Takie rzeczy tylko w Traficarze
Okazje ze Stanów mogą być pułapką, ale nie muszą. Oto, jak sobie z nimi radzić
Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje Politykę prywatności .