Audi R8 V10 - superowca w wilczej skórze

Na umówionym miejscu spotkania nie musiałem się długo rozglądać. Od razu wyłowiłem niebieskie R8 wśród innych samochodów. Podszedł do mnie kolega z redakcji, "Masz kluczyki i dokumenty, do zobaczenia później" - powiedział. "Jak auto?" - zapytałem. "Czysta technologia, to się czuje" - rzucił, "Od strony mechanicznej wszystko idealnie tu współgra". Odchodząc, zatrzymał się i odwrócił, "Aha, to straszny dzikus. Naprawdę uważaj na niego". Nie powiem, nieco mnie to zaskoczyło. W końcu to nie pierwszy supersamochód, którym jeździł.

Mocno zaintrygowany podszedłem do niziutkiej R8-mki. Muskularne kształty z agresywnie narysowanym przodem od razu podbiły moje tętno o kilkanaście uderzeń na minutę. Tak samo niemal pozioma przednia szyba, płynnie przechodząca w płaską linię dachu i dalej w pokrywę silnika. Tu koniec. Linia nadwozia nie ma klasycznych elementów znanych z innych samochodów – maska, linia dachu, bagażnik. „Nieźle to narysowane, ocieka adrenaliną” - skonstatowałem. Przypomniały mi się słowa sprzed kilku minut „… Straszny dzikus…. uważaj…”. OK, będę.

Za prowadzenie odpowiada świetnie dopracowany układ kierowniczy. Nie jest on tak bezpośredni, jak choćby w 911, ale zapewnia bardzo dużą precyzję prowadzenia. Od razu czuć, że auto było od podstaw projektowane pod kątem jazdy z dużymi prędkościami, nie zaś pokonywania ostrych, szybko następujących po sobie wiraży. W zakresie dopracowania to samo można powiedzieć o ceramicznych hamulcach, w jakie został wyposażony egzemplarz testowy. Działają bardzo ostro, przeszkadzając na początku w płynnej jeździe. Jednak po przyzwyczajeniu do ich charakterystyki, dozują siłę hamowania dokładnie według poleceń kierowcy. Zaletą ceramiki, nie do przecenienia w super sportowym samochodzie, jest brak zjawiska fadingu. Zatem do powyższych pochwał należy dodać jeszcze jedną – przewidywalność siły, z jaką będziemy mogli hamować.

Na prostej toru wyciskam z V10-tki siódme poty. Początkowo zostawiam zmianę biegów automatowi w trybie sport. Silnik błyskawicznie wkręca się na obroty. Przyzwyczajony z innych maszyn podświadomie oczekuję momentu zmiany biegu na wyższy, ale nie, silnik kręci się dalej. Potem oczekuję tego samego jeszcze raz. Wreszcie, gdy wydaje mi się, że prędkości obrotowej nie ma końca następuje kopnięcie i wskakuje bieg wyższy. Chwilę zajęło mi oswojenie się z fantastycznymi wartościami prędkości obrotowych. Potem wędrówka po skali obrotomierza nie zaskakiwała, a dostarczała endorfin w ilościach przemysłowych. Do jazdy z pedałem przyspiesznika wciśniętym mocno w podłogę zachęca zresztą nie tylko fantastyczny dźwięk silnika, który kojarzy mi się z rasowym, lekko zachrypniętym basem, jakim swoją kantatę wyśpiewuje Carrera GT. Głównie chodzi o zestrojenie krzywych mocy i momentu obrotowego. Co prawda od obrotów biegu jałowego dodanie gazu wciska w fotel, natomiast po przekroczeniu magicznych 6500 obr./min przyspieszenie i związane z nim doznania wbijają w fotel. Do tego stopnia, że osoby nieprzyzwyczajone do szalonych przeciążeń mogą mieć problemy z błędnikiem po opuszczeniu auta. Nie ma w tym ani krzty przesady. Ta boska V10-tka zrobiła na mnie piorunujące wrażenie.

Po kilku dniach spędzonych za kółkiem Audi R8 mogę powiedzieć, że jest ono dopracowane technologicznie do najmniejszego szczegółu. Ogólny obraz, jaki pozostał w mojej głowie, to zespół maszynerii idealnie współgrający i dopasowany. Początkowo agresywność i żywiołowość samochodu nieco mi przeszkadzała. Podsterowność napawała niepokojem. Jednak po dokładniejszym poznaniu, a przede wszystkim nabyciu podstawowych umiejętności z zakresu sportowej jazdy stwierdzam, że R8 V10 jest jednym z najprzyjaźniejszych 525 koni mechanicznych na rynku. Prawdziwa superowca w wilczej skórze!

Dodano: 10 lat temu,
autor: Grzegorz Górecki, Zachar Zawadzki
Fot. Zachar Zawadzki,
zdjęcia: Zachar Zawadzki
Zobacz inne artykuły
Bezpieczeństwo w Mazda CX-60 – czyli systemy wspomagające i ochrona
Chcesz poczuć się jak właściciel ponad 3000 aut, których nie musisz naprawiać ani ubezpieczać? Takie rzeczy tylko w Traficarze
Okazje ze Stanów mogą być pułapką, ale nie muszą. Oto, jak sobie z nimi radzić
Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje Politykę prywatności .