Hyundai Santa Fe 2.2 CRDi - mierzy wysoko
Nowy SUV Hyundaia czaruje linią nadwozia, przestronnością wnętrza oraz wyposażeniem. Zastrzeżeń nie mamy także do komfortu jazdy oraz pojemności bagażnika. Nabywca flagowego Santa Fe 2.2 CRDi będzie jednak musiał zaakceptować ospały zespół napędowy oraz wyśrubowaną cenę.
Europejskie rynki zgotowały ciepłe przyjęcie miejskim i kompaktowym samochodom Hyundaia. Pozytywne wrażenie na mieszkańcach Starego Kontynentu zrobił także kompaktowy SUV z Korei, czyli ix35. Znacznie mniej szczęścia miał o rozmiar większy Santa Fe.
Pierwsza generacja Hyundaia Santa Fe zadebiutowała w 2000 roku. Wygląd? Delikatnie mówiąc – specyficzny. Sześć lat później światło dzienne ujrzała druga generacja koreańskiego SUV-a. Wyoblone do granic możliwości nadwozie nie było brzydkie, jednak ewidentnie celowało w amerykańskie gusta. W końcu nazwa zobowiązuje. Miasto Santa Fe jest stolicą stanu Nowy Meksyk. Kierownictwo Hyundaia miało jednak świadomość, że zapotrzebowanie na SUV-y jest duże także w Europie, a brak modelu odpowiadającego potrzebom klientów oznacza wymierne straty. Następna generacja Santa Fe musiała być bezbłędna i globalna.
Cena Santa Fe 2.2 CRDi startuje z poziomu 158 900 złotych. W teście wzięła udział flagowa wersja Executive, która po doposażeniu w automatyczną skrzynię biegów i lakier metalizowany osiągnęła astronomiczny pułap blisko 200 tys. złotych. Rozumiemy, że jakość i wyposażenie kosztują, a zwiększona stawka akcyzy na samochody z silnikami o pojemności przekraczającej dwa litry jest absurdem. Niestety równie oderwana od rzeczywistości wydaje się cena mocniejszego Santa Fe.
Duże rozmiary nadwozia Santa Fe utrudniają wytypowanie bezpośrednich konkurentów. Potencjalni klienci najprawdopodobniej będą mieli mniejszy dylemat. Zanotują ceny Santa Fe, po czym ruszą do salonów konkurencyjnych marek i sprawdzą, co otrzymają za podobne pieniądze. Będzie w czym wybierać. Volkswagen Tiguan 4Motion ze 177-konnym silnikiem 2.0 TDI kosztuje od 129,2 tys. zł. wzwyż. Audi Q5 z tym samym silnikiem, ale świetnym napędem quattro kupimy za 158,1 tys. zł. Za Volvo XC60 D4 AWD (163 KM) z podstawowym wyposażeniem przyjdzie zapłacić 156,2 tys. zł. Mazda CX-5 z wysokoprężną jednostką 2.2 Skyactive-D (175 KM) w topowej wersji SkyPassion została wyceniona na 156,4 tys. zł. Niewiele więcej, bo 159,7 tys. zł kosztuje 184-konne BMW X3 xDrive20i.
Fakt, Santa Fe jest samochodem większym o pół rozmiaru, ma bogate wyposażenie (które u konkurencji wymagałoby dołożenia nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych), bardziej pojemny bagażnik, a do tego występuje w 7-osobowej konfiguracji. Konkurenci oferują natomiast lepsze osiągi i prowadzenie, a w wielu przypadkach porównywalny lub większy rozstaw osi, który przekłada się na ilość miejsca w dwóch pierwszych rzędach foteli. Po kilku latach eksploatacji SUV-y bardziej prestiżowych marek powinny mniej stracić na wartości, a ich sprzedaż może okazać się łatwiejsza.