Lexus IS - japońska ofensywa
Najwięksi producenci w segmencie D mają kolejny powód do obaw - Lexus zaprezentował trzecią, stworzoną od podstaw, generację modelu IS. W walce o portfele klientów ma pomóc nie tylko odważny wygląd, ale i świetne właściwości jezdne. Czy ten samochód zawojuje rynek?
Nowy IS na żywo wygląda świetnie. Pierwszą rzeczą, którą zauważymy, jest oddzielenie reflektorów od LED-owych świateł do jazdy dziennej w kształcie litery L. Pojazd otrzymał również znaną z większego brata, modelu GS, atrapę chłodnicy. Z boku projektanci zdecydowali się na przetłoczenie ciągnące się już od progów aż do linii bagażnika. Auto po prostu wyróżnia się w tłumie.
Drugą opcją napędową jest wersja hybrydowa – IS 300h. Pod maską znajdziemy rzędową „czwórkę” o pojemności 2.5 litra (181 koni mechanicznych) pracującą w trybie Atkinsona w celu zmniejszenia spalania oraz silnik elektryczny (143 konie). W sumie samochód dysponuje mocą 223 koni, a trafiają one na koła poprzez bezstopniową skrzynię E-CVT. Osiągi pozostają praktycznie bez zmian (0.2 sekundy na korzyść V6). Dzięki pokrętle umieszczonym w tunelu środkowym można wybrać jeden z następujących trybów jazdy: EV (poruszanie się z użyciem tylko zmagazynowanej energii, świetne w warunkach miejskich), ECO, Normal, Sport i Sport +, który dodatkowo zwiększa sztywność zawieszenia.
Tracimy oczywiście 30 litrów pojemności bagażnika (450 zamiast 480), lecz zyskujemy o połowę niższe spalanie – katalogowo jest to wynik 4.3 litra benzyny w trybie mieszanym. Hybryda wyposażona jest w system Active Sound Control, dzięki któremu możemy dostosować dźwięk silnika do indywidualnych preferencji. Niestety producent nie przewidział IS-a z jednostką Diesla, dokładnie tak samo, jak w przypadku znacznie większego modelu GS.
Czy trzecia generacja IS-a poważnie zagrozi konkurencji? Wszystko wskazuje na to, że tak. Zaskoczony popytem jest sam importer – przewidziano, że do końca roku zostanie sprzedanych 225 sztuk. W chwili obecnej, w przedsprzedaży, nowych właścicieli znalazło już 227 pojazdów. Japoński atak na segment D zapowiada walkę o każdego klienta.