Lexus LS600h - ekolimuzyna dla ekoprezesa
Jak z drogiej limuzyny zrobić jeszcze droższą limuzynę? I czy ta droższa musi być zawsze lepsza? A jeśli nie jest lepsza, to czy nadal ma sens? By odpowiedzieć na te pytania, potrzebujemy Lexusa LS 600h. A, że akurat mam do jednego kluczyk...
Lexus LS 600h to limuzyna z najwyższej półki. Zapewnia wielką wygodę podróżowania, jest wystarczająco szybki, a przy tym obniża spalanie 5-litrowego V8. Z jednej strony to dobrze, że umieszczono tu taki silnik, ale z drugiej – co to ma wspólnego z ekologią? Bo przecież chyba o to tu chodzi. O spełnienie zachcianki posiadania hybrydy, pokazanie światu, że troszczy się o środowisko. Z punktu wizerunkowego to być może ważne, ale jeśli miałbym sam wybierać – wolałbym LS 460. Dostajemy praktycznie ten sam samochód, wykończony tak samo dobrze, z nieco słabszym 374-konnym silnikiem, ale z klasycznym automatem. e-CVT jest bardzo komfortowa, tyle że jeśli już mamy mieć pod maską widlastą ósemkę, to mogła by ona pracować jak należy, na poszczególnych przełożeniach.
Choć zdanie „Cena nie gra roli.” z pewnością mogłoby być wypowiedziane przez klienta w salonie Lexusa, to jednak prawda jest taka, że gra – i to bardzo dużą. Wybierając LS-a staniemy bowiem przed wyborem – fajniej pracujący 460 kontra odrobinę szybszy 600h. LS 460 w wersji F-Sport+ kosztuje 517 000 zł, podczas gdy ten sam LS 600h kosztuje już 599 300 zł. A nie chcemy przecież, żeby kiedyś obok naszego LS 460 stanęła wersja hybrydowa. Moglibyśmy poczuć się gorsi, że oszczędziliśmy te 80 tysięcy złotych, a ten nadęty bubek z zarządu ma teraz droższy samochód. Na szczęście ostateczne wątpliwości rozwiewa wersja LS 460 AWD Superior, która kosztuje podstawowo 601 150 zł. 1 850 zł różnicy na „korzyść” wersji z tradycyjnym silnikiem, ale zawsze.
LS 600h nie jest wcale samochodem gorszym. Jest po prostu inny. Oczywiście zamiast niego możesz wybrać LS 460. Pamiętaj tylko, że Twój samochód to Twoja wizytówka. Z czym chcesz być kojarzony?