Opel Meriva 1.4 LPGTEC - tanio w podróż

Opel Meriva z fabryczną instalacją gazową może okazać się bardzo interesującym środkiem transportu dla młodej rodziny. Wizja podróży za półdarmo i praktyczność minivana wydają się bezkonkurencyjne, ale czy to nie marketingowe hasła bez pokrycia? Postanowiliśmy to sprawdzić.

 

Opel Meriva nie rozpala wielu emocji ani nie zapada w pamięć, a jednak to najlepiej sprzedający się minivan w Polsce - szczególnie, jeśli bierzemy pod uwagę klientów indywidualnych. Konkuruje przede wszystkim ceną i wnętrzem, które bardzo dobrze wpisuje się w rodzinne potrzeby. A jeśli dodać do niej fabryczną instalację gazową, okazuje się, że jazda nie musi być wcale droga. Właściwie to może być nawet bardzo tania. Jaka Meriva jest dokładnie? 

 

Oczy orła

Poszczególne generacje kultowych samochodów otrzymują różne przydomki. Z reguły brzmią dość zabawnie. Tym bardziej, kiedy uświadomimy sobie jak bardzo taka nazwa pasuje do wyglądu danego modelu. Civic - „Żelazko”, „Ufo” czy „Jajko” pozwala od razu skojarzyć te nazwy z odpowiednimi wcieleniami kompaktowej Hondy. Słyszałem też, jak na BMW E36 mówi się „Kebab” - kiedyś podobno dotyczyło to określonej konfiguracji, ale utarło się, że mówi się tak na każdą Serię 3 z tamtego okresu. Na ostatnie wcielenie Subaru Imprezy GD mówiło się z kolei „Hawkeye”, czyli Sokole Oko. Opel chyba chciałby, żeby Meriva zyskała przydomek „Eagle Eye”, bo kształt przednich reflektorów ma ponoć przypominać oczy orła. Trochę zbyt poważnie jak na rodzinnego minivana, ale faktycznie wygląda to całkiem ciekawie.

Testowa konfiguracja w ogóle prezentuje się całkiem interesująco. Ciemnoniebieski lakier i czarne felgi nadają trochę sportowego sznytu, a kilka detali z pewnością czyni tę karoserię bardziej atrakcyjną. Oczywiście, trochę dziwnie wygląda dolna linia bocznych okien, ale koniec końców - to całkiem zgrabny miejski samochodzik.

 

Drzwi jak w Wersalu

Cóż może nas bardziej zapraszać do środka, jak nie te drzwi, które otwierają się niczym drzwi wejściowe pałacu w Wersalu? Zarówno przednie jak i tylne otwierają się o niecałe 90 stopni, przy czym tylne - o czym należałoby wspomnieć - otwierają się w przeciwnym kierunku. W taki sposób z tylnej kanapy dużo wygodniej możemy wysiadać, o czym wiedzą już od dawna projektanci Rolls-Royce’ów. Zastosowanie takiej koncepcji w samochodzie segmentu B okazuje się jednak nie tylko wygodne, ale i praktyczne. 

A skoro skupiamy się już na tylnej kanapie, to należałoby się wyjaśnienie - to właściwie nie kanapa, a trzy oddzielne miejsca siedzące, zupełnie jak w większych minivanach. Te siedzenia można przesuwać do przodu i do tyłu, środkowe zamienić w podłokietnik, a zewnętrzne przysuwać także na boki.

Tę kwestię mamy już wyjaśnioną, więc idziemy do przodu. Opel bardzo chwali się fotelami z atestem AGR, które mają być bardzo dobrze dopasowane do kręgosłupa. I są. Te przechwałki, o dziwo, znajdują odzwierciedlenie w rzeczywistości. 

W projekcie kokpitu czuć już mijające lata, ale właściwie nie możemy odmówić mu braku ergonomii. Może tak duża ilość przycisków wymaga nauczenia się ich pozycji, ale przecież samochód kupujemy na lata, a nie jeździmy nowym co miesiąc. Fizyczny przycisk prowadzący do każdej z funkcji na pewno sprawdza się lepiej podczas jazdy, niż jakieś przyciski na ekranie dotykowym, które wymagają przejścia przez kilka poziomów menu. Opel w nowszych modelach delikatnie już odchodzi od koncepcji „jedna funkcja-jeden przycisk” i redukuje ich liczbę, ale nadal nie chce pozbywać się ich w całości - i dobrze. 

Komputer pokładowy jest standardem, ale nie w wersji LPGTEC. Zaraz, zaraz - to czym właściwie jest „komputer pokładowy”? Przecież pomiędzy zegarami widać ten ekranik z czerwonym podświetleniem, który podaje średnie spalanie. No właśnie - robi tylko to i nic poza tym. Nie obliczy zasięgu, średniej prędkości i tym podobnych. Wynika to ze specyfiki użytkowania gazu - wskazania jego poziomu nigdy nie są dokładne, tylko orientacyjne. Pochwalmy jednak Opla za to, jak elegancko wpasował instalację gazową we wnętrze. Obecność alternatywnego źródła napędu zdradza tylko przycisk „LPG”, który służy do zmiany wykorzystywanego rodzaju paliwa. Poziom benzyny i gazu reprezentuje ta sama wskazówka, komputer oblicza też średnie spalanie dla danego źródła. Co najważniejsze - wewnątrz absolutnie nie czuć zapachu propanu-butanu, jaki czujemy w starszych samochodach z taką prawdopodobnie rozszczelnioną instalacją.
 

Zbiornik LPG we wszystkich modelach LPGTEC wypełnia przestrzeń przewidzianą na koło zapasowe, więc w razie przebicia opony wyjścia są dwa - zestaw naprawczy z ładnie wkomponowanym w bagażnik kompresorem albo laweta. Jadąc gdzieś dalej, moglibyśmy właściwie pomyśleć o zabraniu dojazdówki, ale to kosztem przestrzeni bagażowej. Ta standardowo mieści 397 litrów i 1496 litrów po złożeniu oparć drugiego rzędu.

 

Całkiem… sportowo?!

Pewne definicje zmieniają się z czasem. Faktem jest, że dzisiaj praktycznie każdy nowy samochód prowadzi się jak samochód sportowy sprzed 20 lat. Trzeba by więc zmienić definicję „sportowego prowadzenia” i zarezerwować ją tylko dla samochodów, które faktycznie takimi być próbują.

Bo Opel Meriva prowadzi się zaskakująco dobrze, można użyć tu określenia „sportowo”, ale przecież to mały, rodzinny minivan. Nikt od niego nie oczekuje sportu. A jednak ten samochód nie jest zbyt podsterowny - poślizgi przedniej osi pojawiają się właściwie dopiero, kiedy naprawdę szybko zaatakujemy ciasny zakręt. O nadsterowności w ogóle nie ma mowy, z oczywistych względów. W każdym razie przyczepność jest i zbyt wcześnie na kawę się nie wybiera.

To zachęca do bardziej żwawej jazdy, ale powstrzyma nas silnik. Oczywiście nie wszystkich, bo jeżdżąc na odpowiednio niskich biegach, możemy okazać się szybsi, niż większość kierowców w mocniejszych samochodach na łukach trasy „Kraków-Zakopane”, ale jako modelowy kierowca minivana, mamy przecież na pokładzie jeszcze żonę i conajmniej jedno dziecko. Małe. A małe dzieci cierpią często na chorobę lokomocyjną. Sam przez to przechodziłem, wiem o czym mówię.

Silnik jest więc dość słaby. Wydawałoby się, że te 120 KM, które potrafi wygenerować, będzie wystarczające, ale 5-biegowa manualna skrzynia biegów ma dość długie przełożenia. 175 Nm momentu obrotowego pojawia się przy pomocy turbosprężarki w szerokim zakresie od 1750 do 4800 obr/min, co w połączeniu z taką „długą” skrzynią bardziej zachęca nas do jazdy ekonomicznej niż sportowej. Wystarczy też spojrzeć na osiągi - 11,5 s do „setki” na benzynie i 11,8 s na gazie to nie są wartości wyczynowe. 

Zauważmy jednak jak mało 1.4-litrowy silnik potrafi zużywać paliwa. Wyliczankę musimy podzielić ze względu na rodzaj paliwa. Tak więc jazda z użyciem bezołowiowej wymaga średnio 5,9 l/100 km, 4,8 l/100 km w trasie i 7,8 l/100 km w mieście. LPG zadowoli się średnio 7,4 l/100 km, 6,1 l/100 km w trasie i 9,8 l/100 km w mieście. Faktycznie zużywa nieco więcej, w mieście z wykorzystaniem LPG najczęściej oglądałem zużycie na poziomie 11-12 l/100 km.

Skupmy się jeszcze chwilę na tym całym LPGTEC. To nie jest instalacja wykonywana gdzieś w okolicy salonu czy serwisu - w tym wypadku „fabryczna” oznacza „montowana fabrycznie na taśmie produkcyjnej”. Opel Meriva LPGTEC ma więc odpowiednio utwardzone gniazda zaworów i zawory, co ma uodpornić jej silnik na wyższą temperaturę spalania LPG. Mapa silnika również jest nieco inna niż w zwykłym 1.4 Turbo, bo ma zapewniać płynne przejścia pomiędzy rodzajami paliwa. Oczywiście takie rzeczy mogłaby nam też zrobić renomowana firma, która zajmuje się instalacjami gazowymi, tylko czy koszt tego zamknie się w 2000 zł? Nie zawsze. Opel buduje te samochody masowo, więc powiedzmy, że dostajemy cenę „hurtową”, dzięki której cena takiej instalacji zwróci się po około 15000 km, czyli prawdopodobnie jeszcze przed pierwszym przeglądem. Oczywiście w cenniku cena instalacji to 5000 zł, ale już od dłuższego czasu trwa promocja, która pozwala tankować LPG za te 2000 zł.

 

Dla „Janusza”? Absolutnie nie!

Dziennikarze motoryzacyjni bywają skutecznie odrywani od rzeczywistości. Ceny testówek często nie schodzą poniżej 100 tys. zł, są to wersje najlepiej wyposażone, z mocniejszymi silnikami. Kiedy więc dostajemy kluczyki do samochodu za 50 tys. zł, łatwo popaść w skrajności. Możemy zacząć patrzeć na taki samochód z przymrużeniem oka, żartować, że to taki samochód dla stereotypowego „Janusza i Grażyny”, że nie ma w nim żadnych emocji, że jest nudny.

Spójrzmy jednak na to obiektywnie. Ceny Opla Merivy zawierają się w przedziale od ok. 50 tys. zł do nieco ponad 80 tys. zł. Większość sensownie skonfigurowanych egzemplarzy kosztuje około 65 tys. zł. Mówimy o nowym samochodzie, ale też o kwocie 50 tys. zł. W Polsce takich pieniędzy nie zarabia się „ot tak”. Jasne, za tyle kupimy 10-letnie BMW Serii 5 z fajnym silnikiem i prestiż się będzie zgadzał, ale jeśli chcemy odebrać z salonu nowy samochód i nie martwić się tym, czy ktoś nas oszukał przy sprzedaży, czy też nie - Opel Meriva to bardzo ciekawa propozycja dla rodziny. Stosunkowo niewielka kwota nie musi wiązać nas kredytem na 10 lat, a w dodatku dostarczana przez producenta instalacja gazowa pozwala jeździć za półdarmo.

Oczywiście, że są ciekawsze samochody. Meriva jest zwyczajnie „w porządku”. Taki szary kolega ze szkolnej ławki, którego pamiętasz, bo był miły i zawsze pożyczał ci długopis, kiedy zapominałeś swojego.

 

* Pomiar spalania zobaczysz, klikając TUTAJ

 

Dodano: 7 lat temu,
autor: Mateusz Raczyński,
zdjęcia: Mateusz Raczyński
Zobacz inne artykuły
Bezpieczeństwo w Mazda CX-60 – czyli systemy wspomagające i ochrona
Chcesz poczuć się jak właściciel ponad 3000 aut, których nie musisz naprawiać ani ubezpieczać? Takie rzeczy tylko w Traficarze
Okazje ze Stanów mogą być pułapką, ale nie muszą. Oto, jak sobie z nimi radzić
Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje Politykę prywatności .