Przyjemność z minusem

Rzadko który samochód wzbudził we mnie tak mieszane uczucia. Cieszyłem się strasznie, że będę miał możliwość pojeździć kabrioletem, który jest jednym z najładniejszych i najpopularniejszych tego typu aut na świecie. Przypadła mi wersja Roadster Coupe, której rozkładany dach jest metalowy. Są także wersje z miękkim dachem z tkaniny.

Pierwsze próby dostania się do auta zmniejszyły mój entuzjazm. Samochód stał zaparkowany na tyle blisko innego auta, że długie drzwi nie dały się otworzyć na tyle szeroko, żeby zapewnić bezproblemowe wejście. Wchodząc do MX-5 musiałem się zawsze nieco nagimnastykować, bo samochód jest bardzo niski. Wersja Roadster Coupe ma tylko 125,5 cm wysokości (auto z miękkim dachem jest o centymetr niższe), przy długości 402 cm i szerokości 172 cm.

Problemy dotyczyły oczywiście tylko sytuacji kiedy dach był rozłożony. Przy schowanym dachu można wsiadać nawet bez otwarcia drzwi. Wnętrze jest dość ciasne, przy czym nie narzekałem na niewygodę, a raczej czułem, jakbym był wrośnięty w auto. Minusem znowu okazała się wysokość. Przy wzroście 182 cm nie mogłem ustawić oparcia na tyle pionowo jak lubię, bo miałem już głowę w dachu a oczy na poziomie ramy przedniej szyby. Trzeba było nieco bardziej położyć oparcie. Poza tym dobranie oddalenia fotela czy położenia kierownicy nie sprawiało żadnego problemu.

W kabinie jest spory, zamykany schowek przed pasażerem, niewielka półka pod centralną konsolą i zamykana półka na tunelu, w której są dwa uchwyty na kubki. Między oparciami foteli także znajduje się zamykany schowek, w którym umieszczono cięgło otwierające klapkę wlotu paliwa. Ile się go naszukałem, zanim nie sprawdziłem w instrukcji obsługi! Na drzwiach są miejsca na półlitrowe butelki i niewielkie siatki, mające chociaż częściowo zastąpić kieszenie.

Za fotelami jest plastykowa ścianka oddzielająca kabinę od przestrzeni na dach. W przeciwieństwie do innych aut typu coupe – cabrio tu miejsce na dach jest oddzielone od bagażnika. Nawet kiedy rozkładamy dach nie dysponujemy większą przestrzenią bagażową – ma ona zawsze pojemność 150 l i kryje się za niewielką klapą, nieco ograniczającą i tak niewielką funkcjonalność bagażnika.

Kiedy jednak ruszyłem szybko wybaczyłem Maździe MX-5 wszystkie te niedogodności. Samochód jest bardzo zwarty i na drodze znakomicie się zachowuje. Tylny napęd przy silniku z przodu pozwolił na równe rozłożenie masy między osie, a niskie nadwozie to nisko umieszczony środek ciężkości. Jak na swoją długość i wysokość jest dość szeroki, a do tego ma stosunkowo duży rozstaw osi (233 cm) i kół. Jest więc bardzo stabilny i zwrotny. Tylnonapędowe auto na łukach potrafi nieco zarzucić tyłem wzmacniając wrażenie sportowej, dynamicznej jazdy. Sama przyjemność!

Pod maską miałem dwulitrowy silnik benzynowy o mocy 160 KM i maksymalnym momencie obrotowym 188 Nm, połączony z sześciostopniową, automatyczną skrzynią biegów. Ważący niewiele ponad tonę samochód przyspiesza do 100 km/h w 7,9 sekundy, a jego maksymalna prędkość to 218 km/h. Auto rozpędza się żwawo, wyraźnie pozwalając odczuć przyspieszenie nawet na wyższych prędkościach. Wrażenie dynamiki potęguje odpowiednio dobrane brzmienie silnika. Wykorzystano wzmacniające dźwięk elementy nie tylko w układzie wydechowym, ale i w dolotowym.

Zrobiłem tym samochodem niemal 2000 km – po połowie w mieście i poza terenem zabudowanym. Spaliłem średnio 7,7 l/100 km. Wartość średniego spalania podawana przez producenta to 7,6 l/100 km. Pod względem zużycia paliwa samochód zaskoczył mnie pozytywnie, ale zawieszenie nie raz przyprawiło mnie o stan przedzawałowy. Na równej drodze wszystko było w porządku – jak pisałem wyżej sama przyjemność. Niestety w moim mieście prują wszystkie ulice i jest dziura na dziurze. Mały prześwit i niskoprofilowe koła cierpiały na dziurach wyraźnie. Uderzyłem podwoziem o szczyt progu zwalniającego, choć pokonywałem go bardzo wolno. Przejechany przez któreś z poprzedzających mnie aut kot także obijał mi się o podłogę. Pod względem wysokości prześwitu to zdecydowanie nie jest auto na nasze drogi.

W sumie minusów widziałem sporo, ale nie zdołały zepsuć przyjemności jaką daje jeżdżenie tym autem.

Dodano: 13 lat temu,
autor: Piotr Myszor
Zobacz inne artykuły
Bezpieczeństwo w Mazda CX-60 – czyli systemy wspomagające i ochrona
Chcesz poczuć się jak właściciel ponad 3000 aut, których nie musisz naprawiać ani ubezpieczać? Takie rzeczy tylko w Traficarze
Okazje ze Stanów mogą być pułapką, ale nie muszą. Oto, jak sobie z nimi radzić
Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje Politykę prywatności .