Skoda Octavia Combi L&K w cenie Superba. Czy warto?

Skoda Octavia ma wiele wcieleń. Jednym z nich jest najlepiej wyposażona wersja Laurin & Klement. Tylko czy ma ona w tym samochodzie sens?

Segment premium to przede wszystkim logo na masce. Za nim idzie jakość wykonania, technologie, ogólna prezencja samochodu i oczywiście cena. A co, jeśli nie zależałoby nam na marce z tego segmentu, ale lubimy otaczać się ciekawszymi materiałami?

Odpowiedzią na taką potrzebę może być Skoda Octavia Laurin & Klement.

 

Więcej elegancji

Skoda Octavia to bardzo popularny samochód, a przez to chyba nikt nie zwraca już na niego uwagi. Po części za taki stan rzeczy należałoby winić firmy, które Octavię kupują masowo. Nie ma im jednak co się dziwić – to dobry, przestronny samochód w niezłej cenie.

Jeśli jednak chcielibyście zerwać z kanonem białego kombi z logo Skody, L&K może być dla Was.

L&K ma parę delikatnych dodatków, które mają sprawić, że będzie Octavia wyglądała bardziej elegancko, ale to raczej detale. Na boku znajduje się napis „Laurin & Klement”, koła to specyficzne, 18-calowe felgi w kształcie turbiny. Mamy też więcej chromu i standardowe, adaptacyjne reflektory Full LED.

Jeśli przyjrzymy się dolnej części zderzaka, zobaczymy tam chromowaną listwę. Ten detal pojawia się tylko w wersjach Style i L&K, podobnie, jak błyszcząca, lakierowana na czarno atrapa chłodnicy.

 

Więcej brązu

Wnętrze wersji L&K od razu rozpoznamy, jeśli w konfiguratorze została wybrana brązowa tapicerka. Nie zobaczymy jej w żadnej innej wersji. W dodatku nie ogranicza się to tylko do foteli, bo brązowe stają się też panele deski rozdzielczej, drzwi i tunelu centralnego.

Sama tapicerka to połączenie skóry i alcantary, a na fotelach pojawia się też haftowane logo Laurin & Klement. Trzeba przyznać, że wygląda to całkiem gustownie.

W standardzie dostajemy też listwy dekoracyjne dedykowane dla tej wersji i podświetlenie ambientowe z możliwością wybrania jednego z 10 kolorów.

Za dopłatą możemy do wnętrza dobrać kierownicę z łopatkami dla skrzyni DSG i podgrzewaniem. Za same łopatki zapłacimy 400 zł, ale z podgrzewaniem będzie to już 950 zł.

Radio infotainment Bolero stanowi wyposażenie seryjne. To 8-calowy ekran dotykowy z funkcją zbliżeniową, która rozpoznaje też gesty. Obsługa gestami ogranicza się do machania ręką niedaleko ekranu, by przewinąć ekran. W systemie zintegrowano też funkcję Bluetooth, seryjny system audio Canton z ośmioma głośnikami i SmartLink+. Jako opcja do dyspozycji jest obsługa głosowa.

Mamy dostępną też funkcję Care Connect, która dodaje przycisk telefonu alarmowego, ale też pokazuje informacje o naszym samochodzie na telefonie. Jest to o tyle przydatne, że kiedy „zgubimy” auto na parkingu, możemy od razu go zlokalizować – tak na mapie, jak i włączając zdalnie sygnały dźwiękowe i kierunkowskazy.

 

Mocny diesel pod maską Octavii

Testowana konfiguracja Skody Octavii obejmuje silnik 2.0 TDI z automatyczną 7-biegową skrzynią biegów DSG. Silnik ten rozwija 184 KM i 380 Nm, co przekłada się na całkiem niezłe osiągi w postaci przyspieszenia od 0 do 100 km/h w 7,2 sekundy.

Napęd przekazywany jest na cztery koła, więc nie ma tu też problemu z przeniesieniem tej mocy na koła. O ile w większości sytuacji napęd 4x4 w samochodzie tego typu nie będzie wykorzystywany, tak z pewnością docenimy go wraz z nadejściem ostrzejszej zimy. Zupełnie jak w tym roku.

Dynamika silnika i szybkość skrzyni DSG zapewniają bardzo poprawne prowadzenie i osiągi. Nie mamy żadnych problemów z wyprzedzaniem, czy rozpędzaniem się do prędkości autostradowych.

Ciężko jednak powiedzieć, by Octavia w takiej wersji była emocjonująca w prowadzeniu. Jest relaksująca i raczej mało angażująca. Bardzo neutralna, z delikatną tendencją do podsterowności. Jeździ dokładnie tak, jak powinien samochód tej klasy – bo przecież nie każdy musi być wybitnie sportowy. Zresztą, od tego jest Octavia RS.

Zużycie paliwa w cyklu mieszanym ma wynosić 6,3 l/100 km. Mimo sporej mocy, nie jest to nierealny wynik – w naszym teście na ekranie komputera przeważnie widniała wartość 7,5 l/100 km.

 

Ile zapłacimy za Octavię Combi L&K?

Ceny Skody Octavii Combi zaczynają się obecnie od 75 050 zł z podstawowym wyposażeniem i silnikiem 1.0 TSI 115 KM. L&K kosztuje przynajmniej 126 400 zł, ale z takim silnikiem, jak testowany, to już 141 950 zł plus dodatki. Sporo.

Dodatkowo w tym samochodzie mieliśmy aktywny tempomat do 160 km/h z ogranicznikiem prędkości za 2 600 zł. Zapasowe koło stalowe dojazdowe, podnośnik i klucz kosztowały 450 zł, a bezkluczykowy dostęp do samochodu z alarmem 2 600 zł. Ceny pozostałych 16 dodatków wahają się od 200 zł do 8 600 zł.

 

Inaczej niż we flocie

Sensu wersji Laurin & Klement należałoby szukać przede wszystkim w kontekście całego rynku. Octavii jest na drogach dużo, więc jeśli chcesz się wyróżnić i pokazać, że to twój prywatny samochód, możesz kupić wersję L&K. Możesz, ale czy nie lepiej kupić ciekawszą i bardziej rzucającą się w oczy Octavię RS? Kosztuje prawie tyle samo. Za podobną kwotę moglibyśmy też mieć dobrze wyposażonego Superba.

Chociaż więc w Octavii L&K w zasadzie wszystko „gra”, materiały są fajne, a wnętrze ciekawsze od pozostałych wersji, to jednak jak na Octavię jest dość droga. Wybierając swój następny samochód, na pewno warto się chwilę nad nią zastanowić, a później wybrać... coś bardziej rozsądnego.

Dodano: 5 lat temu,
autor: Mateusz Raczyński,
zdjęcia: Mateusz Raczyński
Zobacz inne artykuły
Bezpieczeństwo w Mazda CX-60 – czyli systemy wspomagające i ochrona
Chcesz poczuć się jak właściciel ponad 3000 aut, których nie musisz naprawiać ani ubezpieczać? Takie rzeczy tylko w Traficarze
Okazje ze Stanów mogą być pułapką, ale nie muszą. Oto, jak sobie z nimi radzić
Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje Politykę prywatności .