Toyota Yaris GRMN – jak bardzo różni się od „zwykłej” wersji?

Toyotę Yaris znamy i lubimy już od wielu lat – stała się hitem sprzedaży tuż po zaprezentowaniu jej w 1999 roku. Przez kolejne lata przyszła pora na następne generacje i wersje silnikowe. Obecnie dostępna jest nawet hybryda. Ostatnio jednak Toyota stwierdziła, że przyda się jeszcze jedna odmiana – sportowa. I oto jest – Yaris GRMN, który już samym wyglądem wzbudza emocje.

Yaris z „pazurem”

Niektóre marki, tworząc szybsze wersje danego modelu, nie zmieniają bardzo wyglądu zewnętrznego. Toyota w tym przypadku postąpiła jednak zupełnie inaczej. Gdy postawimy obok siebie klasycznego Yarisa i GRMN, to nawet osoba nie interesująca się motoryzacją bez problemu odgadnie, które auto jest bardziej sportowe. Na całym nadwoziu znajdziemy mnóstwo czarno-czerwonych akcentów oraz znaczków GRMN, przypominających nam na każdym kroku, czym jedziemy.
Przód jest zdominowany przede wszystkim przez ogromny grill, który u spodu posiada, a jakby inaczej, czerwone wykończenie.

Patrząc z boku, w oczy rzucają się 17-calowe felgi BBS – ich czarne wykończenie świetnie komponuje się z resztą. Warto w tym momencie wspomnieć, że Yarisa GRMN spotkamy tylko w nadwoziu trzydrzwiowym.

A tył? Tu dopiero jest, o czym opowiadać… Sporych rozmiarów spojler robi wrażenie, ale jeszcze lepiej wygląda centralnie umieszczona końcówka układu wydechowego wraz z dyfuzorem.

Podsumowując: gdy spotkamy to auto na ulicy, na pewno nie przejdziemy obok niego obojętnie.

 

Sportowy duch również i tu

We wnętrzu również sporo zmian. O dobre trzymanie boczne zadbają fotele Boshoku, a szybkie manewrowanie ułatwi nam kierownica zapożyczona z modelu GT86. Miłym dodatkiem są też aluminiowe pedały oraz zmienione tarcze zegarów. Najważniejsze jednak jest to, że zachowano praktyczność i ergonomię ze zwykłego Yarisa. W końcu hot hatch powinien być autem uniwersalnym – rano zawieziemy nim dzieci do szkoły, a dopiero potem możemy udać się na tor, aby trochę poszaleć.

 

Niespodzianka pod maską

Pod maską tego modelu pracuje silnik 1.8, który jest wspomagany – uwaga – kompresorem. W dzisiejszych czasach to już rzadkość, więc zastosowanie takiego komponentu tym bardziej cieszy. Moc, jaką dysponuje Yaris GRMN, to 212 KM, co przy lekkim nadwoziu spokojnie wystarczy, aby na naszej twarzy pojawił się „banan”. Toyota zapewnia, że przyspieszenie do 100 km/h potrwa 6,5 sekundy, a maksymalnie pojedziemy 230 km/h. To wszystko przekazywane jest na przednie koła przy pomocy 6-biegowej, manualnej przekładni.

Ciekawym dodatkiem w tym aucie jest mechanizm różnicowy Torsen oraz specjalne dla tego modelu amortyzatory firmy Sachs.

Rozpędzić się mamy czym, ale nie zapominajmy, że trzeba jeszcze czasem wyhamować… W tym przypadku za bezpieczne hamowanie odpowiadają hamulce z czterotłoczkowymi zaciskami.

To wszystko jednak tylko informacje prasowe, ale miejmy nadzieję, że Yaris w tej wersji szybko trafi do nas do Krakowa, gdzie przeprowadzimy dokładne testy.

 

Już za późno…

Co w ogóle oznacza GRMN? To skrót od Gazoo Racing Masters of Nürburgring. Modele z tym oznaczeniem przypominają nam o sukcesach Toyoty w rajdach WRC. Kolorystyka auta również nie jest przypadkowa – nawiązuje właśnie do Yarisa WRC.

Doświadczenie japońskiej marki w rajdach przełożyło się na modyfikacje w wersji GRMN. Dlatego Toyota nie zwiększyła tylko mocy auta, ale wprowadziła też szereg innych, znaczących zmian.

Yaris GRMN na papierze wygląda świetnie i pewnie wielu z Was już chce rozbijać świnkę skarbonkę, ale teraz niestety muszę Was zmartwić. Japoński hot hatch jest jedynie edycją limitowaną i wszystkie 400 sztuk, mimo ceny wynoszącej 139 900 zł, zostało sprzedanych.

Rynek hot hatchy stale się powiększa, więc decyzja Toyoty o wprowadzeniu Yarisa GRMN nie powinna nikogo dziwić. To auto zebrało wszystko to, co najlepsze z standardowej wersji, a ponadto oferuje mocny silnik i kilka innych zmian, które dodadzą nam adrenaliny. Z zewnątrz oraz w środku również nie brakuje nowości, więc z całą pewnością nie pomylimy tej odmiany z popularną „elką”.

Dodano: 5 lat temu,
autor: Maciej Nowak,
zdjęcia: Toyota, Galeria użytkowników AutoCentrum
Zobacz inne artykuły
Bezpieczeństwo w Mazda CX-60 – czyli systemy wspomagające i ochrona
Chcesz poczuć się jak właściciel ponad 3000 aut, których nie musisz naprawiać ani ubezpieczać? Takie rzeczy tylko w Traficarze
Okazje ze Stanów mogą być pułapką, ale nie muszą. Oto, jak sobie z nimi radzić
Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje Politykę prywatności .