Volvo V40 T4 FL - lifting katalogowy

Hatchback Volvo doczekał się faceliftingu. Teraz bardziej przypomina nową linię modelową, ale zmiany dotarły także do wewnątrz. Jak wiele zmieniło uderzenie młota Thora?

Choćbyśmy czuli się osaczeni przez SUV-y, to jednak nadal samochody segmentu C sprzedają się najlepiej. Oferują wszystko, czego może chcieć kierowca: mogą być praktyczne, szybkie i wygodne. To samochody dla tych, których nie tak łatwo kupić sloganami - wolność i przygoda tylko w crossoverze? Przecież i tak niewielu kierowców zjeżdża nimi z asfaltu. Po co dopłacać, skoro można mieć wszystko w „zwykłym” kompakcie?

Właśnie dlatego znaczna większość producentów jest obecna w tym segmencie. Jest w nim też Volvo - i to nie od wczoraj. Pamiętamy przecież 480 z przeszkloną klapą bagażnika, nie tak dawno temu produkowano jeszcze C30. Następcą hatchbackowej tradycji w Volvo jest V40, które niedawno zostało odświeżone. Co się zmieniło?

Nowy młot w starym kloszu

Lifting miał upodobnić Volvo V40 do nowej gamy modelowej. Jej znakiem rozpoznawczym są reflektory z motywem „młota Thora”, więc nikogo nie dziwi, że pojawiły się też w V40. Pojawia się tu jednak pewna sprzeczność. Szwedzki kompakt został zaprojektowany jeszcze według poprzednich wytycznych, które przewidywały obecność dość obłych linii. To takie miniaturowe XC60. V40 bardzo się jednak klientom podoba w obecnej formie, więc motyw z nordyckiej mitologii (lub z filmów Marvela, co kto lubi), zamknięto w niezmienionych kloszach. Efekt jest całkiem przyzwoity, ale ten samochód wyglądał tak samo dobrze przed liftingiem. Pojawiła się też nowa atrapa chłodnicy z aktualnym logo producenta. 

Większych zmian tu nie zauważymy, chyba, że oglądamy akurat model w jednym z trzech nowych kolorów. W katalogu pojawiło się też 8 nowych wzorów felg. Poza tym - zmian niewiele, bo po co eksperymentować z czymś, co się sprawdza.

Zmiany w katalogu

Gdyby nie te zmienione reflektory, liftingu moglibyśmy nie zauważyć. Zmiany sięgają bowiem głównie do katalogu. Tyle, że katalog ma wpływ na to, jak samochód wygląda. Może więc te zmiany nie są takie znikome?

W każdym razie teraz możemy na przykład zamówić czarną podsufitkę do każdej wersji. Lifting przyniósł kilka nowych rodzajów tapicerki, które zestawimy z nowymi rodzajami dekorów, jak choćby z drewnem przypominającym to z S90. 

Nowy jest też kluczyk. Zmieniono w nim logo producenta na bardziej aktualne. Najwięcej nowości czeka na nas pośród technologii. Volvo znacznie usprawniło usługę Volvo On Call. Dodano do niej wsparcie inteligentnych zegarków, jak Apple Watch, Android Wear i Microsoft Band 2. W usłudze VOC pojawia się też możliwość synchronizacji osobistego kalendarza z nawigacją samochodu. Volvo V40 ustawi cel nawigacji zgodnie z wpisem kalendarza. Wychodząc na spotkanie, musimy więc tylko wejść do samochodu i ruszyć. Nawigacja jest już ustawiona. 

Aplikacja Volvo On Call zyskała też funkcję zarządzania flotami liczącymi do 10 samochodów. W ten sposób możemy podglądać status samochodów na tablecie lub komputerze z systemem Windows 10. 

Kolejna nowość w tej samej kategorii to fizyczny przycisk Flic. Możemy przypisać mu dowolną funkcję i umieścić go w dowolnym miejscu - w garażu, w kuchni, przy domofonie - gdziekolwiek. Przypisując mu, na przykład, uruchamianie ogrzewania postojowego, zawsze wsiądziemy do ciepłego samochodu. 

Jest też nowa klimatyzacja CleanZone, która filtruje brzydkie zapachy bez konieczności zamykania obiegu. Testowałem to w najróżniejszych warunkach - działa. 

Materiały są naprawdę przyzwoite. Wykończenie również. Na pochwałę zasługują też wygodne, nieźle wyprofilowane fotele, choć kwestia tapicerki może być dyskusyjna. „Kratka” wygląda trochę, jak tapicerka kanapy narożnej.

Bagażnik mieści rozsądne 324 litry bagażu, co wystarczy na dłuższe wyjazdy, jeśli tylko podejdziemy do pakowania rozsądnie. 

Przyjemność jazdy

Przyjemność prowadzenia, po przejażdżce Volvo V40 oznacza to, że przyjemnie się w nim siedzi. Nie ważne, na którym miejscu. No dobrze, można uznać, że ilość miejsca jest jedynie wystarczająca, ale chodzi o to, że nie musisz siedzieć za kierownicą. 

Jeśli jednak już usiądziesz, poczujesz pod nogą 190 KM pochodzące z 2-litrowego silnika benzynowego z rodziny DRIVE-E. Dodajmy do tego 300 Nm momentu w zakresie od 1300 do 4000 obr/min, a okaże się, że to naprawdę dynamiczny hatchback. 

Pierwsza „setka” pojawia się bowiem po 6,9 s, kiedy prędkość maksymalna to 210 km/h. Osiągi bliskie hot hatchy, zaledwie o 0,8 s wolniej od Type-R, ale Volvo nawet nie próbuje nazywać V40 w ten sposób. Jest jeszcze 245-konny silnik T5.

Volvo określa ten silnik jako T4. Macie rację, jeśli zaczęliście się zastanawiać, czy na pewno ma pojemność 2 litrów. Przed liftingiem to oznaczenie widniało przy silniku 1.6 o mocy 180 KM. Mniejsza pojemność oznaczała o 60 Nm mniejszy moment obrotowy i gorsze osiągi - 7,7 s do 100 km/h w wersji z manualną skrzynią biegów i 8,5 s z automatem. 

Teraz T4 oferowane jest tylko z automatem. Wcześniej był to 6-biegowy Powershift znany z Forda, ale teraz to 8-biegowy Geartronic. Nowa skrzynia i większy silnik urywają aż 1,6 s od czasu przyspieszenia, przy wzroście mocy wynoszącym zaledwie 10 KM. 

Czy Volvo V40 jest dynamiczne? Jak najbardziej. Czy wzbudza emocje? Niekoniecznie. Moment rozwijany jest bardzo liniowo, przez co to przyspieszenie nie wgniata w fotel. Na wyższych obrotach, zaraz przed zmianą biegu, silnikowi brakuje „pary”. Droga do czerwonego pola nagle się wydłuża, przez co mamy wrażenie, że skrzynia biegów przeciąga zmianę. Nie zaburza to dynamiki, ani nie jest szczególnie irytujące. 

Podczas przyspieszania na prostej, sterowanie momentem nie występuje, ale zauważymy taki efekt, kiedy mocno wciśniemy gaz w zakręcie. Wyczuwamy wtedy delikatne ściąganie do wewnętrznej strony zakrętu.

Mimo 190 KM pod maską, zużycie paliwa nie musi być wysokie. Producent podaje 7,2 l/100 km w cyklu miejskim, 4,6 l/100 km w trasie i 5,5 l/100 km średnio. Realnie da się zbliżyć do 5 l/100 km w trasie, da się i do 6 l/100 km w mieście, ale nie po to kupujemy V40 z jednym z najmocniejszych silników. W praktyce, w trasie potrzebujemy około 6-7 l/100 km, w mieście od 8 do 10 l/100 km.

Thor lubi kosmetykę

Zmiany wizualne w Volvo V40 są czysto kosmetyczne. Rozbudowano aplikację Volvo On Call o parę nowych funkcji, ale ostatecznie oznacza to jedynie poprawę tzw. doświadczenia związanego z samochodem, a nie poprawę samego samochodu. Powiększenie silnika i zestawienie go z nową skrzynią biegów mogło wyjść T4 tylko na lepsze. Kompaktowe Volvo nie potrzebowało większych zmian. To bardzo ciekawy, świetnie zaprojektowany samochód, który cieszy oko i pozwala komfortowo podróżować. Czego chcieć więcej?
 
  
Dodano: 7 lat temu,
autor: Mateusz Raczyński
Zobacz inne artykuły
Bezpieczeństwo w Mazda CX-60 – czyli systemy wspomagające i ochrona
Chcesz poczuć się jak właściciel ponad 3000 aut, których nie musisz naprawiać ani ubezpieczać? Takie rzeczy tylko w Traficarze
Okazje ze Stanów mogą być pułapką, ale nie muszą. Oto, jak sobie z nimi radzić
Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje Politykę prywatności .