Alternatywa dla niemieckich limuzyn - Lexus GS (1997-2005)

Japońska limuzyna nie zachwyca stylizacją, jednak wyróżnia ją standard wyposażenia, komfort i osiągi. Podaż używanych egzemplarzy jest niewielka, jednak szukać warto, ponieważ ceny używanych Lexusów GS nie są wyśrubowane, a pojazd jest bezawaryjny.

Pierwsza generacja Lexusa GS dotarła do Europy w 1993 roku. W Japonii sprzedaż samochodu pod marką Toyota Aristo rozpoczęła się dwa lata wcześniej.

W 1997 roku do salonów Lexusa trafił nowy GS. Zwiększony rozstaw osi poprawił przestronność wnętrza, a obła linia nadwozia stanowi rozwinięcie kształtów GS-a pierwszej generacji, które zaproponowało studio Giugiaro. Mimo tego Lexusa GS trudno uznać za piękny samochód. Wręcz przeciwnie. Na nadwoziu pozbawionym charakteru mógłby pojawić się dowolny znaczek japońskiego lub koreańskiego koncernu.

Fani marki wiedzą jednak, że GS jest mistrzem kamuflażu. Pod mało wyszukanym wnętrzem kryje dużą porcję nowoczesnej technologii. W drugiej połowie 2000 r. Lexus GS został zmodernizowany. Poza kosmetycznymi poprawkami nadwozia i wnętrza dopracowano zawieszenie oraz układ hamulcowy.

Karoseria Lexusa GS ma 4,8 metra długości i 2,8-metrowy rozstaw osi, co pozwala przypuszczać, że kabina samochodu będzie bardzo przestronna. Niestety sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Ilość miejsca w kabinie jest przeciętna – prezentowana limuzyna musi uznać wyższość wielu współczesnych samochodów segmentu D. Sporo przestrzeni zabiera rozbudowany tunel środkowy, a po cofnięciu przednich foteli z tyłu sytuacja nie wygląda najlepiej. Świetnie prezentuje się natomiast kufer o pojemności 515 litrów.

Design wnętrza nie zachwyca. Ogromna ilość szarych tworzyw sztucznych nie powinna trafić do limuzyny klasy wyższej. Cóż z tego, że precyzja i solidność montażu, jak również odporność materiałów na zużycie imponują, skoro całość przywodzi na myśl samochody z dużo niższych segmentów. Najszczęśliwszym rozwiązaniem nie są też małe przyciski do sterowania klimatyzacją, które rozmieszczono nad ekranem nawigacji. Jedynym smaczkiem są wskaźniki w tubusach, które wraz z dobrze leżącą w dłoniach kierownicą przypominają o sportowych aspiracjach Lexusa.

Oczywiście japońska limuzyna nie jest sportowcem na miarę BMW serii 5. Świetnie przyśpiesza, i dobrze trzyma się drogi, ale priorytetem był komfort, który zapewniają dość miękkie nastawy zawieszenia, lekko pracujący układ kierowniczy oraz skutecznie wyciszone wnętrze. O tym, że największy nacisk położono na wygodę podróżowania najlepiej świadczy fakt, iż GS był dostępny wyłącznie z automatycznymi skrzyniami biegów.

Raporty spalania Lexus GS - sprawdź, ile wydasz na stacjach paliw

Kto ceni walory jezdne, powinien wybrać flagowego GS430 lub szukać GS300 ze sportowym pakietem – zmodyfikowane zawieszenie i felgi o większej średnicy zapewniają lepszą trakcję.

Lexus, w przeciwieństwie do konkurentów, nie walczył o rekordowe wyniki sprzedaży. Wyspecjalizowały się w tym niemieckie marki Premium - z jednej strony próbują uświadczyć klientów w przekonaniu, że oferują ekskluzywne samochody, a z drugiej budują wolumen dostawami flotowych wersji limuzyn z niewielkimi silnikami benzynowymi oraz oszczędnymi turbodieslami. Dość powiedzieć, że przed laty katalogi Audi A6 otwierało 125-konne 1.8, a Mercedes klasy E był dostępny z dwulitrówką o mocy 136 KM.

Lexus postawił wyłącznie na potężne silniki. Początkowo model GS występował w odmianach GS300 (3.0 R6, 222 KM) i GS400 (4.0 V8, 294 KM). W drugiej połowie 2000 r. miejsce GS400 zajęła odmiana GS430 (4.3 V8, 283 KM), generująca znacznie wyższy moment obrotowy przy niższych obrotach, co poprawiło elastyczność. Nawet w podstawowej wersji japońska limuzyna jeździ świetnie, przyśpieszając od 0 do 100 km/h w czasie 8,2 sekundy oraz osiągając 230 km/h. Topowy GS430 na sprint do „setki” potrzebuje 6,3 s i może gnać 250 km/h.

Japończycy nie oszczędzali też na wyposażeniu. Mimo 15 lat na karku Lexus GS jest w stanie zawstydzić wiele fabrycznie nowych aut. Standard obejmował ABS, cztery poduszki powietrzne, automatyczną klimatyzację, kolumnę kierownicy z dwupłaszczyznową, elektryczną regulacją, elektrycznie sterowane szyby i lusterka, system audio oraz automatyczne skrzynie z pięcioma przełożeniami. Dopłaty wymagały podgrzewane fotele, szyberdach, nawigacja z dotykowym ekranem oraz audio firmowane przez Nakamichi, a po faceliftingu przez Mark Levinson. W zmodernizowanych samochodach zagościły też ksenonowe reflektory, kurtyny powietrzne, asystenta hamowania, ESP oraz przyciski na kierownicy do wybierania przełożeń (E-shift) dla GS300.

Mimo mocnych silników oraz bogatego wyposażenia samochód był tańszy od konkurentów z porównywalnym wyposażeniem. Sytuacja nie dotyczyła jednak polskiego rynku. Przed laty wysokie cło na auta importowane z Japonii sprawiło, że nad Wisłą podstawowa wersja GS kosztowała nawet 260 tys. złotych - ponad dwukrotnie więcej od bazowego A6.

Większość używanych Lexusów GS pochodzi z importu. Dla zainteresowanych zakupem nie mamy dobrych wiadomości. Podaż na rynku wtórnym jest niewielka. „Egzotyczność” modelu nie oznacza problemów z serwisowaniem – w ASO bez problemu kupimy części zamienne i otrzymamy fachową pomoc. Zakup Lexusa GS odradzamy jednak osobom, które z góry zakładają cięcie kosztów. Podaż zamienników jest ograniczona. Rozwiązaniem nie są też części używane. Nie ma ich wiele, a dostępne kosztują dużo.

Na szczęście Lexus GS rzadko wymaga czynności wykraczających poza zakres przewidziany w okresowych przeglądach. Jednym z najbardziej podatnych na uszkodzenia podzespołów jest zawieszenie – stuki i hałasy towarzyszące pokonywaniu nierówności sygnalizują wybicie sworzni i tulei. Zdarzają się też błędy elektroniki, awarie systemu audio i nawigacji, jak również uszkodzenia różnych czujników, w tym systemu ESP. Terminowo serwisowane silniki oraz automatyczne skrzynie biegów pozostają bezawaryjne przez setki tysięcy kilometrów. Jako pierwsze poddają się uszczelki, czego następstwem są niewielkie wycieki oleju. Oczywiście należy podkreślić, że mowa o bezwypadkowych i regularnie serwisowanych GS-ach. Wysoką trwałość Lexusa GS potwierdzają czołowe lokaty w rankingach satysfakcji klientów JD Power.

Opinie kierowców - na co skarżą się posiadacze Lexusa GS

Lexus jest jedną z najmłodszych marek – stanowił odpowiedź Toyoty na rozwijający się segment Premium. Pierwsza limuzyna z literą L na masce trafiła na drogi w 1989 roku. Zarząd koncernu Toyota doskonale zdawał sobie sprawę, że jakiekolwiek potknięcie może oznaczać klęskę ambitnego projektu. Kolejne modele Lexusa musiały więc być bardziej zaawansowane technicznie od konkurencji oraz dopracowane do granic możliwości. Takie założenia wciąż procentują. Mimo upływu lat pierwsze Lexusy wciąż nie sprawiają wrażenia przestarzałych, a ich użytkownikom pojęcie poważnych lub powtarzających się usterek jest nieznane. W przypadku drugiej generacji modelu GS, bez względu na zakątek globu, mówi się jedynie o dwóch wadach – mało wyszukanej stylizacji oraz wysokim zużyciu paliwa.

Polecane silniki

Benzynowy 4.3 V8: Nawet bazowy silnik Lexusa GS o pojemności trzech litrów zapewnia świetne osiągi. Jeżeli zakładany budżet pozwoli na zakup egzemplarza z motorem 4.3 V8, warto poważnie zastanowić się nad taką inwestycją. Otrzymamy kompletnie wyposażoną limuzynę z elastyczną i nieprzeciętnie kulturalną jednostką napędową, która w cyklu mieszanym spala ok. 13-14 l/100km, czyli niecałe 2 l/100km więcej od 3.0 R6.

Zalety:
+ Wysoki komfort i świetne osiągi
+ Bogate wyposażenie
+ Rozsądne ceny używanych egzemplarzy

Wady:
- Ograniczona podaż na rynku wtórnym
- Wysokie koszty serwisowania
- Mało wyszukana stylizacja nadwozia i wnętrza

Ceny wybranych części zamiennych - zamienników:
Wahacz (przód, dolny): 250-350 zł
Tarcze i klocki (przód): 300-800 zł
Amortyzator (przód, szt.): 300-500 zł

Przykładowe ceny ofertowe:
GS300, 2000 r., 297000 km, 15 tys. zł
GS300, 1998 r., 171000 km, 23 tys. zł
GS300, 2000 r., 209000 km, 25 tys. zł
GS430, 2001 r., 181000 km, 34 tys. zł

Dodano: 11 lat temu,
autor: Łukasz Szewczyk
Zobacz inne artykuły
Bezpieczeństwo w Mazda CX-60 – czyli systemy wspomagające i ochrona
Chcesz poczuć się jak właściciel ponad 3000 aut, których nie musisz naprawiać ani ubezpieczać? Takie rzeczy tylko w Traficarze
Okazje ze Stanów mogą być pułapką, ale nie muszą. Oto, jak sobie z nimi radzić
Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje Politykę prywatności .