Opel Insignia Country Tourer – podniesione kombi zamiast SUV-a

Rynkiem motoryzacyjnym zawładnęła moda na wszelakiej maści SUV-y i crossovery. Każdy producent ma w swojej ofercie coraz więcej tego typu modeli, jednak w ich cieniu czają się bardzo sensowne i równie praktyczne kombi z lekko podniesionym zawieszeniem i plastikowymi dodatkami. Jednym z przedstawicieli tego niezbyt licznego gatunku jest Opel Insignia o wdzięcznym przydomku Country Tourer.

Wydawać by się mogło, że tego typu samochody, jak Opel Insignia Country Tourer, powstały w konsekwencji ogromnego zainteresowania wspominanymi na początku SUV-ami, jednak niemal 20 lat temu Audi pokazało światu pierwszego Allroada, który był podniesioną wersją modelu A6. Opel dołączył do tej ligi dopiero w 2013 roku, przy okazji liftingu pierwszej generacji Insignii, podczas którego w gamie pojawiła się wersja Country Tourer. Dla Niemców był to swego rodzaju test i wybadanie potrzeb rynku. I – jak widać – podniesione kombi okazało się na tyle interesujące, by Opel pociągnął temat przy okazji drugiej generacji Insignii.

 

Opel Insignia Country Tourer – plastikowy makijaż

Z zewnątrz Opel Insignia Country Tourer obiecuje nam naprawdę wiele. Przede wszystkim samochód już na pierwszy rzut oka wydaje się być on spory i masywny, co tylko potwierdzają dane techniczne. Długość całkowita nadwozia to 5004 milimetry, co jest wynikiem wykraczającym poza rozmiary Passata Variant (4777 milimetry), Superba Kombi (4865 milimetrów) czy też Volvo V60 Cross Country (4784 milimetry). Jeśli zaś chodzi o pozostałe wartości, to rozstaw osi w Oplu Insignia Country Tourer wynosi 2829 milimetrów, szerokość to 1871 milimetrów, a na wysokość mamy 1525 milimetrów. Z takimi wartościami Insignii jest znacznie bliżej do samochodów o klasę wyższych, co stanowczo czuć w mieście, zwłaszcza przy parkowaniu. Niejednokrotnie zdarzało mi się, że auto lekko wystawało poza wyznaczone miejsca parkingowe…

Odmianę Country Tourer bez najmniejszego problemu rozpoznacie na ulicy – a to przez sporo plastikowych elementów, pojawiających się na zderzakach, drzwiach czy błotnikach. Opel zadbał także o „brzuszek” Insignii i podbił ją od spodu aluminiowymi osłonami. Dodatkowo Opel Insignia Country Tourer stoi 25 milimetrów wyżej względem cywilnych odmian. Z jednej strony to niezbyt wiele bo prześwit wynosi 146 milimetrów, ale z drugiej pozwala bez strachu zjechać kawałek dalej poza asfaltową drogę, czy też podjechać pod nieco wyższy krawężnik. O zapuszczaniu się w teren możecie zapomnieć – niskie kąty natarcia oraz zejścia, spowodowane sporymi zwisami, bardzo szybko ostudzą Wasze zapędy.

 

Praktyczność, praktyczność i jeszcze raz praktyczność – podstawowe cechy Opla Insignia Country Tourer

Jeśli jednak przestaniemy patrzeć na Opla Insignia Country Tourer jak na samochód o jakichkolwiek aspiracjach terenowych, to okaże się, że ma on całą masę zalet. Na pierwszym miejscu postawiłbym zdecydowanie praktyczność. Ogromne nadwozie bardzo pozytywnie odbija się na ilości miejsca – i to nie tylko wewnątrz, ale też i w bagażniku.

Dostępu do niego broni elektrycznie sterowana klapa, która ma dwie dosyć ciekawe opcje. Pierwszą jest małe pokrętło w drzwiach kierowcy, pozwalające ustawić wysokość, na jaką ma otworzyć się klapa. Drugą z nich odkryjecie wieczorem. Podchodząc do zamkniętego auta, pod tylnym zderzakiem wyświetla się logo samochodu po to, by wiedzieć, gdzie machać nogą i skorzystać z opcji bezdotykowego otwierania bagażnika.

Sam kufer ma pojemność 560 litrów i bardzo foremne kształty. W jego wnętrzu znalazło się miejsce dla prowadnic wraz z ruchomymi uchwytami do montażu siatek zabezpieczających, jednego gniazda 12–voltowego, kilku haczyków na zakupy oraz łapek do składania oparć tylnej kanapy. Dobrze, że o nich nie zapomniano, bo bagażnik jest na tyle długi, że ciężko dosięgnąć jego końca. Same fotele kładą się niemalże na płasko, dzięki czemu po ich złożeniu otrzymujemy 1665 litrów w pełni używalnej przestrzeni ładunkowej.

Wielkim zaskoczeniem jest jednak dla mnie ilość miejsca, jaką udało wygospodarować się dla osób podróżujących z tyłu. Wydawać by się mogło, że Skoda Superb ma sporo miejsca na nogi, ale uwierzcie mi, w Oplu Insignia jest go jeszcze więcej. Po raz kolejny wychodzą tu spore wymiary zewnętrzne Opla, które nie zostały roztrwonione. Również nad głową nie jest źle, choć tutaj osoby mające więcej niż 190 centymetrów, mogą delikatnie szorować głowami o podsufitkę. Do worka z plusami dorzuciłbym jeszcze możliwość podgrzania dwóch skrajnych siedzeń, osobne nawiewy, podłokietnik oraz dwa wejścia USB. Myślę, że bez znaczenia na długość trasy nikt nie będzie tu narzekał na brak komfortu.

Pozostało nam jeszcze zajrzeć na dwa przednie siedzenia Insignii. Tutaj na samym początku muszę pochwalić fotel kierowcy z certyfikatem AGR. Opel chwali się nim już od jakiegoś czasu nie tylko w Insignii, ale także w kilku innych modelach i oddać im trzeba, że są naprawdę wygodne. Jednego dnia spędziłem w nich lekko ponad 7 godzin ciągłej jazdy i wysiadłem bez jakichkolwiek oznak zmęczenia. Siedzenia dostały możliwość regulacji praktycznie w każdej płaszczyźnie, nawet z opcją ściśnięcia boczków, przez co zajęcie idealnej i wygodnej pozycji za kierownicą nie stanowi żadnego problemu. Jest tutaj także opcja masażu, choć w mojej ocenie jest ona zbędna. Jest też podgrzewanie oraz wentylacja foteli.

Całe wnętrze Opla Insignii Country Tourer nie różni się w zasadzie niczym od pozostałych odmian tego modelu. Doceniam także to, że Opel wreszcie „poszedł po rozum do głowy” i uporządkował swoje deski rozdzielcze. Usunięcie z nich miliona przycisków poprawiło nie tylko ergonomię, ale też i estetykę, przez co wnętrze Insignii sprawia bardziej przytulne wrażenie.

Jak to bywa w nowych samochodach, centralnym punktem kokpitu jest 8–calowy ekran dotykowy, skrywający w sobie nowy system multimedialny, ukryty pod nazwą Multimedia Navi Pro. System ten działa bardzo płynnie, jednak przydałoby się poprawić w paru miejscach jego czytelność, bo szare kolory w nawigacji potrafią się ze sobą mocno zlewać. Warto byłoby też logiczniej pogrupować niektóre ustawienia, ponieważ znalezienie opcji dezaktywacji komunikatów radiowych zajęło mi kilka dobrych dni. Drugi ekran znalazł się zaraz za kierownicą w opcjonalnych cyfrowych zegarach, które są w połowie analogowe. Po obu stronach wyświetlacza znalazło się miejsce dla klasycznych wskazówek odpowiedzialnych za temperaturę silnika, poziom paliwa oraz obrotomierz. Całość prezentuje się bardzo przyjemnie dla oka, a cyfrowy prędkościomierz ma dwa motywy i przekazuje naprawdę sporo przydatnych informacji.

Poza niezłymi multimediami deska rozdzielcza Opla Insignia przekonuje do siebie także solidnym montażem. Pomimo sporej ilości fortepianowej czerni, nic nie wydaje z siebie niepożądanych dźwięków. Opel bardzo często nawiązuje w reklamach do samochodów klasy premium, jeśli jednak chodzi o materiały, to miejscami mogłyby być nieco mniej twarde i przyjemniejsze w dotyku. Za to w temacie schowków Niemcy nie mają się czego wstydzić. W tunelu środkowym znajdziecie dwa zasłaniane uchwyty na kubki oraz jeden zamykany schowek. Kolejny znalazł się w podłokietniku, w którym wygospodarowano miejsce na wsunięcie telefonu wraz z możliwością ładowania go indukcyjnie. Kieszenie w drzwiach są spore, jednak nie zostały obite miękkim filcem, więc wrzucone do nich przedmioty lubią hałasować. W testowanym przez nas egzemplarzu znalazło się miejsce dla pakietu sportowego, który do wnętrza Opla Insignia Country Tourer dorzuca przede wszystkim czarną podsufitkę oraz świetnie leżącą w dłoniach podgrzewaną kierownicę z grubym i mięsistym wieńcem.

 

Opel Insignia Country Tourer najlepiej czuje się... na asfalcie

Insignia Country Tourer potrafi rozpieścić swoich pasażerów wyposażeniem wspomagającym jazdę. Opel przygotował naprawdę sporo systemów odpowiedzialnych za poprawę bezpieczeństwa. Poza takimi standardami jak aktywny tempomat czy asystent utrzymania auta na pasie ruchu, który momentami potrafi działać zbyt agresywnie i odsuwa nas od linii, pomimo włączonego kierunkowskazu, możemy doposażyć Insignię w rozbudowany wyświetlacz Head–Up oraz kamery monitorujące przestrzeń przed samochodem i informujące nas o pieszych znajdujących się na naszej drodze. Muszę przyznać, że działa to naprawdę bardzo dobrze i system odpowiednio wcześnie informuje nas o potencjalnym zagrożeniu na wspominanym wyświetlaczy Head–Up. Rozwiązanie to przydaje się zwłaszcza w nocy, choć ciemność skutecznie rozświetlają matrycowe przednie światła Inellilux, wykonane w technologii LED. Mają one szeroki zasięg i święcą bardzo przyjemną dla oka barwą, a w trybie automatycznym sprawnie radzą sobie z wygaszaniem stref, przez co nie oślepiają aut jadących z naprzeciwka. Lampy z 16 osobnymi diodami mają maksymalny zasięg 400 metrów.

Jeśli zaś chodzi o samą jazdę, to Insignia Country Tourer jest samochodem bardzo neutralnym w prowadzeniu. Decydując się na „terenową” odmianę Opla, z automatu dostajecie adaptacyjne zawieszenie FlexRide, które ma trzy tryby pracy: Tour, Standard oraz Sport. W każdym z nich w zasadzie cały układ napędowy pracuje inaczej, jednak odczuwalne zmiany są do wyłapania tylko pomiędzy dwoma skrajnymi trybami. Osobiście najwięcej czasu spędziłem w standardowym trybie, który potrafi dostosowywać się do naszego stylu jazdy oraz nawierzchni, po której aktualnie się poruszamy.

Insignia świetnie radzi sobie z wybieraniem praktycznie każdej nierówności, co sprawia wrażenie „sztucznego wyrównywania asfaltu”. Co ważne – zawieszenie pracuje cicho i nie przenosi na karoserię niepożądanych drgań. W zakrętach pozwala nadwoziu lekko bujać się na boki, jednak nie mamy uczucia podpierania się lusterkami. Opel Insignia zapewnia nam sporą dawkę pewności podczas jazdy.

Nieco gorzej na tle zawieszenia wypada układ kierowniczy. Główny zarzut, jaki do niego mam, to zdecydowanie zbyt duże przełożenie. W połączeniu z niemałymi rozmiarami Insignii manewrowanie w mieście i na ciasnych parkingach jest lekko utrudnione, i trzeba się sporo nakręcić kierownicą, by pojechać w zadanym kierunku. Poza terenami zabudowanymi jest lepiej, jednak w zakrętach momentami brakowało mi informacji i czucia ze strony przedniej osi, z drugiej jednak strony na dłuższych trasach nie musimy zbytnio przejmować się pilnowaniem kierownicy po to, by utrzymać się na swoim pasie.

Sercem napędu w testowanej Insignii Country Tourer jest turbodoładowana jednostka benzynowa 1.6, generująca moc 200 koni mechanicznych oraz moment obrotowy na poziomie 280 niutonometrów, który dostępny jest w bardzo szerokim zakresie – od 1650 do 4500 obrotów na minutę.

Silnik ten naprawdę dobrze radzi sobie z napędzaniem ważącej około 1640 kilogramów Insignii, dzięki czemu pierwszą setkę osiągniemy po czasie 8,4 sekundy i rozpędzimy się maksymalnie do 227 kilometrów na godzinę. Narzekać nie można też na elastyczność jedynej benzyny w gamie – wyprzedzanie Oplem jest bezstresowe, nawet przy komplecie pasażerów i z bagażami za ich plecami.

Największą „skazą” tego motoru jest jednak bardzo słaba „góra”. Po przekroczeniu około 5500 obrotów, silnik wyraźnie traci wigor i zaczyna pracować nieprzyjemnie głośno. Niestety, jedyna dostępna w gamie jednostka benzynowa łączona jest z sześciostopniową automatyczną przekładnią, która całą moc przekazuje tylko i wyłącznie na przednie koła.

Decydując się na podniesioną Insignię, fajnie byłoby mieć napęd na wszystkie koła, który oczywiście jest dostępny, ale tylko i wyłącznie przy silnikach wysokoprężnych. Trochę kłóci się to z wizerunkiem budowanym dookoła odmiany Country Tourer.

Konsekwencją braku napędu 4x4 jest dosyć częste zrywanie przyczepności przy ruszaniu nawet na suchej nawierzchni oraz spora podsterowność w zakrętach. Co do skrzyni biegów, to sprawia ona wrażenie nieco „budyniowej”. Jest trochę powolna i ospała, a poszczególne przełożenia wbijane są miękko i płynnie. Przy spokojnej jeździe spisuje się ona bardzo poprawnie, wystarczy jednak przycisnąć nieco mocniej, by zaczęła się lekko gubić i momentami źle dobierać przełożenia.

 

Chłodna kalkulacja

Cały układ jezdny mocno nastawiony jest na komfort, a spokojny styl jazdy oczywiście odbija się na kosztach eksploatacji. Jeśli chodzi o najważniejszy aspekt, czyli zużycie paliwa, to Opel Insignia potrafi zadowolić się naprawdę rozsądnymi ilościami benzyny. Jadąc płynnie na trasie, da się zejść ze spalaniem do wartości oscylujących w okolicach 7 litrów. W mieście Country Tourer potrzebuje około 9 litrów, jeśli jednak wbijecie się w korki, to spalanie podskoczy do 11 litrów. Na autostradzie, przy prędkości 140 km/h, Opel potrzebuje 9,5 litra, a przy 120 km/h – delikatnie powyżej 8 litrów. Jak na 200-konną benzynę – w mojej ocenie – są to wyniki na naprawdę sensownym poziomie.

Cennik Opla Insignia Country Tourer otwiera kwota 156 000 zł, za którą dostaniecie opisywaną przez nas odmianę z turbodoładowaną benzyną 1.6 i automatem. Jeśli koniecznie chcecie mieć napęd na obie osie, to musicie przygotować się na wydanie minimalnie 166 300 zł, dostając w zamian dwulitrowego diesla o mocy 170 KM i manualną skrzynię biegów.

Testowany przez nas egzemplarz z kilkoma opcjami dodatkowymi zamknął się kwotą na poziomie 189 000 zł. Dopłata do odmiany Country Tourer względem „cywilnej” Insignii Sports Tourer wynosi około 9600 zł, jednak ciężko jest porównać obie wersje do siebie ze względu na nieco inne wyposażenie seryjne.

Możemy za to rzucić okiem na to, jak prezentują się cenniki potencjalnych konkurentów Opla. Za podobnie wyposażonego Volkswagena Passata Alltrack trzeba zapłacić 244 000 zł, przy czym w tej cenie dostaniemy już napęd na obie osie, nieco więcej mocy oraz 7-biegową przekładnię DSG. Ciekawą alternatywą wydaje się być Subaru Outback, którego cena w tym momencie wynosi 41 900 euro, czyli mniej więcej 180 000 zł. Na tym w zasadzie kończy się wyliczanie, bo później pozostają nam już tylko auta klasy premium pokroju Audi A4 Allroad czy Volvo V60 Cross Country. Alternatywą pozostają jeszcze SUV-y, ale pozwólcie, że odpuszczę zagłębianie się w ich temat, bo spędzilibyście na czytaniu tego tekstu jeszcze kilka dobrych godzin.

Przez większość testu zastanawiałem się, dla kogo powstała podniesiona Insignia z mocną benzyną bez napędu na cztery koła i czy to auto w takim wydaniu ma jakiś większy sens. Wydaje mi się, że Country Tourer jest świetnym sposobem na wyróżnienie się z tłumu tysiąca innych Insignii, wożących przedstawicieli handlowych, a lekko podniesione zawieszenie daje nam większe poczucie pewności i komfortu, nie tylko tego odczuwalnego podczas jazdy, ale także psychicznego. Samochód bardzo dobrze radzi sobie z miejskimi przeszkodami, a za sprawą dobrego wyciszenia, dopracowanego zawieszenia i bogatego wyposażenia staje się on dobrym kompanem do pokonywania dłuższych odcinków.

Dodano: 4 lata temu,
autor: Jakub Głąb,
zdjęcia: Jakub Głąb
Zobacz inne artykuły
Bezpieczeństwo w Mazda CX-60 – czyli systemy wspomagające i ochrona
Chcesz poczuć się jak właściciel ponad 3000 aut, których nie musisz naprawiać ani ubezpieczać? Takie rzeczy tylko w Traficarze
Okazje ze Stanów mogą być pułapką, ale nie muszą. Oto, jak sobie z nimi radzić
Informujemy, iż w naszych serwisach internetowych korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Dalsze korzystanie z naszych serwisów, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje Politykę prywatności .