Legenda kontra rzeczywistość. Volkswagen wstrzymuje sprzedaż ID.Buzz w USA
Niemiecki koncern motoryzacyjny podjął decyzję o czasowym wycofaniu swojego kultowego vana w wersji elektrycznej z rynku amerykańskiego. Zgodnie z oficjalnym stanowiskiem producenta, rocznik modelowy 2026 nie trafi do salonów w Stanach Zjednoczonych. Ruch ten jest bezpośrednią reakcją na wyniki sprzedażowe, które drastycznie minęły się ze wstępnymi prognozami.
Dla amerykańskiego oddziału Volkswagena najbliższe miesiące upłyną pod znakiem wyprzedaży stanów magazynowych. Producent deklaruje chęć powrotu do walki o klientów zza Atlantyku dopiero z rocznikiem modelowym 2027, zastrzegając jednak, że warunkiem koniecznym jest zmiana uwarunkowań rynkowych i wzrost popytu na elektryczny model vana.
Bariery finansowe i logistyczne zdusiły popyt
Do końca września 2025 roku amerykańskim dealerom udało się przekazać klientom mniej niż 5 tysięcy sztuk modelu Volkswagen ID.Buzz. Wcześniej, w pierwszym pełnym roku obecności na rynku, wolumen sprzedaży wyniósł zaledwie około 1,1 tysiąca pojazdów. To wyniki marginalne, biorąc pod uwagę potencjał tamtejszego rynku.
Głównym hamulcem sprzedażowym okazała się polityka cenowa wymuszona miejscem produkcji. Samochód ten powstaje w Niemczech, co oznacza konieczność doliczenia kosztów transportu morskiego oraz ceł importowych. W rezultacie cennik w USA otwiera kwota 61 545 dolarów (w przeliczeniu ponad 220 tys. zł), a topowe konfiguracje z napędem na cztery koła sięgają 70 tysięcy dolarów. Co ważne, import z Europy automatycznie dyskwalifikuje ten model z programu federalnych ulg podatkowych w wysokości 7 500 dolarów, które przysługują autom produkowanym na terytorium Ameryki Północnej.
Klienci w USA otrzymywali więc produkt drogi, którego parametry użytkowe nie wyróżniały się na tle tańszej konkurencji – zasięg szacowany przez agencję EPA na poziomie 234 mil (ok. 377 km) okazał się wartością niesatysfakcjonującą dla amerykańskich kierowców. Dodatkowym obciążeniem wizerunkowym były problemy z łańcuchem dostaw oraz akcje przywoławcze, które skutkowały czasowymi zakazami sprzedaży. Stylistyka nawiązująca do historii pojazdu nie wystarczyła, aby przykryć te braki.
Europejska ofensywa produktowa trwa
Zupełnie inaczej sytuacja wygląda na Starym Kontynencie, gdzie Volkswagen nie tylko utrzymał model w ofercie, ale także go gruntownie zmodernizował. Klienci w Europie otrzymali dostęp do wariantu z wydłużonym rozstawem osi (LWB), w którym odległość między osiami wzrosła do 3239 mm, a długość całkowita nadwozia do 4962 mm (wzrost o 250 mm). Pozwoliło to na wprowadzenie konfiguracji sześcio- i siedmioosobowych.
Modernizacja objęła również najważniejsze podzespoły. Podstawowa jednostka napędowa została wzmocniona – silnik o mocy 204 KM (310 Nm) zastąpiono jednostką generującą 286 KM i 550 Nm momentu obrotowego w wersji Volkswagen ID.Buzz Pro. To z kolei przełożyło się na znaczną poprawę dynamiki: czas przyspieszenia do "setki" skrócił się z 10,2 s do 7,6 s (dla wersji krótkiej) lub 7,9 s (dla wersji długiej), a prędkość maksymalna wzrosła o 15 km/h do 160 km/h.
Na szczycie gamy pojawiła się odmiana GTX, dysponująca napędem na obie osie i mocą 340 KM. Jest to najszybszy wariant w ofercie (0-100 km/h w 6,1-6,5 s) i jedyny, który oferuje uciąg na haku do 1800 kg.
Nowe technologie omijają USA
Europejskie egzemplarze zyskały także wydajniejsze magazyny energii. Wersja krótka otrzymała akumulator o pojemności użytecznej 79 kWh (zamiast dotychczasowych 77 kWh), a wariant długi wyposażono w baterię o pojemności 86 kWh netto. Zwiększono także moc ładowania prądem stałym (DC) do 185 kW lub 200 kW w zależności od wersji, co pozwala uzupełnić energię z poziomu 10 do 80% w mniej niż 30 minut. Zasięg według WLTP wzrósł i mieści się obecnie w przedziale 461-487 km.
Listę zmian dopełniają modyfikacje wewnątrz kabiny, w tym większy, 12,9 calowy ekran systemu multimedialnego, zaktualizowane oprogramowanie oraz możliwość zamówienia pompy ciepła. Na polskim rynku ceny wersji osobowej (204 KM) startują obecnie od 225 820 zł netto, a odmiany Cargo od 227 920 zł netto. Wszystkie te zmiany są obecnie niedostępne dla kierowców w Stanach Zjednoczonych, co stawia pod znakiem zapytania konkurencyjność tego modelu w przypadku jego ewentualnego powrotu na rynek amerykański w 2027 roku.