Zaledwie kilka miesięcy temu, prezes Lotusa - Dany Bahar - podpisał nowy 4-letni kontrakt z firmą-matką (a raczej ojcem) - Proton. Na krótką metę było to bardzo pomyślne i perspektywiczne posunięcie, niestety nie wszystko co ma dobre początki, szczęśliwie się kończy. Przez niefortunny zbieg okoliczności piękne plany stworzenia nowych aut sportowych spaliły na panewce. Przynajmniej na razie.
Po krótkiej euforii nastała konsternacja - Malezyjski rząd sprzedał swoje 42,7 procenta udziałów w firmie Proton konsorcjum o nazwie DRB-Hicom. W jednej chwili piękne plany legły w gruzach, a przyszłość zaczęła malować się w ciemnych barwach. Nie jest to wielka katastrofa, marka Lotus nie upadnie, ale przyszłość nie jest już tak klarowna.
W związku z tymi perturbacjami, wszelkie plany rozwojowe, projekty oraz prace nad nowymi modelami zostały zawieszone na 90 dni. W tym czasie dozwolona jest jedynie działalność sprzedażowa - ogólnie mówiąc marka stoi w miejscu i sprzedaje to co już wyprodukowała. Każdy rozsądny fan motoryzacji doskonale wie, że taki stan nie wpływa pozytywnie na jakąkolwiek markę.
Niestety fani Lotusa muszą pogodzić się z tym, że takie projekty jak Exige S, Evora GTE czy bardzo wyczekiwany nowy Esprit w najbliższym czasie nie trafią do produkcji. Mamy nadzieję, że po 90-dniach zastoju wszystko wróci do normy. Liczymy również, że to zamieszanie nie wpłynie negatywnie na zespół Formuły 1. Z niecierpliwością czekamy na kolejne informacje, oby tym razem były pozytywne.
Na zdjęciach poniżej pokazujemy koncept Lotusa Esprit, który wygląda po prostu niesamowicie. To auto po prostu musi trafić do produkcji.