Ocena kierowcy - FSO 1500 Sedan

Samochód obecnie raczej do traktowania jako hobby, co nie znaczy że nie można go użytkować na co dzień, jest na tyle cywilizowanym pojazdem że można go bez problemu użytkować. Fiatów na naszych drogach coraz mniej, dzięki czemu budzą zainteresowanie jak i miłe reakcje, przechodniów i innych kierowców, czasem można od kogoś za darmo dostać skrzynkę części (a bo ja panie takim kiedyś jeździłem).

Po miesiącu mojego użytkowania, wyleciała uszczelka pod głowicą. Od tego czasu z silnikiem zero problemów, kultura pracy jak przystało na samochód rodem z lat 60tych, odgłos zarówno na obrotach jałowych, jak i wyższych miły dla ucha. Elastyczność, wyczynowo czwórka przy 35 km/h (znam i takich, którzy nie raz wrzucili przy 20), jednakże nie polecam. Na drodze, wystarczy trochę przygnieść pedał i wcale nie odstaje od większości współczesnych samochodów. Licznikowe 180 km/h mówi samo za siebie.

Jak dla kogo, toporna, czuć zapięcie biegu, czasem lubi zgrzytnąć, po za tym w moim egzemplarzu cieknie. Bardzo boleję nad tym iż posiadam skrzynię czterobiegową przez co samochód trochę traci na ekonomii.

Samochód prowadzi się pewnie (jak dla mnie), jednakże na zakrętach lubi się przechylać (pasażerowie suwający się z jednej strony na drugą na tylnej kanapie przy dynamicznej jeździe to norma), mój egzemplarz jeśli chodzi o zawieszenie jest trochę zaniedbany, mimo wszystko gdyby było wspomaganie nie obraziłbym się, wcale a wcale.

To auto to chyba wzór, tym samochodem mogę parkować na milimetry, widzę wszystko dookoła, każdy róg, każdą stronę świata, świetnie widać gdzie się zaczyna i gdzie kończy samochód, jednakże lusterka mogłyby być lepsze. Zwykłem jeździć dynamicznie, ale niestety 130-140 wolę nie przekraczać bo lubią się składać powyżej tej prędkości, a ustawianie ich nie należy do przyjemności.

Wersja C, czyli najuboższa, na \"konsoli\" 4 przełączniki z racji braku ogrzewania tylnej szyby, nie wspominając o innych dodatkach, do tego wycieraczki, długie i dźwignia kierunkowskazów, umieszczona tak blisko długich że 3/4 osobników zasiadających po raz pierwszy we fiacie, zamiast kierunkowskazu, włącza długie. W okrągłych zegarach stanowczo za dużo kontrolek. Tylna kanapa, bardzo wygodna, z dziewczyną można pocudować, fotele przednie akurat mam z rovera (wymysł poprzedniego właściciela) ale nie mogę narzekać, wygodne.

W zimie przy większych mrozach na zbyt wysoką temperaturę nie można narzekać, ale też zmarznąć się nie zmarznie. Wentylacja? W moim egzemplarzu nie istnieje, chyba że mamy na myśli uchylone okna.

Miejsca jest sporo, niestety praktycznie zero schowków, 5 osób podróżuje średnio wygodnie, ale na pewno o niebo lepiej aniżeli w cinquecento czy tego typu samochodzie. Bagażnik, mimo butli całkiem obszerny.

Nie wiem jak inni, ale ja lubię dźwięk fiatowskiego OHV wchodzącego na obroty, aczkolwiek mimo wszystko jazda na trasie z prędkością większą niż 110-120 km/h jest nie przyjemne, nie chodzi tyle o sam silnik co także o szum wiatru (duży opór powietrza), przyda się dobry sprzęt audio.

Ja instalację regulowałem sam, mając o tym średnie pojęcie, ale uważam że wynik 13,5-14,5 litra gazu w cyklu miejskim (krótkie trasy, praktycznie cały czas dynamiczna jazda w zakresie obrotów powyżej 2500-3000 obr) jest przyzwoity, w trasie wg. poprzedniego właściciela przy delikatnej jeździ 8-9,5 litra, jednakże przy mojej jeździe na trasie (prędkość podróżna 120-130) spalanie wyszło ok. 11 litrów, uważam to za przyzwoity wynik ze względu na to jak samochód jest traktowany. Ceny napraw? Jest ich mało, a większość robię sam, znajomy mechanik i wszystko można zrobić za pół darmo, gorzej z częściami, ponieważ o te co raz trudniej.

Pewnie że tej cenie można dostać kilka lat młodsza fiestę, cinquecento, czy clio, aczkolwiek ja bardziej jestem przekonany do fiata, przez cały okres, który go mam, holowałem sporo razy samochody znajomych podczas gdy mojego fiata holowano raz, gdy padł akumulator. Jeśli nie szukasz samochodu, który jest bez obsługowy, nie zależy Ci na tym żeby to była limuzyna i chcesz mieć samochód, który aby go unieruchomić trzeba by się było nad nim naprawdę znęcać to jest to propozycja dla Ciebie.

Pukaniem, stukaniem czy trzeszczeniem przestałem się przejmować. Ogółem jeśli ma się trochę poszanowania to drobiazgi bardzo nie nawalają. Żarówki spaliły mi się raz, ale w okresie letnim nie zamierzam palić ich nie potrzebnie jak 90% naszego społeczeństwa.

W trasie nigdy nie nawalił, nie licząc gumy, a nie miałem przy sobie podnośnika. Przez ok. 15 tys. km, eksploatacji, wymieniłem uszczelkę pod głowicą, wąż od nagrzewnicy i teraz czeka mnie wymiana klocków i węża lub całej pompy wody (cieknie, niestety nie zlokalizowałem miejsca wycieku).