Ocena kierowcy - Nissan Almera II Hatchback

Bardzo fajne auto ogólnie, niestety po pewnym przebiegu jego ekonomiczność stała się wysoce dyskusyjna. Miałem po prostu pecha - przy 202 tyś. padł silnik, który wymieniliśmy na nowy, ale zaczęło się sypać wszystko dookoła. Cóż, znam osobiście kilku posiadaczy tego samochodu, którzy zrobili pod 300 tyś i jeszcze samochody jeżdżą - mnie dopadł jednak typowy ciąg usterek dla tej jednostki napędowej - zaczęło się od panewek, które spowodowały pękniecie wału, potem EGR (nie zapchał się, tylko się po prostu zatarł mechanizm otwarcia/zamknięcia), zaczęły już szwankować wtryski... itd. W kolejce stała jeszcze turbina i czujnik położenia wału, ale już nie doczekałem - auto poszło do handlarza na części. Szkoda, fajne było. Jakbym miał wybierać czy kupić go ponownie to mocno bym sie zastanowił... w ogóle nie wiem czy zdecydowałbym się ponownie na diesla produkcji Renault. Teraz jeżdżę małolitrażową wolnossącą benzyną i na razie jest super.

Niestety padł po 202 tys.

Całkiem fajna, ale zimą trochę oporna, zwłaszcza przy przełączaniu z 1 na 2 i włączaniu 1.

Fajnie się prowadził. Relatywnie niski środek ciężkości daje poczucie stabilności podczas jazdy. Do tego zawieszenie bardzo trwałe, przez 205 tys. zdarzyła się tylko jedna mała i nie droga w naprawie usterka.

Przy moim wzroście widoczność ok. Trochę słabo do tyłu.

Wszystko pod ręką i na swoim miejscu.

Przy dużych mrozach trochę trzeba było pojechać zanim zaczynał grzać, ale czego się w sumie spodziewać po dieslu? Klima dawała radę.

Dla dwóch osób i bagażu, chyba tylko raz jadąc na wakacje odczuwaliśmy niedostatek miejsca - jak typowy kompakt w sumie.

Samochód niestety dość głośny.

Cóż, patrząc tylko na paliwo - super. Jednak jak się zaczęły duże usterki to trochę pojechało po budżecie.

Auto znam od nowości (sam zostałem właścicielem jak miało 7 lat) i muszę przyznać, że dość szybko się pojawiły skrzypienia, stuki i puki, jednak później już wszystko się trzymało i zużycie zarówno wnętrza jak i zewnętrza nie postępowało jakoś znacznie.

Właściwie poza eksploatacją, to sam układ jezdny i silnik nie nastręczały problemów. Sporo bawienia się było za to z osprzętem kabiny (zacinały się pokrętła nawiewu, nie zwijały się pasy bezpieczeństwa, odtwarzacz CD często się buntował, przepalało się podświetlenie zegarów i żarówki świateł mijania). Ogólnie jednak było ok.

Wszystko było super aż przestało. Dużych usterek w sumie nie było, ale jak już się jedna zdarzyła, to po niej poleciała cała seria. Dalej nie wiem jak i co, bo Auto sprzedałem.