Ocena kierowcy - Volkswagen Caravelle T3 Transporter

Ogólnie to bardzo fajne auto - prawie kultowe:) W porównaniu z innymi markami tej klasy to trzyma się naprawdę dobrze. Bardzo trwała i prosta konstrukcja. Jest ekonomiczny. Wiele napraw można samemu przeprowadzić. Dostęp do części jest łatwy (przynajmniej do diesla) i są tanie. Bardzo pojemny i uniwersalny Niestety częste usterki. Mało sprany silnik (żółw). Prawdę mówiąc to z jednej strony już mi się znudził i chciałbym (gdybym mógł:D) zamienić go już na coś bardziej luksusowego - a z drugiej strony darzę go jakimś sentymentem. Szkoda by go było sprzedać.

Jak na takie auto silnik trochę za słaby i bardzo wałowaty. Szczególnie jak jest załadowany 8-mioma osobami z tobołkami - odradzam takie obciążające eskapady. Bardzo bardzo długo się rozpędza - o wyprzedzaniu na trasie(poza maluchami i żukami) można zapomnieć....

Ciężko czasem chodzi. Drążek jak w ikarusie. No... ale to wymysł sprzed ponad 20 lat. 4 biegowa skrzynia pozwala rozpędzić pudło do niewiele ponad 100 km/h (osiągalne po jakichś 20 minutach rozpędzania:)) Niektórzy zmieniają na 5-cio biegową, ale jak słyszałem, wielu po jakimś czasie żałowało takiej zmiany.

Wysoko zawieszony, fajnie buja po koleinach polnej drogi. Naprawy standardowe: przód wymiana simmerbloków itd....czyli efekt jazdy po Polskich autostradach. Na tył jeszcze nie patrzałem:) trzyma się dobrze. Napęd na tył jest zmorą szczególnie zimą. Ciężko potwora ruszyć na zlodowaciałym śniegu - często trzeba drugiej pary rąk do wypychania:(. To samo na błocku - jak się toczy to przejedzie, ale jak zaparkujesz w nieodpowiednim miejscu to z ruszeniem może być problem. Gazowanie tylko pogarsza sprawę - tylne koła zakopią się po osie...Ten typ tak ma. Za to dobrze parkuje się tyłem - jest bardzo zwrotny.

No tu to nie można narzekać. Szklarnia jak się patrzy. I do tyłu też dobrze. Poza tym wysoko się siedzi - osobowe mogą się schować.

Nie mam dużych wymagań - to nie limuzyna. Mój bus jest z bundeswehry - ascetyczny jak tylko można. Brakuje jakiegoś miejsca pod ręką na papierosy i portfel. Sytuację ratują nieco wgłębione zegary na desce rozdzielczej. Boczna półka od strony pasażera jest za daleko - trzeba się nieźle nagimnastykować żeby dosięgnąć np. mapę - odradzam podczas jazdy :)

Zepsuty wiatrak wentylatora - nie spotkałem jeszcze busa, w którym by działał....zimą grzeje nieźle, ale jak nie masz wiatraka musisz jechać w miarę szybko żeby powietrze z wywietrzników rozprowadzało ciepło. Za to w korkach, kiedy się stoi odpadają ręce i nogi. Muszę zrobić ten wiatrak ale to sporo rozkręcania - mogliby wymyślić jakiś lepszy dostęp do tego ustrojstwa. A latem można sobie szybkę odsunąć do oporu i łokieć wystawić :)))

Miejsca dużo. Możesz przewozić np. płyty gipsowo-kartonowe bez przycinania. Jak wstawi się kanapy można władować 8 osób a z tyłu nad klapą silnika pozostaje jeszcze spory bagażnik na tobołki. Jak na busa o takich gabarytach zewnętrznych jest bezkonkurencyjny. Nieprzedłużany t-4 jest krótszy bo ma silnik z przodu. Toyota Hiace też jest krótsza.

Zastanawiam się nad kompletem słuchawek wygłuszających, które rozdawałbym pasażerom przed jazdą.... Powyżej 80km/h wibracje i wycie silnika staje się męczące. Najgorzej mają pasażerowie jadący na ostatniej kanapie...o jakiejkolwiek konwersacji zapomnij. Wypchałem boki wełną i położyłem 15cm materac na klapę silnika - trochę pomogło.

Jak zatankuję na full to jeżdżę i jeżdżę - a oszczędny nie jestem. Na takie duże auto - dostawczo-pasażerskie to spalanie ma super. Pali jakieś 8l w mieście. Bardzo ekonomiczne. Jak jechałem nim nad morze (600km) to na 8siem osób wypadło jakieś 20 zł od łebka za paliwo - a i tak na wyrost. Wyszło dużo taniej niż pociąg.

Duże i uniwersalne auto za stosunkowo niską cenę.

Co tu dużo mówić.....auto zabytkowe ma swoje kaprysy. O wentylatorze pisałem wcześniej. Dodać mogę jeszcze obecnie zepsuty spryskiwacz, i inne przejściowe (na szczęście) kłopoty z wycieraczkami, klaksonem, elektryką, paskiem alternatora itd... Niestety trzeba tym drobiazgom poświęcić trochę uwagi.

Trochę tego było. Parę razy mi zastrajkował. Po jakimś roku jeżdżenia najpierw kapał olej na potęgę - wyraźnie widać było, gdzie parkowałem. Więc wymieniłem simmeringi i uszczelki. Przestało kapać ale za to zaczął ostro brać olej. Jak rozebrano górę silnika to pierścienie były cienkie jak żyletki. Panewki też do wymiany. Tłoki porozbijane od zaworów. Masakra. Co ja kupiłem??? Ale po naprawie silnik chodzi super i nic nie wycieka. Z mniejszych rzeczy to zablokowany termostat, który \"zakorkował\" przepływ cieczy do chłodnicy - podobno często się blokują - latem najlepiej w ogóle wywalić termostat z rury. Zimą spadł mi przewód chłodzący pod podwoziem. Pierścień się poluzował - likwidowanie tej niby prostej usterki przy 20-stopniowym mrozie było super przeżyciem. Padł mi też tylny siłownik od sprzęgła, przedni też przeciekał, docisk sprzęgła też wymieniałem...eh...więcej \"grzechów\" nie pamiętam.