Seat od czasu powstania produkował samochody przeciętne. Było to związane z faktem, iż wszystkie bazowały na modelach Fiata z tamtego okresu. Dopiero po rozstaniu z koncernem z Turynu, zaczęło się to zmieniać. W 1984 roku powstał pierwszy model Ibiza. Oparty na podzespołach Seata Ronda (Fiat Ritmo w hiszpańskiej odsłonie), miał jednak całkiem nowy wygląd. A to dzięki Giorgietto Giugiaro, który zaprojektował nowego Seata. Dodatkowo firma weszła we współpracę z Porsche, co pozwoliło na skonstruowanie zupełnie nowych silników. Tak narodził się samochód, który jest najbardziej rozpoznawalnym symbolem hiszpańskiej marki.
Na początku lat dziewięćdziesiątych Volkswagen przejmuje markę i buduje nową fabrykę w Martorell, która staje się główną siedzibą Seata. W roku 1993 Hiszpanie prezentują nową odsłonę Ibizy. Oparta na tej samej płycie podłogowej co Polo, zupełnie odmienia wizerunek modelu. Oprócz nazwy ma niewiele wspólnego z poprzedniczką. Z czasem Seat angażuje się mocno w sport, a zwłaszcza rajdy samochodowe. Ibiza Kit Car święci triumfy na trasach rajdowych całego świata. Wynikiem tego staje się seria Cupra - mocny, mały samochód dla osób lubiących sportową jazdę.
Nadeszło nowe
W roku 2008, Seat wypuszcza na rynek IV generację Ibizy. Szybko staje się jasne, że bez wersji Cupra się nie obejdzie. Dlatego dwa lata po rozpoczęciu sprzedaży nowej wersji Ibizy, producent z Martorell przedstawia najmocniejszy model. To jednak nie koniec. Zachęcony pozytywnymi opiniami na temat koncepcyjnego modelu Bocanegra, postanawia wprowadzić do oferty pakiet stylistyczny o tej samej nazwie. I tę właśnie wersję dostaliśmy do testów.
Na pierwszy rzut oka
Bocanegra ma bardzo zwarty wygląd. Trzydrzwiowe nadwozie wygląda całkiem niepozornie, jednak duże 17 calowe koła oraz stylizowane zderzaki, zdradzają jej prawdziwy charakter. Czarny jak smoła przód świetnie komponuje się z białym lakierem, jakim pokryty był nasz model testowy. Do tego tył zaopatrzony w duży dyfuzor i umieszczony po środku wydech sprawia, że Ibiza wygląda naprawdę sportowo. Jedynym mankamentem, jaki daje się zauważyć, są dwie niepozorne rurki wystające z pięknej końcówki wydechu. Moim zdaniem wygląda to co najmniej śmiesznie, dlatego konstruktorzy dostają minus. Przy tak dopracowanej stylistycznie konstrukcji, nie można sobie pozwolić na takie błędy.
Liczy się wnętrze
Po otwarciu drzwi ukazuje się nam czarno-czerwone wnętrze. Kubełkowe fotele przeszyte czerwoną nicią oraz mnóstwo czerwonych akcentów dodają kabinie „pazura”. Czas zasiąść za sterami. I tu miłe zaskoczenie. Siedzenia, mimo że są mocno wyprofilowane, nie dają poczucia ścisku jak w większości tego typu rozwiązań, co przy moim wzroście (bez mała 190cm) dobrze wróży. Pozycja za kierownicą jest wygodna, a dostęp do wszystkich urządzeń intuicyjny. Skórzana kierownica z charakterystycznym ścięciem u dołu i łopatkami sterowania skrzynią biegów , świetnie leży w dłoniach i zapewnia dobre wyczucie auta. Ciemna tapicerka idealnie pasuje do charakteru Bocanegry. Daje poczucie zwartości wnętrza i nie rozprasza uwagi kierowcy. Wskaźniki z białym podświetleniem są bardzo czytelne i ułożone tak jak powinny być. Główne miejsce na desce rozdzielczej zajmują okrągłe zegary prędkościomierza i obrotomierza, a pomiędzy nimi znajduje się sporo mniejszy wyświetlacz komputera pokładowego. Niestety obraz całości psuje nieco deska rozdzielcza, wykonana z twardego plastiku. I nie było by nic w tym złego, gdyby nie fakt, że duży skos szyby wymusił umieszczenie metra kwadratowego tego tandetnego materiału.
Maszynownia
Silnik zamontowany w najnowszym wcieleniu Cupry, to benzynowa jednostka o pojemności… 1,4 litra. Tak, tak, tylko 1400 cm3. Ale nie jest to żaden słabeusz. Podwójne doładowanie przy pomocy kompresora i turbosprężarki pozwoliło na wyciśnięcie z niego aż 180 koni i 250 NM momentu obrotowego. Motor połączony jest ze znaną z grupy Volkswagena 7 biegową skrzynią DSG. Może ona pracować w trzech trybach: automatycznym, manualnym sterowanym drążkiem skrzyni biegów lub łopatkami przy kierownicy i sportowym. Ten ostatni charakteryzuje się zmianą biegów przy wyższych obrotach, niż standardowy tryb automatyczny, co przy sportowym traktowaniu jest niezbędne. Niezależnie od wybranego trybu można sterować skrzynią manualnie. Wtedy DSG pozwala nam na ręczne wybieranie biegów, a gdy przestaniemy z niego korzystać powraca do wybranego wcześniej trybu.
Czas odpalić nasze maleństwo. Silnik pracuje cicho. W kabinie jest prawie niesłyszalny. Dopiero po dodaniu gazu mruczy sportowym głosem. Sprawia jednocześnie wrażenie większego niż jest w rzeczywistości.
W drogę
Jazdy testowe zaczęliśmy od próby wyjechania z Warszawy. Ibiza jest małym autem, więc świetnie daje sobie radę w miejskiej dżungli. Moc jaka w niej drzemie pozwala na sprawne poruszanie się pomiędzy samochodami, a jej niewielka długość daje możliwość wciśnięcia się w nawet najmniejszą lukę. Start ze świateł to sama radość. Ciężko znaleźć w mieście przeciwnika podobnej wielkości, dlatego najczęściej Bocanegra wyskakuje jak pocisk przed „szereg”. Zawieszenie o sportowej charakterystyce, świetnie radzi sobie z nierównościami i nie sprawia wrażenia jazdy taczką. Szerokie, jak na tak niewielkie auto opony, powodują, że auto prowadzi się jak po szynach. Układ kierowniczy daje pełne poczucie kontroli nad samochodem. Jest precyzyjny mimo, że dość lekko pracuje. Miasto to jest środowisko naturalne dla tego małego wojownika.
Ale trzeba było sprawdzić możliwości małego Seata w trasie. Po opuszczeniu Warszawy skierowaliśmy się na pomorze. Trasa gdańska nie rozpieszcza kierowców jakością nawierzchni. Dlatego Bocanegra ujawniła swoją nerwową naturę. Pokonywanie szybkich, długich zakrętów najeżonych poprzecznymi nierównościami sprawia, że Ibiza staje się mocno niestabilna. Ma tendencję do myszkowania tyłem, co zmusza do odpuszczania pedału gazu. Krótki rozstaw osi nie pozwala na zbyt daleko idące szaleństwa w tego typu warunkach. Na szczęście wjechaliśmy na równiejszą nawierzchnię, gdzie śmiało można było sprawdzić możliwości. Przyspieszanie w każdym trybie jest przyjemnością, dzięki czemu wyprzedzanie jest banalnie proste. Kick down w trybie automatycznym ma lekkie opóźnienie, więc trzeba się do niego przyzwyczaić, ale potem łatwo można kontrolować dozowanie gazu.
Przy stałej jeździe bez przyspieszania, DSG szybko wrzuca 7 bieg. Ma to za zadanie zmniejszenie zużycia paliwa. Jazda staje się bardzo spokojna i przyjemna, ale w razie potrzeby szybko możemy wymusić na Hiszpance ostrzejsze przyspieszenie.
Opuszczamy główne trasy i udajemy się na wąskie, kręte drogi wśród malowniczych jezior. I tu Bocanegra pokazuje swoje drugie oblicze. Sprawia wrażenie jakby dostała drugi oddech. Ciasne, szybkie łuki to jest żywioł naszej bohaterki. Daje się ona wtedy prowadzić pewnie bez zbędnej nerwowości. Łatwo można wyczuć granice możliwości opon i szybko się nauczyć, jak bardzo można opóźnić dohamowanie w zakręcie. A hamulce są wręcz „ostre jak żyleta”. Nawet w sytuacjach awaryjnych mamy pewność, że tarcze wielkości talerza do pizzy poradzą sobie z zatrzymaniem lekkiego pojazdu. Rezerwa jaką dają jest na tyle duża, że droga hamowania jest krótsza niż byśmy się tego spodziewali. Przy tak dużej mocy jest to ogromny plus. Widać, że inżynierowie z Martorell na tych elementach nie oszczędzali, za co cześć im i chwała.
Coś dla ciała…
Po pokonaniu ponad 300 kilometrów nie miałem uczucia siedzenia kilka godzin na drewnianej ławce. Bocanegra zaskakuje wygodą foteli, a automatyczna klimatyzacja przyjemnie chłodzi wnętrze. Dlatego nawet długa podróż nie jest uciążliwa dla kierowcy. W tym względzie Ibiza pozytywnie zaskakuje.
…i coś dla ducha
Testowany egzemplarz wyposażony był w seryjnie montowany zestaw audio. Radioodtwarzacz CD z możliwością odtwarzania MP3, świetnie daje sobie radę z napędzeniem głośników, a te wydają z siebie czysty dźwięk, nawet przy większej głośności. Oczywiście maniaków car audio ten zestaw nie zadowoli, niemniej jednak dla przeciętnego użytkownika tej wersji Ibizy będzie on zadowalający. Przede wszystkim ze względu na jakość dźwięku.
Słowem podsumowania
W czasie testu Bocian (tak została nazwana przez naszą ekipę) spalił średnio 7,7 l/100 km. Czy to dużo? Biorąc pod uwagę, że po testach na lotnisku w Konarzynach spalanie wynosiło 17 l/100 km, średnia z testu wydaje się być nieduża. Tak czy inaczej nikt kupujący takie auto nie myśli o spalaniu. Ona ma sprawiać frajdę z jazdy i cieszyć oko właściciela.
A dla kogo jest Ibiza Cupra w wersji Bocanegra? Dla młodych ludzi, którzy szukają szybkiego miejskiego auta o niebanalnym wyglądzie, lubiących czasem wyskoczyć za miasto i poszaleć po zakrętach. Na pewno nie nadaje się na auto rodzinne ze względu na niewielką ilość miejsca na tylnej „kanapce”. Ma klika mankamentów wymagających poprawy, ale nie dyskwalifikują je one wśród innych aut tego typu. Niestety cena powoduje, że mało kto sobie pozwoli na ten model. Szkoda, bo biorąc pod uwagę możliwości jest fajną propozycją w tym segmencie.