Takim oto mianem Mercedes ochrzcił swoje najnowsze auto dostawcze. W czasie czterodniowego testu sprawdzamy, czy słusznie.
To już nasze drugie spotkanie z Mercedesem Vito. Pierwsze miało miejsce kilka tygodni temu, gdy uczestniczyliśmy w szkoleniu Mercedes-Benz Eco Trening. Wtedy to, po kilkudziesięciominutowej jeździe, pozostał pewien niedosyt. Teraz przyszedł czas na gruntowne zapoznanie się z tym autem.
800 kombinacji Mistrza
Do testów otrzymaliśmy Vito Kombi (wersja długa), 116 CDI (czterocylindrowy diesel o mocy 163 KM). I tu należy się kilka słów wyjaśnienia. Kombi oznacza wersję osobową. Rozpoznać ją można po dużej przestrzeni oszklonej, otaczającej zewsząd siedzących w środku pasażerów. Samochód oferowany w wersji długiej mierzy sobie 5 m i… 8 mm oraz legitymuje się rozstawem osi 3,2 m. Z tą samą odległością między osiami występuje wersja standard, która ma długość 4,76 m i… 3 mm. Natomiast ekstra długi Vito może pochwalić się długością 5,23m i… 8 mm, a także rozstawem osi powiększonym do 3,43 m.
Z tymi samymi długościami nadwozia i dwoma rozstawami osi oferowane są jeszcze dwa warianty Mercedesa Vito: Furgon i Univan. Pierwszy to typowa bagażówka, w której przestrzeń ładunkowa zaczyna się tuż za fotelem kierowcy. Samochód w tej wersji nietrudno rozpoznać, gdyż w trosce o zapewnienie intymnych warunków dla prze-wożonych towarów producent wyposażył go tylko w trzy szyby – czołową i w drzwiach przednich.
Połączeniem zalet Kombi (przewóz osób) i Furgona (przewóz ładunków) jest wariant Univan. Pomieści on sześć osób, a oprócz tego pozwoli na załadunek całkiem sporej ilości towaru. Cechą charakterystyczną tej wersji jest obecność szyb bocznych w części przeznaczonej dla pasażerów zajmujących miejsca za kierowcą. Ponadto Furgon i Univan są dostępne w wersji z podwyższonym dachem.
Gdy dodamy do tego, że Mercedes Vito oferowany jest z silnikami wysokoprężnymi o dwóch pojemnościach (2143 cm3 i 2987 cm3) i mocach od 95 KM do 224 KM oraz 3,5-litrową jednostką benzynową (258 KM), a także z napędem na dwa lub cztery koła, okaże się, że wybór samochodu wymagać będzie... wielu nieprzespanych nocy poświęconych na gruntowne przemyślenia, gdyż ilość wszystkich dostępnych opcji wyposażeniowych przekracza 800 (!) kombinacji. A jest w czym wybierać! Producent oferuje szereg udogodnień takich jak: drzwi skrzydłowe zamiast klapy bagażnika, automatyczna klimatyzacja THERMOTRONIC, podgrzewane fotele, szklany przesuwno-uchylny dach, nawigacja i wiele, wiele innych…
Celem zapewnienia bezpieczeństwa kierowcy i pasażerom producent wyposażył auto w elektroniczny system stabilizujący tor jazdy ADAPTIVE ESP, w którego skład wchodzą: ABS, ASR (zapobiega poślizgowi kół napędowych przy ruszaniu), EBV (zapewnia odpowiedni podział siły hamowania), BAS (zwiększa siłę nacisku na pedał hamulca podczas hamowania awaryjnego), AAS (umożliwia komfortowe ruszanie pod górę), TSA (stabilizuje tor jazdy przyczepy). Jeśli dodamy do tego poduszki powietrzne dla kierowcy i pasażera oraz kurtyny boczne i airbagi typu Thorax (ukryte w oparciach siedzeń), a także funkcję adaptacyjnego światła hamowania (przy gwałtownym hamowaniu światła STOP zaczynają migać, a po całkowitym zatrzymaniu auta włączają się światła awaryjne), dojdziemy do wniosku, że Vito zapewnia podróżującym bardzo wysoki potencjał ochronny.
Choć Mistrz jest tylko jeden, to dostępność samochodu w tak dużej liczbie wariantów i wersji zasługuje na największe uznanie i sprawia, że nawet najbardziej wybredny klient, wybierając auto, nie będzie miał powodów do niezadowolenia.
Jak wygląda Mistrz?
Chociaż nasz egzemplarz testowy to najprawdziwsze Kombi, wielu może pomyśleć, że ma do czynienia z odmianą Furgon. Dzieje się tak dlatego, że auto służy do jazd szkoleniowych w ramach programu Mercedes-Benz Eco Trening. Organizator szkoleń uznał – zresztą bardzo słusznie – że jedną z metod przyswajania wiedzy z zakresu ekonomicznej jazdy będzie umieszczenie jej reguł… na aucie! I tak nadwozie i szyby zostały oklejone folią. Na niej to pojawiła się jedyna w swym rodzaju „instrukcja obsługi” w formie dziesięciu zasad, których stosowanie ma zapewnić Mercedesowi Vito tytuł Mistrza Ekonomii.
Ale przyjrzyjmy się autu. Mimo że w tym segmencie finezja pełni funkcję drugorzędną, ustępując miejsca funkcjonalności, która gra tu pierwsze skrzypce, trzeba przyznać, iż inżynierowie Mercedesa dołożyli wszelkich starań, by auto wyglądało świeżo, elegancko oraz dynamicznie i, za sprawą w pełni ocynkowanego nadwozia, długo pozostawało w świetnej kondycji.
Dzięki kuracji odmładzającej Vito otrzymał nowy przedni zderzak, zmodyfikowane reflektory i kompaktowe lusterka zewnętrzne. Przeprowadzone zmiany jeszcze bardziej upodobniły go do innych modeli Mercedesa. Dlatego też, patrząc na przód auta, trudno oprzeć się wrażeniu, że jest to klasa A oglądana przez… szkło powiększające!
Z boku natomiast widzimy bardzo zgrabny samochód z lekko opadającą ku przodowi linią okien, biegnącymi jeszcze bardziej stromo przetłoczeniami na drzwiach i listwami bocznymi. Dzięki tym zabiegom Vito wydaje się niższy i bardziej dynamiczny, przez co nabiera cech minivana.
Dostępu do przedniej części wnętrza strzeże para wygodnych, bo szerokich i otwierających się pod dużym kątem drzwi przeznaczonych dla kierowcy i jego współtowarzysza. Natomiast do zajmowania miejsc w przestrzeni pasażerskiej Vito zaprasza szerokim na 98,5 cm gestem. Tyle bowiem mierzą przesuwne drzwi zamontowane z prawej strony auta. Z ich obsługą poradzi sobie bez problemów nawet „średniej wielkości” dziecko, gdyż pracują bardzo lekko. Jeśli nie obawiamy się przeciągów w kabinie, możemy (za dodatkową opłatą) stać się posiadaczami podobnych drzwi z przeciwnej strony.
Aby zajrzeć do bagażnika, należy podnieść pokaźnych rozmiarów klapę. Dzięki doskonale działającym sprężynom gazowym jej obsługa nie nastręcza żadnych kłopotów. Klapa w pozycji otwartej stanowi przedłużenie dachu i w razie niesprzyjających warunków atmosferycznych, podczas czynności załadunkowych lub rodzinnego pikniku, może posłużyć użytkownikom auta jako… parasolka.
Wnętrze Mistrza
Zasiadając za kierownicą, od razu można poczuć, że Vito został stworzony do pokonywania długich dystansów. Komfortowe fotele kierowcy i pasażera wyposażono w podłokietniki i regulację wysokości, podparcia ud i, oczywiście, kąt pochylenia oparcia. Jeśli dodamy do tego możliwość regulacji kierownicy w dwóch płaszczyznach, okaże się, że znalezienie odpowiedniej pozycji za kółkiem dla wysokich, średnich i niskich użytkowników auta to po prostu fraszka. Z taką samą łatwością korzystać będziemy z bardzo przejrzystego zestawu wskaźników, składającego się z prędkościomierza, obrotomierza i umieszczonego pomiędzy nimi wyświetlacza komputera pokładowego.
Podobnie rzecz się ma z obsługą urządzeń, jakie zostały zamontowane w samochodzie. Dzięki ergonomicznemu i intuicyjnemu rozmieszczeniu wszystkich przycisków, pokręteł oraz dźwigni ich używanie to czysta przyjemność.
Tylko osoby, które po raz pierwszy zasiądą za sterami Mercedesa na próżno poszukiwać będą dwóch dźwigni: hamulca ręcznego i wycieraczek. Pierwszą zastępuje bowiem mały pedał umieszczony obok sprzęgła. Naciśnięcie go spowoduje zaciągnięcie „ręcznego” (choć w tym przypadku nazywanie tak hamulca awaryjnego jest całkowicie bezzasadne). Aby zwolnić hamulec, należy pociągnąć do siebie dźwignię oznaczoną literą „P”, którą znajdziemy przy naszym… lewym kolanie.
Wycieraczki natomiast obsługujemy pokrętłem wkomponowanym w dźwignię kierunkowskazów. Kolejnym udogodnieniem jest umieszczenie dźwigni zmiany biegów w konsoli środkowej. Dzięki temu pomiędzy fotelami kierowcy i pasażera pozostaje wolna przestrzeń, którą można wykorzystać jako „drogę wewnętrzną” prowadzącą do części pasażerskiej lub też zamiast pojedynczego fotela przedniego zamówić podwójną kanapę, zwiększając tym samym możliwości przewozowe naszego Kombi do dziewięciu osób. Materiały użyte do wykończenia wnętrza są dobrej jakości. Za dodatkowe 270 zł otrzymujemy „Cockpit Softtouch”, czyli miękką, przyjemną w dotyku deskę rozdzielczą. Szkoda tylko, że dopłata ta nie obejmuje wewnętrznych poszyć drzwi. Te są trochę za twarde…
Na pochwałę natomiast zasługuje bardzo łatwa do utrzymania w czystości wykładzina podłogowa. Mimo że w kabinie konstruktorzy przewidzieli kilka schowków: tradycyjny zamykany przed pasażerem siedzącym z przodu, na szczycie konsoli środkowej (z przeznaczeniem na dokumenty formatu A-4) oraz kieszenie boczne po obu stronach w każdym rzędzie siedzeń, nie zaszkodziłoby jednak zwiększenie ich liczby. W tego typu aucie przydałyby się z pewnością.
Pasażerowie zajmujący miejsca za kierowcą będą mieli zapewnione iście komfortowe warunki. W testowanym aucie przewidziano dla nich dwie trzyosobowe kanapy. Nawet przy komplecie podróżujących nie zabraknie im miejsca ani na nogi, ani na ramiona, ani tym bardziej nad głowami, gdyż wysokość wnętrza to 134 cm! Nie zabraknie im również… świeżego powietrza. A to za sprawą specjalnego kanału, który doprowadza je do przestrzeni pasażerskiej. Czegóż chcieć więcej?
Za tylną kanapą pozostaje jeszcze (w wersji długiej) całkiem pokaźne miejsce na bagaż o głębokości 72,5 cm. Dzięki niezwykle przydatnej funkcji szybkiego demontażu siedzeń możemy w mgnieniu oka dowolnie kształtować wnętrze, pozbywając się poszczególnych foteli. Możliwości aranżacji jest bardzo dużo. Przy pozostawieniu dwóch przednich siedzeń będziemy cieszyć się przestrzenią ładunkową o imponujących wymiarach 266 cm x 142 cm!
Na ulicy i na szosie
W związku z tym, że przeznaczeniem auta są zatłoczone ulice miejskich aglomeracji oraz pozamiejskie szosy, postanowiliśmy przyjrzeć się, jak Mercedes Vito zachowuje się w tych warunkach. Dlatego też piątkowe popołudnie zarezerwowaliśmy na jazdę po mieście, gdyż wtedy właśnie ruch pojazdów jest największy. Miało to dla nas szczególne znaczenie, ponieważ oprócz obserwacji zachowań samochodu mierzyliśmy skrupulatnie zużycie paliwa. Zatem w drogę!
Tylko paru kilometrów potrzebujemy na to, by w aucie poczuć się jak w domu. Kierowcy, którzy przesiadają się z osobówek z pewnością nie nabawią się żadnych kompleksów. Widoczność do przodu jest doskonała. Przez to, że – jak przystało na dostawczaka – siedzi się w nim wyżej, kierowca Vito widzi znacznie więcej niż jego kolega ze zwykłej osobówki. Na pochwałę zasługują duże lusterka, dzięki którym obserwacja drogi za nami nie stanowi żadnego problemu. Stąd też wszystkie manewry takie jak cofanie w ciasnych uliczkach, poruszanie się po zatłoczonych parkingach w celu znalezienia miejsca postojowego, auto wykonuje ochoczo i bez żadnego szemrania.
Duży plus przyznajemy za nie-zwykłą wprost zwrotność samochodu. Średnica zawracania to tylko 11,8 m! Taki rezultat był możliwy do osiągnięcia poprzez zastosowanie w aucie tylnego napędu. Kręcenie kierownicą to też przyjemne zajęcie dla prowadzącego. Układ wspomagania pracuje bardzo precyzyjnie. To samo musimy powiedzieć o zawieszeniu. Wszelkiego rodzaju nierówności są skrzętnie ukrywane przed pasażerami… Nie można tylko dopuszczać do szybkiego przejeżdżania przez progi zwalniające. Układ zaczyna się wówczas buntować.
A teraz to, co najważniejsze – praca silnika. Otóż znajdująca się pod maską naszego Vito jednostka to bardzo udana konstrukcja. Przy 3800 obr./min rozwija moc 163 KM i – co wydaje się najbardziej istotne przy poruszaniu się po mieście – osiąga moment obrotowy o wartości 360 Nm już przy 1600 obr./min. Dzięki takiemu mariażowi mocy i momentu silnik ten wręcz wydaje się stworzony do jazdy po mieście. Vito bardzo sprawnie przyspiesza już od najniższych obrotów, a sięganie do precyzyjnie pracującej dźwigni zmiany biegów może być dla kierowcy czynnością okazjonalną.
Przy ruszaniu spod świateł, nawet gdy biegi będziemy zmieniali zgodnie z zaleceniami najbardziej ortodoksyjnych ecodriverów (tj. przy 1500 obr./min), Vito nigdy nie okaże się zawalidrogą. Nie zapominajmy przy tym, że samochód do najmniejszych nie należy i jego masa własna to równo 2 tony. Jazda po mieście sprawiła nam wiele satysfakcji i pozwoliła stwierdzić, że Mercedes Vito swoimi walorami użytkowymi, zwrotnością, elastycznością, dobrą widocznością z miejsca kierowcy może pretendować do miana samochodu… miejskiego. Tym bardziej, że pod koniec pierwszego dnia testu auto sprawiło nam jeszcze jedną bardzo miłą niespodziankę: zmieściło się w standardowym garażu dla samochodu osobowego, w którym na co dzień parkuje… Smart.
Po wrażeniach „urbanistycznych” wyjeżdżamy na szosę. I tu również auto wzbudza nasze pozytywne odczucia. Poza miastem szczególną uwagę zwracamy na zachowanie jednostki napędowej pod kątem zdolności do przyspieszeń na poszczególnych biegach, zwłaszcza tych najwyższych, stabilność prowadzenia, wrażliwość na podmuchy wiatru, hałas panujący we wnętrzu, a także zużycie paliwa.
Dość wysoki moment obrotowy, jakim dysponuje silnik testowanego Vito, jest gwarancją, że przeprowadzane poza miastem manewry wyprzedzania będą się odbywały sprawnie i w miarę szybko. Aby jednak tak się działo, bardzo często niezbędna jest redukcja biegów nawet do „trójki”. Piąty – a tym bardziej szósty – bieg służą raczej do poruszania się… ruchem jednostajnym. Za to pokonywanie wzniesień jest bardzo mocną stroną tego auta. W takiej sytuacji rzadko domaga się ono zmiany przełożenia na niższe.
Do stabilności auta nie można mieć większych zastrzeżeń, choć szybsze pokonywanie zakrętów powoduje dość znaczne przechyły nadwozia. Kierowca musi zatem zawsze pamiętać, że prowadzi auto dostawcze, a nie osobówkę. Natomiast podmuchy wiatru nie robią na samochodzie większego wrażenia i nie są w stanie wyprowadzić go z równowagi.
Wnętrze Vito, jak na auto tej klasy, jest dosyć dobrze wyciszone. Przy prędkości 100 km/h w kabinie zaczyna robić się nieco głośniej, jednak świst opływającego powietrza staje się uciążliwy dopiero wtedy, gdy jedziemy o 40 km/h szybciej. Denerwującym i psującym radość z jazdy mankamentem jest prawie nieustanne skrzypienie dochodzące z okolic kanapy trzeciego rzędu. Dźwięk ten przypomina odgłos wiązki drutów włożonych do przemieszczającej się metalowej miednicy…
Innych niedociągnięć nie zauważyliśmy. W związku z tym stwierdzamy, że podróż Mercedesem Vito w mieście i poza nim odbywa się na bardzo wysokim poziomie i dzięki dopracowanej konstrukcji auta zapewnia kierowcy i pasażerom maksimum komfortu i zadowolenia z jazdy.
Mistrz Ekonomii
Aby móc posługiwać się takim tytułem, nie wystarczą tylko słowa. Za słowami muszą iść czyny. A tych konstruktorom Mercedesa w kwestii ekonomii, a przede wszystkim ekologii, nie zabrakło. Wszystkie oferowane obecnie jednostki napędowe montowane w Vito spełniają normę emisji spalin EURO 5. Jednostka CDI, która stała się przedmiotem naszych badań, emituje do atmosfery tylko 195 g/km dwutlenku węgla. Przy tym legitymuje się niskim zużyciem oleju napędowego. Według danych katalogowych to 9,0 l/100 km w mieście, 6,6 l/100 km poza miastem, średnio 7,4 l/100 km. Biorąc pod uwagę dość pokaźne rozmiary i masę tego auta, to naprawdę niewiele. Jak zatem można zostać Mistrzem Ekonomii? Sposobów jest kilka:
- wyposażyć samochód w nowoczesny silnik wysokoprężny charakteryzujący się zwiększoną mocą przy jednoczesnej redukcji misji spalin
- zastosować sześciostopniową mechaniczną skrzynię biegów ECO Gear, dzięki której udało się obniżyć prędkości obrotowe, a, co za tym idzie, także zużycie paliwa
- zaoferować Mercedesa Vito ze zwiększającym wydajność pakietem BlueEFFICIENCY, który zapewnia jeszcze mniejsze zużycie paliwa i niższy poziom emisji spalin
- prowadzić szkolenia kierowców w zakresie stosowania technik jazdy wpływających na zmniejszenie zużycia paliwa.
Podczas testu wszystkie te warunki zostały spełnione, co zaowocowało bardzo interesującymi wynikami spalania auta. W trosce o ich wiarygodność nie kierowaliśmy się wskazaniami komputera pokładowego, który ma tendencję do wprawiania kierowcy w lepszy nastrój, lecz stosowaliśmy metodę „pod korek”. Poruszając się zatłoczonymi ulicami Gdyni, auto potrzebowało 7,2 l/100 km oleju napędowego, natomiast zużycie paliwa na trasie wyniosło 6,1 l/100 km. Średnie spalanie w całym teście to 6,65 l/100 km!
W dużej mierze jest to zasługa zestopniowania skrzyni biegów. Poruszając się na „szóstce” z prędkością 80 km/h, silnik obraca się tylko 1400 razy na minutę, a przy prędkości 120 km/h strzałka obrotomierza zbliża się tylko do wartości… 2200! Biorąc pod uwagę zabiegi producenta zmierzające do redukcji zużycia paliwa i emisji spalin poparte wynikami spalania w teście, nie możemy o Mercedesie Vito powiedzieć inaczej jak Mistrz. Mistrz Ekonomii!
Mistrz się ceni
Choć auta z gwiazdą na masce nigdy nie należały do najtańszych, od lat mają swoich zagorzałych zwolenników, którzy raz posmakowawszy jazdy Mercedesem twierdzą, że zakup samochodu innej marki po prostu nie wchodzi w grę, bez względu na cenę. Na szczęście ceny Vito wcale nie odbiegają drastycznie od cen tego typu aut proponowanych przez konkurencję. Za najtańszego Vito Kombi w wersji standard musimy zapłacić 108 363 zł brutto. Nasz testowy egzemplarz, wzbogacony o szereg praktycznych dodatków, kosztuje prawie 147 tys. zł. Może i kwota ta nie wzbudzi entuzjazmu u potencjalnych nabywców, ale pamiętajmy, że płacimy za Mistrza. A Mistrz musi kosztować!
Po czterech dniach znajomości z autem stwierdzamy, że tytuł, jaki widnieje na boku i z tyłu użyczonego nam egzemplarza Mercedesa Vito, jest jak najbardziej zasadny. Mało tego, zalety auta, które dostrzegliśmy w czasie testu, pod postacią eleganckiej, dynamicznej sylwetki, przestronnego wnętrza, oszczędnego i niezwykle wydajnego silnika, powinny skłonić nas do rozszerzenia tego hasła o kilka innych określeń. Ale nie ma takiej potrzeby. Z pewnością zrobią to zadowoleni użytkownicy tego auta.
Na koniec składamy serdeczne podziękowania firmie BMG Bogdan Goworowski z Gdyni za użyczenie samochodu.