Prawie jak hot hatch! Nowy Ford Focus w wersji ST Line
Mija dokładnie 20 lat od momentu, gdy z taśm montażowych zjechały pierwsze egzemplarze Forda Focusa pierwszej generacji. Był on w pewnym sensie przełomowym modelem w segmencie C, zastępując mocno wysłużoną konstrukcję Escorta. Wyróżniał się dość nowatorskim nie tylko wnętrzem, ale także w pełni niezależnym, wielopunktowym, tylnym zawieszeniem z płaskim wahaczem ustalającym. W ten sposób zyskał kapitalne – jak na tamte czasy – połączenie dynamiki z komfortem podróżowania i zostawił w tyle konkurencję. Czy IV generacja w odmianie usportowionej również będzie w stanie odjechać konkurencji?
Opakowanie
Krótka prasówka przed wizytą u Forda: silniki benzynowe z 3 cylindrami (ups...), w zależności od mocy silnika: tylna belka skrętna lub zawieszenie adaptacyjne z funkcją wyboru trybu (mamy nadzieję na to drugie…). Jest także nieco szerzej (2 mm) oraz niżej: w standardzie 29 + kolejne 10 mm w ST Line (zaczyna być sportowo!).
Odbierając kluczyki, nie zwracamy uwagi na brelok z informacją dotyczącą wersji oraz silnika. Jest ciemno i zimno, pod salonem Forda stoi kilkanaście aut, a nam przyświeca jedynie myśl, aby jak najszybciej znaleźć się w środku. Po wciśnięciu przycisku na pilocie, zapalają się LED-owe światła niebieskiej bestii (?).
Czarny grill, 18-calowe felgi, czerwone zaciski tarcz, emblemat „ST Line” powyżej przedniego nadkola, podwójna końcówka wydechu i spojler górnej części klapy bagażnika dość wyraźnie akcentują, że mamy do czynienia z niestandardową wersją. IV generacja Focusa wygląda bardzo sportowo, wywołując stan lekkiej euforii. Pomimo świadomości, że nie jest to najmocniejsza odmiana tego modelu, to wewnętrzny głos podpowiada, że i tak zapewni nam całkiem sporo frajdy z jazdy na co dzień.
Ile jest ST w ST Line? Póki co jest go całkiem sporo – nabieramy apetytu!
Rozwijamy papierek
Wnętrze jest zupełnie inne (ale nadal plastikowe od linii kolumny kierownicy w dół) i nie do pomylenia z poprzednikiem. Jednakże, wodząc wzrokiem od góry do dołu, coraz głośniej śpiewamy „ale to już było”… w mniejszej Fieście, pomimo że tutaj mamy do czynienia z topowym pakietem ST Business Line. Te same przyciski od regulacji szyb, lusterek czy centralnego zamka, te same zegary wraz z umocowaną niżej kierownicą z tymi samymi przyciskami, nawet system multimedialny wydaje się być ten sam. Wszystko oczywiście bardzo czytelne oraz intuicyjne, za co dajemy „plus”.
Z kolei za brak polotu i wyraźnych na pierwszy rzut oka różnic – dajemy „minus”. No dobrze, kilka elementów wygląda inaczej – na przykład schowki w drzwiach (sztywne, nieotwierane i głębokie na tyle, że aby wsunąć do nich rękę, należy wysiąść z pojazdu...), elektroniczna klimatyzacja, w tym przypadku dwustrefowa (ale nie spodziewaliśmy się chyba tutaj innego rozwiązania), łopatki do zmiany biegów w razie gdybyśmy zechcieli zmienić bieg ręcznie, a nie za pomocą… no właśnie – pokrętła zamiast dźwigni zmiany biegów. Na początku potraktowaliśmy to „coś” jako przełącznik systemu multimedialnego, dopiero po usilnych próbach odnalezienia wzrokiem klasycznej gałki, daliśmy za wygraną. Faktycznie… oznaczenie P, R, N i D + M na środku – czyli to jednak musi być „lewarek skrzyni biegów”.
Z dodatkowych opcji, które mogą, ale nie muszą się podobać, dostajemy listwy ozdobne na desce rozdzielczej i drzwiach, czerwone przeszycia koła kierownicy, a także miękkie nakładki na wysokości kolan. W przestrzeni pod deską rozdzielczą i pomiędzy fotelami nie brakuje innowacji (indukcyjne ładowanie smartfona oraz gniazda USB i 12V), ani praktyczności jak na przykład dwa praktyczne uchwyty na napoje: głębszy i płytszy oraz przycisk podgrzewania kierownicy. Jest też kilka dodatkowych przycisków, a to od wyboru trybu jazdy (aż 5, a chyba wystarczyłyby 3...), od czujników parkowania, kontroli trakcji czy finalnie od wyświetlacza Head-up Display (duży plus!). Jak będziemy chcieli, to Focus nawet sam prawie za nas zaparkuje (zarówno równolegle, jak i prostopadle) i może czasami warto skorzystać z tej opcji, bo kamera z tyłu nie zawsze zdaje egzamin (szybko się brudzi, a przecież mogłaby być chowana jak na przykład w VW).
Wisienka na torcie? Kapitalne nagłośnienie B&O z 9 głośnikami, wzmacniaczem i subwooferem.
Wewnątrz jest też całkiem sporo miejsca – zarówno z przodu, jak i z tyłu (bez problemu zmieszczą się 3 osoby). Sportowe fotele półskórzane mają dobre trzymanie boczne, ale są trochę za wąskie. Brakuje nawiewów z tyłu, a do dyspozycji siedzących tam pasażerów jest tylko gniazdo 12V, ale nie jest to standard w segmencie C, więc nie czepiamy się z powodu ich braku. Bagażnik? 375 litrów – ani dużo, ani mało, po prostu poprawnie.
Dość gadania… zabieramy się do konsumpcji
Sprawdzamy brelok kluczyka KeyFree i już wiemy: benzynowy, 3-cylindrowy, doładowany 1.5 Ecoboost, 150 KM… Szkoda, że nie 182..., lecz nie tracimy nadziei. Uruchamiamy silnik przyciskiem Ford Power. Pomimo dość dobrego wygłuszenia, słyszymy dobiegający z podwójnej końcówki wydechu przyjemny dla uszu, delikatny pomruk. Początkowo trochę trzęsie („zasługa” 3 cylindrów?), ale wrażenie to ustaje w momencie, gdy silnik jest już rozgrzany. Przekręcamy pokrętło zmiany biegów z P na D i chcemy ruszyć powoli, z gracją… a ruszamy bardzo gwałtownie… Może dlatego, że poniosły nas emocje i od razu wcisnęliśmy pedał gazu w podłogę.
Sam nie wierzę w to co mówię, ale 3-cylindrowy Focus jest super zwinny. Sprint do 100 km/h zajmuje mu mniej niż 9 sekund. Bardzo energicznie reaguje na każde „muśnięcie” gazu, pomimo że rozpoczynamy jazdę od trybu Normal. Serce podpowiada, by przełączyć na tryb Sport, ale rozsądek próbuje przekonać nas, aby najpierw lepiej zapoznać się przynajmniej z trybem Normal i Comfort (test Eco i Eco-comfort zostawmy dla zwykłej wersji Focusa).
Jedzie się dość wygodnie, zwłaszcza stabilnie na zakrętach, dzięki adaptacyjnemu zawieszeniu, które jest bardzo dobrze skrojone na polskie drogi. Mogłoby być nawet świetnie, gdyby nie 18-calowe koła o niskim profilu i niestety dość twarde fotele.
Sprawdźmy teraz, jak działa 8-biegowy automat. Ciekawostka: może jestem przesadnym tradycjonalistą, ale do chwili przełączenia skrzyni na łopatki (przycisk M), nie wiem, na którym biegu jadę. Czy to celowy zabieg Forda? Następnie wskakujemy na tryb Sport. Samo przełożenie pierwszych biegów następuje błyskawicznie, wręcz niezauważalnie. Odnoszę jednak lekkie wrażenie, że zmiana z 3 na 4, 4 na 5 itd. trwa zdecydowanie za długo. Następuje dopiero po przekroczeniu 6000 obr./min., kiedy to dopiero osiągamy pełną moc. Wina zestrojenia? A może to kwestia mojego niezbyt obiektywnego odczucia. Z samej pracy przekładni jestem jednak zadowolony: pracuje naprawdę cicho i nie szarpie. Zresztą tak jak w całej kabinie w trakcie spokojnej jazdy jest naprawdę cicho i to nawet przy prędkościach rzędu 120-140 km/h.
Z dodatków, najbardziej chyba podobają mi się: system monitorowanie martwego pola, Adaptive Cruise Control z Lane Centering Assist oraz aktywny tempomat. Gdyby nie wyświetlający się co kilka sekund alert między zegarami, można by pomyśleć, że poruszamy się autem autonomicznym. To duży krok naprzód! Zaraz jednak musimy dać niewielki (?) krok w tył, bo jazda dynamiczna, dynamicznie wpływa też na spalanie – powyżej 10-11 litrów to jednak trochę za dużo jak na odchudzone o jeden cylinder auto. Niepokojące, ale przyjmijmy, że uzasadnione… relatywnie ciężką nogą.
Czy jest smacznie?
Szczerze muszę przyznać, że jest dość „smacznie”, bo Focus IV generacji, na dodatek w odmianie ST Line jest nie tylko zupełnie inny, ale także dużo lepszy od swojego poprzednika, zarówno wewnątrz, jak i z zewnątrz. Jest lepszy technologicznie i wydaje się, że też konstrukcyjnie. Producent na przykładzie testowanego przez nas modelu wykonał naprawdę duży krok na przód.
Jest to auto przestronne, komfortowe w użytkowaniu i prowadzeniu, zarówno gdy chcemy spokojnie przejechać z punktu A do B, ale także gdy chcemy pokonać ten sam odcinek w trybie… „McRae”.
Pomimo że moglibyśmy wymienić listę rzeczy, które trochę irytują, jak na przykład: zbyt głośny kierunkowskaz, schowki w drzwiach czy brak światła nad lusterkiem w osłonie przeciwsłonecznej pasażera, to lista ta względem poprzedniej generacji jest coraz krótsza. Ogrom opcji wyposażenia oraz systemów wspomagających pracę kierowcy, w jakie można ubrać rodzinnego kompakta, wręcz bije po oczach.
Bije niestety też i cena. Z dodatkami w wersji przez nas testowanej (a nadal lista opcji nie została wyczerpana) nowy Ford Focus kosztuje ponad 135 tysięcy złotych. Być może kiedyś będzie ona dużo bardziej przystępna, a wtedy ustawię się po niego w kolejce.