Mała się nie liczy?
Lepiej nie bać się krótkiego spaceru, niż obawiać się o całość swego auta – uważają Brytyjczycy.
W czasie kiedy przepychamy się na parkingach szukając gwiazdkowych prezentów lub okazji na wyprzedażach dziennikarze serwisu "What car?" spytali brytyjskich kierowców czy przyznaliby się do otarcia czy uszkodzenia cudzego auta na parkingu?
Twierdząco odpowiedziało na takie pytanie 37 proc. badanych, zaś 18 proc. nie przyznałoby się do tego. Dla prawie połowy badanych (45 proc.) kluczowym pytaniem był poziom poczynionych szkód, a więc prawdopodobnie i wynikająca z niego wysokość kary.
Trzeba jednak zaznaczyć, że nawet niewielkie uszkodzenia czy rysy na lakierze mogą pociągać za sobą drogie naprawy. Może więc lepiej znieść kilkudziesięciometrowy spacer, niż naprawę na własny koszt auta uszkodzonego w parkingowym ścisku.
(mysz)