Volkswagen Golf GTE - kolejny członek rodziny
Do rodzinki usportowionych Golfów dołączył kolejny członek, wariant GTE, czyli połączenie ekologii i oszczędności ze sportowym aspektem. Sprawdźmy, co z tego wyszło.
Kiedyś połączenie słów "sport" oraz "hybryda" było niedopuszczalne i bezsensowne. Czy tak samo jest dziś? Wystarczy wspomnieć o takich i modelach, jak Tesla Model S, McLaren P1 czy też Infiniti Q50 S. Te auta idealnie pokazują, że można połączyć hybrydę lub napęd elektryczny i sportowe doznania z prowadzenia. A jak prezentuje się Volkswagen Golf GTE?
Co prawda na spektakularne efekty nie ma co liczyć, ale łączna moc systemu na poziomie około 201 KM oraz moment obrotowy rzędu 350 Nm sprawia, że auto przyspiesza od 0 do 100 km/h w czasie 7,6 sekundy, zaś prędkość maksymalna to 216 km/h. Nie jest źle. A jak prezentuje się średnie zużycie paliwa?
Zdaniem producenta może to być nawet 1,5 l/100km. Niestety jest to wynik uzyskany przy wykorzystaniu napędu elektrycznego. W tym przypadku zasięg maksymalny dochodzi do 50 km - resztę trzeba pokonać przy wykorzystaniu konwencjonalnego napędu. Niestety producent nie chwali się, jakie jest zużycie paliwa po pokonaniu kolejnych 100 km np. w długiej podróży.
Łączny zasięg to około 934 km. Cały system hybrydowy składa się z turbodoładowanego silnika o pojemności 1.4 litra i mocy 150 KM, który współpracuje ze 100-konnym silnikiem elektrycznym. Warto dodać, że prędkość maksymalna na silniku elektrycznym to 129 km/h, ale jadąc z taką prędkością zapomnijmy o deklarowanym zasięgu 50 km i spalaniu na poziomie 1,5 l/100km.
Jeśli chodzi o wygląd, osiągnięto swego rodzaju półśrodek pomiędzy dynamicznym Golfem GTI, a delikatnym e-Golfem. Mamy więc niebieskie wstawki, kilka nakładek i dodatków aerodynamicznych, niewielki spojler, ładne aluminiowe felgi, sportowe fotele we wnętrzu etc. Volkswagen Golf GTE zadebiutuje na zbliżającym się Salonie Samochodowym w Genewie.