Ocena kierowcy - Fiat Qubo Fiorino Qubo

Auto bardzo przestronne jak na swoje rozmiary zewnętrzne. Bardzo praktyczne odsuwane drzwi. Beznadziejny silnik Multijet. Bardzo przeciętna jakość wykonania.

Silnik warczy jak traktor, pali jak smok i toczy auto jak ociężały wół. A tak na poważnie. Diesel w małym niskobudżetowym aucie zawsze będzie hałasował, Malutki silniczek bez względu na bajki w danych technicznych nie zapewni dynamicznej jazdy. O tym wiedziałem kupując nowe Qubo. O tym, że będzie żłopał 2 litry więcej niż Octavia 1.9 TDI nikt mi nie powiedział.

Jak w małym włoskim aucie. Da się zmieniać biegi i tyle, czasem trzeba użyć trochę siły. Mercedes to nie jest, ale daje radę. Na trasie zdecydowanie brakuje szóstki.

Zawieszenie typowe dla dostawczaka, twardawe i o niewielkim skoku. Dzięki temu buda nie przechyla się za bardzo na zakrętach, ale dziury czuć doskonale.

Wysoka pozycja za kółkiem i duże szyby sprawiają, że jest nieźle. Beznadziejnie dobrana długość wycieraczek - krótsza zatrzymuje się w połowie szyby wystając 10 cm ponad pole pracy dłuższej. Po każdym użyciu spryskiwaczy stróżka wody ścieka po szybie tuż przed oczyma kierowcy

Wszystkie przełączniki standardowo, na miejscu. Konfiguracja komputera pokładowego i systemu Blue&Me jest dosyć skomplikowana i mało intuicyjna. Siedzenia dostosowane tylko dla niskich osób - max 170 cm. Wyżsi będą cierpieć, zwłaszcza na siedzeniu pasażera, które ma tylko standardowe regulacje. Mam 190 cm - do podłokietnika brakuje mi ponad 10 cm.

Permanentnie niedogrzany diesel nie da rady ogrzać wnętrze zimą. Po kwadrancie można liczyć na lekko ciepłe powietrze. Klima trochę za słaba. Może w 2 osobowym Fiorino się sprawdza tu w czasie upału jest po prostu za ciepło. Ale za to zawsze można poprosić pasażera tylnego siedzenia o uchylenie szybki. Fajny patent, chociaż bardziej do miasta, na trasie strasznie szumi.

Jak na małe autko super. Trzy foteliki na tylnej kanapie mieszczą się bez problemu z czym nawet większe kombi sobie nie radzą. Z przodu siedzi się pionowo, jak na krześle, ale miejsca raczej nie brakuje.

Tanie auto z dieslem, w dodatku z mało opływowym kształtem. W mieście jak się diesel w końcu rozgrzeje to da się wytrzymać, w trasie do 100 km/h też znośnie. Przy większych prędkościach do szumu dokłada się silnik, któremu brakuje 6 biegu. Drogi ekspresowe trzeba sobie odpuścić.

PALI JAK MAŁY SMOK. W mieście zejście poniżej 7 litrów graniczy z cudem. Znacznie częściej jest 8-8,5. Na trasie nie ma co liczyć na wynik poniżej 5 litrów. Serwis badał sprawę już dwa razy. Auto ich zdaniem jest sprawne. Przy każdej okazji powtarzają formułkę z instrukcji, że podane zużycie może się różnić od rzeczywistego. A że Qubo 1.3 JTD pali 2 litry więcej niż Octavia 1.9 TDI w tych samych warunkach - ASO nie wie dlaczego nie znają się na skodach. Przeglądy tanie (310 zł robocizna), co 30 tys. km. Olej i filtry lepiej przynieść swoje - uwaga olej musi być wyczesany do Multijeta spełniający normę fiata. Ubezpieczenie tanie, jak się znajdzie odpowiednią firmę. Jak Qubo i Fiorino maja w ubezpieczalni wspólną stawkę to flotowy charakter tego drugiego winduje koszty. Oczywiście jak w kazdym aucie jest kilka "fajnych" patentów np. wymiana tylnej wycieraczki tylko z całym ramieniem, nietypowe przednie wycieraczki itp. Przednie klocki wytrzymały niecałe 25 tys. w ASO kosztują 380 zł. Zamienniki ATE można dostać od 150zł.

Gdyby nie to, że była wyprzedaż i kupiłem go z upustem 15 tys. to byłaby masakra. Wiadomo, za taką kasę nie kupi się dobrego wygodnego auta. Qubo jest praktyczne, ale niestety spalanie i usterki znacząco pogarszają opłacalność całej inwestycji. Teraz jestem przekonany, że benzyna + LPG byłby dużo lepszym rozwiązaniem dla tego auta tym bardziej, że ma dobre miejsce na butle po autem.

Dwa razy padło Blue&Me (dobrze, że na gwarancji) czasem wariuje komputer pokładowy. Wskaźnik temperatury bardzo rzadko przekracza 1/4 skali. Ponoć tak ma być.

Wymiana podkładek pod wtryskiwaczami, ropa lała się po silniku roztaczając swoją woń. Dwa dni przymusowego postoju w ASO rozwiązało problem. Zestaw naprawczy do kół nadaje się do wszystkiego, ale na pewno nie do naprawiania kół. Próba użycia wykazała bezradność kompresorka i zakończyła się zakupem nowej opony.